Skocz do zawartości
Nerwica.com

foka_bez_oka

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia foka_bez_oka

  1. Trzymaj się, ja przez te moje nasilone lęki już czasem marzę, żeby się położyć do psychiatryka na jakiś czas. Daliby mi jakieś leki, byłabym pod opieką lekarzy. Wiem, jednak, że to może być silne przeżycie, kontakt z ciężko chorymi pacjentami, zamknięcie, trudne warunki, niedofinansowane oddziały. Mieszkam tuż przy Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie, kilka miesięcy temu tam poszłam dopytać się o możliwości pomocy i niestety zostałam lekceważąco potraktowana. Ganiali mnie od jednej receprcji do drugiej, potem czekałam 1,5 godziny aż ktoś mnie zaprosi do okienka, mimo, że nikogo nie było na izbie przyjęć. Później wysłali mnie na inne piętro i tam kazali mi popatrzeć na tablicę z numerami telefonów i nazwiskami lekarzy i 'starać się dodzwonić i umówić na konsultację, ale to może potrwać nawet rok' cyrk na kółkach Daj koniecznie znać po wizycie, mam nadzieję, że natrafisz na spoko lekarzy tam u siebie!! Powodzenia
  2. Idź do lekarza opowiedz mu o tym, uspokoi Cię, obejrzy palec, ja jednak wierzę, że to może być objaw tej nieszczesnej nerwicy.. (( daj nam znać po wizycie
  3. ooo mam tężyczkę, możesz zrobić sobie badanie EMG (chyba tylko tak można potwierdzić), zrób sobie też badania tarczycy i wapń zjonizowany. To nieprzyjemny stan, bo wykręca i napina mięśnie, głównie w plecach i karku, tak że po pewnym czasie zaczynają boleć, to zaciśnięcie krtani jednak jest niezwykle rzadkie i występuję tylko w ekstremalnych przypadkach - także nie ma się co martwić, bo zanim do tego dojdzie, to i tak byś już pewnie wylądowała w szpitalu. Z resztą tężyczka to tylko objaw, jeśli masz w porządku gospodarkę hormonalną i elektrolitową to Ci nie grozi.
  4. A to po siłowni czy przed? Jeśli po, to możliwe, , że tak poczułaś się po wysiłku, przyspieszone bicie serca itp. Mnie dziś koleżanka namówiła na spacer z psem i lody, aż ciężko mi było spacerować, jak już gdzieś wychodzę to podjeżdzam rowerem lub autem. Ale to nic, nagle znów zrobiło mi się słabo i naszedł mnie niepokój, tętno skoczyło do 140. No masakra, tego się nie spodziewałam. Na szczęście jej mama potem opowiedziała, że sama w młodości długo cierpiała na ataki paniki, takie zrozumienie i wysłuchanie jest na wagę złota. Teraz się zastanawiam, czy dam radę pojechać na wieś na kilka dni może też się będę bała <facepalm>
  5. No właśnie, ja z jednej strony cieszę się, że nie stresuję się dojazdami i atakiem w biurze, a jednak tak się zabunkrowałam, że wychodzę tylko raz w tygodniu na grupę DDA. Odwołuję wszystkie spotkania towarzystkie, już nawet przestałam się umawiać, bo wiem, że odwołam. Na następny tydzień i kolejny zaplanowałam 2 krótkie wyjazdy na wieś, żeby trochę popracować na łonie natury i zmienić otoczenie, a jednak już się zastanawiam, czy dam radę pojechać. Teraz znowu noc i bardzo się stresuję, że znowu mi się pogorszy i będę dzwonić po tę karetkę. Wziełam 25 hydro i nie chcę wiecęj bo to tętno mam słabe jak na mnie 60-65. Doszłam ostatnio do wniosku, że ja w sumie odczuwam nieustanny niepokój, po prostu czasem sie nasila. Już nie pamiętam jak to jest czuć wewnętrzny spokój. Tzn. na chwilę poczułam się tak, jak mi to relanium wstrzyknęli, ale bardzo się boję benzodiazepin - kilka miesięcy temu zaczęłam zbyt często brać xanax i uświadomił mi to i kardiolog i psychiatra. W sobotę sobie brałam po tabletce, nie czułam się ani otępiała ani nic, po prostu wydaje mi się, że tak się czuję spokojny człowiek.
  6. Przykro mi to słyszeć, ja straciłam pracę, którą uwielbiałam 31 marca. Na szczęście bardzo szybko udało mi się znaleźć nową, ale kwiecień był dla mnie koszmarny, byłam przerażona, bo nie miałam ani wsparcia finansowego, ani oszczędności. Też bardzo często dopadał mnie lęk w autobusie, do tego stopnia, że przestałam nimi jedzić. Też wychodziłam, bo brakowało mi powietrza i zamiast do biura pędziłam do najbliższej przychodni. Inna sprawa, że do tej pory miałam bardzo stresującą pracę, w której nie do końca dobrze się czułam. Dopiero od 1,5 roku mogę powiedzieć, że robię to co lubię i mniej się denerwuję, przynajmniej w tym aspekcie. Ja raczej mam dobre doświadczenia z opieką medyczną, raz ratownicy na mnie krzyczeli i byli brdzo nieuprzejmi (potem się okazało, że to byi praktyknci zatrudnieni na początku pandemii). 20-25 razy to rzeczywiście dużo, czy przyznajesz się do zaburzeń lękowych?
  7. Mi się zdarza, najgorsze jest to, że na następny dzień czuję się nieprzytomna po lekach i wymęczeniu, ciężko mi się dobudzić rano i zebrać się do pracy. Całe szczęście, że nadal mogę pracować z domu, dość często zdarzały mi się ataki w biurze, trudno mi było to wytłumaczyć i tym bardziej stresowało. U was wiedzą szefowie i koledzy? A co do wzywania pogotowia, to jak często się Wam zdarzało? Przyjeżdzają? Jakie doświadczenia?
  8. ja też zawsze przy sobie, jednak nadal twierdzę, że mnie to mierzenie po kilkanaście razy dziennie uspokaja, najchętniej to nie zdejmowałabym z palca ))
  9. Tak, to jednak cudownie mieć kogoś bliskiego w tym wszystkim.
  10. ja mam taki pulsoksymetr - https://allegro.pl/oferta/contec-cms50dl-pulsoksymetr-napalcowy-medyczny-9319626427?utm_feed=aa34192d-eee2-4419-9a9a-de66b9dfae24&utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_campaign=_UZSD_pla_zdrowie_hb_health&ev_adgr=Sprzęt+i+urządzenia+medyczne,+wyposażenie+oraz+materiały&gclid=EAIaIQobChMIrcniyZju6gIVSRV7Ch3fQgYbEAQYBSABEgKS5fD_BwE Lubię go, bo spawdza też saturcję, a przecież zdarza mi się dusić ze stresu ;/
  11. Ja właśnie patrzę na wypis z tej karetki w sobotę, na początku ciśnienie 173/113 - dużo, nigdy tyle nie miałam, normalnie 130/90. Tętno mam normalnie 80-90, a jak pisałam wcześniej w najgorszych wypadkach skacze do 160-170. Z mężem nieciekawie, bo pewnie dodatkowo Cię to stresuje, jednak wszyscy wiemy, jak ciężko jest wytłumaczyć zaburzenia lękowe komuś, kto nigdy tego nie doświadczył. Być może powinien sobie poczytać wpisy tutaj na forum.
  12. Dzięki za odpowiedź, ja bym powiedziła, że ciśnienie trochę za wysokie, ale bez powodu do zmartwień, a tętno 90, to chyba całkiem normalne, ja mam takie cały czas - a skacze do 160-170 czasem i zdarza się, że przez godzinę nie chce spaść. A rok temu pierwszy raz trafiłam na SOR z lękiem i atakiem tężyczki, cała powykręcana, no 6 godzin tam siedziałam sama i płakałam jak bóbr, że coś takiego się ze mną dzieje, także doskonale rozumiem. Też miałam potworne wyrzuty sumienia wzywając pogotowie w środku pandemii, natomiast powiedzieli, że dobrze zrobiłam, nie miałam leków uspokających i stwierdzili, że sama nie byłabym w stanie już tego unormować. Trafiłam na świetnych ratowników, współczujących, widać, że kochają tę robotę, mimo, że to taki niewdzięczny zawód. Powodzenia jutro, odwagi, zawsze lepiej się badać niż unikać ze strachu!
  13. Masz szczęście, że nie mieszkasz sama, u mnie najgorzej w nocy, kiedy naprawdę już nie ma do kogo zadzwonić i pogadać. Na szczęście jakiś czas temu porozmawiałam szczerze z siostrą i mogę liczyć na nią kiedy coś się dzieję (oczywiście staram się, jak najmniej korzystać z tej opcji, bo nie chcę jej martwić, poza tym ona ma na głowie małe dzieci i stresującą pracę). Te skoki i fale gorąca to podręcznikowy lęk, miałam to dziesiątki razy. W sobotę skończyło się pogotowiem, ten sam zespól co w maju, te same objawy, wzieli mnie do karetki na pół godziny, dali kroplówkę z elektrolitów i wlew z relanium - przeszło momentalnie :)) Naprawdę pomaga oddychanie do torebki i zagryzanie długopisu w tyllnich zębach - to sygnał do mózgu, żeby się śmiać. Dziwne, ale działa
  14. Realistko wytrwałości! Każdy atak lęku kiedyś mija. Propranolol też na mnie dobrze działa, bo w miarę szybko obniża mi tętno. Dawno nie udzielałam się na tym forum, jednak to fajnie, że można o sobie opowiedzieć komuś kto rozumie. Trzymaj się ciepło!
×