Skocz do zawartości
Nerwica.com

BlueBell

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia BlueBell

  1. Witam, Moja historia może przyprawić o niezły zawrót głowy (które, swoją drogą, czasami miewam). Przez całą poprzednią dekadę żyłam w ciągłym stresie. M.in. walka o dziecko, ciąganie się po sądach, wielokrotne podniesienie na mnie ręki przez niedoszłego teścia, próby wmówienia mi chorób psychicznych, ogólnie jeżdżenie po psychice, a także konflikty z własną matką. Od roku na szczęście żyję ze wspaniałym człowiekiem, który ma do moich problemów nieludzką cierpliwość i nawet jak wpadam w ataki histerii, to potrafi mnie przytulić, uspokoić, itp. Wzajemnie zaakceptował się z moją córką, młoda wręcz go uwielbia. Wszystko byłoby super, gdyby nie moje niecodzienne objawy... Zaczęło się od silnych, wręcz migrenowych bólów głowy, przez które byłam wyłączona z normalnego życia na czas trwania owego bólu. Trwały one do czasu, jak zamieszkałam z nowym partnerem, prawie rok temu już. To był marzec. Nagle całe bóle głowy minęły jak ręką odjął! Ale niestety, od maja bądź czerwca, zaczęły mi się coraz częściej pojawiać dolegliwości ze strony układu trawiennego, najpierw raz na jakiś czas, potem praktycznie codziennie - mdłości, na przemian biegunka z zaparciami, bulgotanie w brzuchu, bóle w różnych miejscach, najczęściej w okolicy żołądka. W lipcu zasłabłam w pracy, zrobiło mi się okropnie niedobrze i wylądowałam u zakładowej piguły. To był początek lipca, cały miesiąc na L4 przesiedziałam i byłam okropnie złą na to. Ba, w połowie lipca wylądowałam na SOR z powodów właśnie silnych nudności (bez wymiotów) i odwodnienia , które było wynikiem owych nudności. Na SOR nic nie wyszło, zrobili mi badania krwi i troponinę, bo miałam nierówne tętno i obawiali się, że mogłam mieć jakiś zawał. Na szczęście nic z tych rzeczy, ale dostałam skierowanie na gastroskopię, którą robiłam prywatnie, gdyż były chwile, że słaniałam się na nogach z powodu niedożywienia i ogólnie złego samopoczucia, a czekając na termin z NFZ chyba bym zeszła natamten świat. Podczas gastro jedyne, co mi wykryli to niewielki stan zapalny i trzy małe polipy, które nie były rakowe na szczęście, i nic poza tym. Sam gastrolog mi powiedział, że polipy nie dają żadnych objawow, jedynie mój stan zapalny może dawać takie objawy typu mdłości czy zgaga, ale on widzi to tak, że u mnie to stres grał główną rolę. Trochę mnie to uspokoiło ale nie na długo, dostałam Controloc 20 i Gaviscon doraźnie w razie zgagi bądź mdłości. Ale objawy jak nie mijały, tak nie mijały. Zrobiłam badanie krwi, OB, próby wątrobowe, hormony tarczycy i nie pamiętam co jeszcze, bynajmniej WSZYSTKIE parametry miałam w normie, poza OB które miałąm nieznacznie podwyższone, a lekarka nie widziałą powodów do niepokoju. Jest styczeń, a ja dalej na L4 (zabieg na szyjce macicy z powodu stanu przednowotworowego). Ojawy jak były, tak są. Czyli: mdłości, bóle brzucha, zgaga (ale to coraz rzadziej), zaparcia, biegunki (prawie wcale),, odbijanie, szybkie uczucie sytości po jedzeniu, bulgotanie w brzuchu, bóle głowy, uczucia gorąca chociaż gorączki nie mam, drżenie rąk, silny niepokój (o to, że mogą mi córkę odebrać mimo że wszystko jet jak najbardziej ok), kołatanie serca, duszności, uczucie ciężkości w klatce piersiowej, histeryczny płacz.....Dużo tego, a większosć mam prawie codziennie. Psychicznie jesterm tymi mdłościami wykończona, bo czasami boję się cokolwiek zjeść z obawy przed tym że mnie zemdli itp. Objawy mi się nasilają, kiedy muszę przekazać córkę jej biologicznemu ojcu, bo akurat wypada jego weekend do opieki nad młodą. Czasami jest ok, moge zjeść w miarę dużo, nawet pozwalam sobie zaszaleć, np ciastko czy kawałek czekolady, ale bywają takie dni że mam ochotę wyć z rozpaczy do księżyca. Aaa, nie wiem, czy to jest istotne, ale ja ciągle wyszukuję u siebie innych chorób i zaprzeczam temu, że to wszystko mam z nerwów. Moj facet, opiera się na wynikach z krwi, opini gastrologa i psychologa, a ja jako jedyna nie wierzę, i szukam u siebie bóg wie jakiej choroby. Ba, nawet się z nim pokłóciłam ostatnio bo ciągle mi powtarza, że tyle już lekarzy mi mówiło i tyle badań miałam, że śmie wątpić ze to coś innego niż nerwy. Sama już nie wiem co robić. Mam 29 lat, i chciałabym kiedyś mieć jeszcze jedno dziecko, cieszyć się życiem, bo mam z czego się cieszyć, a w mojej głowie siedzą jedynie te mdłości nerwy i irracjonalne lęki. Też myślicie, że to nerwica spowodowana przewlekłym stresem?
×