hej!
widzę , że temat dawno dodany ale co rusz pojawia się nowy wpis więc ja też napisze może akurat ktoś przeczyta.Od pięciu lat borykam się z urojeniami zdrady ( mojej na moim narzeczonym).Doszło już do tego ze tak bardzo w to wierzę że coś zrobiłam z kimś, że nikt ani nic nie jest w stanie przemówić mi do rozumu.Gdziekolwiek idę koło kogo przejdę od razu mam myśli , że na pewno przechodząc pocałowałam tą osobę albo Bóg wie co jeszcze.To mnie po prostu zabija bo dziennie takich myśli jest ok 5-10.Potem siedzę cały dzień analizuje, że jak to było co ja zrobiłam jak ten ktoś wyglądał.Cały czas jestem w stresie ... nie siadam na krzesło bo wolę stać bo boje się , że ktoś tam będzie usiąde na niego i zdradze swojego narzeczonego.Nie siadam sama na toalete zawsze musze prosić narzeczonego ... bo mam myśli ze tam ktoś jest i na pewno zdradzę mojego faceta.Nawet juz nie mogę pić ani jeść bo jak dotkne ust to schizuje się ze to na pewno byl pocałunek a nie ze sie napiłam i w ogóle.Nie daj Boże spotkam kogoś na ulicy i przypadkowo otrze się o mnie ramieniem to już mam tydzień życia z głowy bo myślę co ja z nim robiłam.Boże jakie to jest głupie! Kocham swojego faceta ponad wszystko na tym zasranym świecie i w życiu nie chciałabym tknąć innego mężczyzny bo jest mi to po prostu nie potrzebne a te myśli mnie zabijają dzień u dnia.Nie mam już siły każdego dnia myślę o samobójstwie .