Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zodiac

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Zodiac

  1. Zodiac

    Jestem zmęczony

    Cześć, Jestem studentem ostatniego roku na politechnice, mam 26 lat i tak jak w temacie jestem zmęczony... wszystkim. Wszystko zaczęło się (chyba) dwa lata temu kiedy na semestrze przed semestrem inżynierskim musiałem użerać się z jednym profesorem o zaliczenie. Studentem jeśli chodzi o oceny nie jestem najlepszym, chociaż wśród prowadzących miałem raczej dobrą opinię. Nie mniej po tamtym semestrze przeszła mi "ochota" na studiowanie i właściwie przemęczyłem się do końca i zacząłem szukać pracy (ze względu na operację kręgosłupa nie mam za bardzo możliwości pracować fizycznie). Niestety nie udało się i z braku jako takiego pomysłu na "co dalej" poszedłem na studia magisterskie. Pierwszy ich semestr był znowu męczarnią i znowu zacząłem szukać pracy planując przenieść się na studia zaoczne i pracować. Udało mi się zaliczyć pierwszy semestr i nawet niejako "udało" (miałem sporo szczęścia) dostać się na zagraniczny staż w firmie która jest jedną z najlepszych w mojej branży (co ciekawe po dostaniu się na ten staż dwie kolejne firmy były zainteresowane zatrudnieniem mnie). Rok zagranicą przeleciał szybko i pomimo tego, że momentami byłem rozczarowany stażem to ze względu na ludzi których poznałem i ile się nauczyłem to był to chyba jeden z najlepszych okresów mojego życia. Wróciłem na studia znowu dzienne ze względu na to, że "jeden semestr zaliczony, zostały tylko dwa nie ma co tego marnować". I znowu pomimo tego, że myślałem że jak odpocznę rok od uczelnianego drylu to będzie lepiej. Niestety nie... każdy dzień to praktycznie walka żeby zwlec się z łóżka, zapakować do autobusu i zmusić się do uwagi na zajęciach. Ze względu na to że przede mną ostatni semestr zacząłem już teraz szukać pracy i pomimo niezłego CV jak na studenta studiów dziennych nie otrzymuję żadnych odpowiedzi (nawet w stylu "dziękujemy za przesłanie CV, ale nie jesteśmy zainteresowani"). Cały czas staram się rozwijać - zapisałem się jeszcze na dodatkowe studia podyplomowe z kierunku który mnie interesuje, zapisałem się na dodatkowy kurs językowy. Odczuwam wewnętrzną potrzebę rozwijania się. Jestem tym wszystkim psychicznie zmęczony. Ciągłym uganianiem się za przysłowiowym króliczkiem (studia, szukanie pracy). Chciałbym poprostu leżeć w łóżku cały dzień i płakać, ale z drugiej strony wiem też że mnie to do niczego nie zaprowadzi. Jestem przerażony tym, że pomimo tego że coś tam wyciągnąłem ze studiów, mam jakieś doświadczenie, chcę się rozwijać i nie wymagam 5000 na rękę na początek (nawet z połowy byłbym bardzo zadowolony) nikt nawet nie chce ze mną rozmawiać. Mam również duże problemy dermatologiczne i to też się odbija na moim samopoczuciu. Właściwie prawie cała skóra "owłosionej" części głowy się ciągle łuszczy, a spora część mojej twarzy z krótkimi przerwami jest zaczerwieniona. Moi dermatolodzy pewnie kupili już sobie po niezłym aucie, a mój problem dalej pozostał. Właściwie to cały czas mam jakieś problemy skórne, jak udało mi się zwalczyć pryszcze (nie raz byłem s tego powodu wyśmiewany) to wyskoczyło to o czym pisałem. W te gorsze dni w ogóle najchętniej nie wychodziłbym z domu, bo poprostu jest mi wstyd za to jak wyglądam. Dobija mnie również mój najlepszy przyjaciel (jest w moim wieku). Ożenił się z kobietą która ma dwójkę dzieci z poprzedniego związku, mają jedno wspólne. Jego żona cały czas sugeruje co mógłbym w sobie zmienić (a to fryzura nie taka, a to że może dermatolog by się przydał), a przyjaciel jeszcze cały czas naciska że powienienem znaleźć sobie żonę/partnerkę. Nie dochodzą do nich żadne argumenty (że mam inny pomysł na życie, że najpierw chcę znaleźć pracę/swoje miejsce na ziemi, że dermatolog ma mnie chyba w ulubionych kontaktach w telefonie) i pomimo tego, że bardzo ich lubię to zupełnie nie mam ochoty ich odwiedzać skoro wiem że i tak zostanę skrytykowany. Za każdym razem kiedy chcę z nim porozmawiać jego odpowiedź jest jedna i ta sama - on ma gorzej. W ogóle staram się doceniać to co mam od życia - może i nie najlepszą ale jednak rodzinę która jest mi bliska, mam dach nad głową, mogę się uczyć, coś tam mam pod czaszką i zdarza mi się tego używać. Mam jednak cały czas wrażenie, że choćbym nie wiem jak się starał coś mi w życiu nie wychodzi. Jestem również bardzo krytyczny względem siebie, bardzo przeżywam swoje porażki, bardzo boli mnie krytyka innych. Mam wrażenie, że wielu ludzi na około stara się mniej, a dostają więcej "od życia". Ufff to chyba tyle Dzięki jeśli ktoś dotrwał do tego momentu :)
×