Skocz do zawartości
Nerwica.com

kkbasia123

Użytkownik
  • Postów

    19
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez kkbasia123

  1. Sam, to nie jest Twój problem, ani nawet Wasz wspólny No nie mój problem ..... ale nie uważasz że dotyczy Nas. Tak się zastanawiam ze może iść i być świadoma co się dzieje. Czy próbować go wspierać czy uciekać daleko
  2. Pytanie, czy to był chwilowy kryzys czy będzie się to powtarzać. Pokonać lęk może tylko on sam, Ty możesz póki co nie naciskać i pozwolić mu się oddalić, może dojdzie do tego, czego chce. Nie wiem czy to był chwilowy kryzys . Wczoraj mnie totalnie zaskoczył umówił się do psychoterapeuty na dziś wieczorem i chciałby abym ja poszła z nim. Jak myślicie powinniśmy iść razem czy na początek on sam.
  3. Zastanawia mnie jego"przeszłość związkowa " i jeden ze związków mocno pozostawia ślad w terażniejszości o którym wiedziałam ale nie do końca wszystko. Otóż był w 4 letnim związku ,razem wynajmowali mieszkanie i wpłacili już razem jakąś ratę na wspólne własne mieszkanie i w tym czasie się rozstali dziewczyna pojechała na miesięczną delegacje i tam kogoś poznała. Było to 5 lat temu . Potem spotykał się z kilkoma kobietami ale były to krótkie epizody. My w sumie jesteśmy rok , od pół mieszkalismy razem. On teraz nie wie co ma zrobić pisze dzwoni ......i tłumaczy mi że bardzo mnie kocha ale miał jakiś lęk że tak wszystko idealnie się układa więc pewnie to się popsuje i musiał się na chwilę oddalić i nie przypuszczał że ja tak zareaguje . Może za szybko podjęlam decyzję ale nie wiedziałam o jego rysie na psychice i co w jego głowie siedzi. Teraz dopiero mam metlik w głowie . Nie wiem co o tym wszystkim myśleć. Czy starać się pomoc mu w tym pokonywaniu lęku czy definitywnie oddciąć się od niego. Kocham go ale czy można taki lęk pokonać , bo nie bardzo sobie wyobrazam zeby cale zycie fundował mi taka hustawke emocjonalna
  4. tak, ale próbuje się raczej opisywać własne przeżycia, nie cudze. ok papa
  5. Tu wszyscy piszemy i zawsze widzimy jedną stronę medalu. Diagnozy nie szukam tylko szukałam osób które miały kontakt z osobą mająca lęk przed bliskościa , czym się objawia itp
  6. z postu wynika ze nie wiesz czy wolisz zostać w związku "bez fajerwerków " który nie do końca ci pasuje i mam odczucie ze nie kochasz partnera czy iść za głosem serca , i związać się z przyjacielem , który do ciebie ciagnie czyli czy zostać w trochę nudnym a stabilnym związku czy może odejść i spróbować stworzyć coś nowego ale nie wiadomego. Decyzja napewno należy do ciebie . Ja stawiałabym na przyjaciela
  7. Wiem ale nie wiem czy dobrze to zdiadnozowałam żeby mu powiedzieć co ja myślę to muszę być pewna a co on ztym zrobi to zobaczymy nic na siłe
  8. Proszę o pomoc. Co to jest syndrom lęku przed bliskością. Może ktoś z Was był w związku albo jest z taką osobą, albo wie co to jest?
  9. ja chciałabym mu to uświadomic co jest przyczyną tworzenia przeszkód
  10. Wiem tylko problem w tym ze on wytworzył sobie przeszkody i tyle a to że on ma syndrom leków przed bliskością to moje przypuszczenia po analizie z przyjaciólłka wiec szukam kogoś kto miał z czymś takim do czynienia
  11. dość powszechne więż emocjonalna jest dalej bardzo duża ale wyobraż sobie że seksu nie ma a on dalej nastawienia nie zmienił. Ma syndrom lęku przed bliskością i nie wiem czy to nie jest walk z wiatrakami. Nie może ze mną być /urojone przeszkody/a beze mnie też nie może. Nie wiem jak wyrwać z niego demona który w nim siedzi
  12. jeśli facet raz podniósł rękę na Ciebie to nie za waha się drugi, trzeci...... robił tak ojciec będzie robił on , leczenie mu nie pomoże. uciekaj i to szybko !!!!! Dziewczyno jesteś bardzo młoda i jeszcze nie jednego faceta spotkasz zanim znajdziesz tego jedynego. Trzeba poznać wiele charakterów aby wybrać właściwie i być szczęśliwa w życiu. Popieram rodziców w pełni. Zaraz pewnie odezwią się osoby mówiąc jest dorosła i wie co robi. Oj nie ma po prostu już dowód
  13. no sorry, można się bać, ale nie w ten sposób. Zresztą skoro już mieszkaliście razem to znacie swoje słabe i mocne strony, więc zna też te "oczekiwania" chyba. Nie rozumiem mnie się też tak wydawało ale jak po sugestiach koleżanki trochę poczytałam o syndromie lęku przed bliskością to coś mi zaczyna pasować zacytuje " im związek bardziej się rozwija i jest bliżej do żyli długo i szczęśliwie" osoba z tym syndromem uciekać . Nie wiem na ten temat za dużo więc chciałabym trafić na osobę która miała styczność z taką osobą bądz ma '
  14. oj nie postawiłam żadnej diagnozy , po prostu koleżanka zna go osobiście i wie jak się zachowuje . Inny etap dla niego to to że on wiele już przeszedł jestem młoda za rak skończę dopiero naukę/ studia podyplomowe/ , w marcu odbieram klucze dopiero do swojego własnego mieszkania i boi się że będę chciała sama pomieszkać a on już ten etap przeszedł i nie będzie się umiał może tak cieszyć tym jak ja, boi się że może nie zaspokoi moich oczekiwań itp dla mnie to nie są powody i dlatego koleżanka podsunęła mi taką diagnozę coś tam wie skoro skończyła psychologię ale czy to prawda nie wiem.
  15. No napisałam że po niedługim czasie /7 miesięcy/ , to nie wiem czy tak od razu. Próbuje analizować i szukam kogoś kto miał taki przypadek związku z osobą bojącą się bliskości,odrzucenia .
  16. hm... ja uważam że jest odpowiedzialny i to bardzo , więc pasuje mi ten lęk przed bliskością ,odrzuceniem może , bo wiele przeszed
  17. No wiedzę,że równo na niego nalecieliście , ale między nami jest bardzo silna więż emocjonalna i wcale mnie nie wykorzystuje , bo ja nie jestem naiwną dziewczynką która jest ślepo zakochana , między nami obecnie nie ma sexu. Dziś rozmawiałam z koleżanką po psychologii/dość dokładnie jej opowiedziała nasza historie / i powiedziała mi coś zaskakującego że jego zachowanie wskazuje wyrażnie na lęk przed bliskością. Jak uważacie czy tak może być i czy jest szansa na zdrowy związek?
  18. Witam. Mój związek trwa kilka miesięcy ale mogę powiedzieć, że dość dobrze poznaliśmy się. Poznaliśmy się na zajęciach sportowych i tak przez miesiąc widywaliśmy się tylko tam, aż któregoś dnia odezwał się na Fb, przepisaliśmy cały dzień i już następnego dnia przenieśliśmy nasze rozmowy do reala. Zaczeliśmy intensywnie się spotykać; kino, spacery i tp. Strzeliła nas strzała amora zadeklarowaliśmy związek, który zaczął rozwijać się bardzo szybko. Nie jesteśmy nastolatkami ja mam 26 lat a on 34. Po niedługim czasie zamieszkaliśmy razem. Mieszka nam się wspaniale , dogadujemy się żadnych zgrzytów, zachowujemy się jak dotarte małżeństwo. W większości spraw mamy podobne zdanie, podobne oczekiwania, no i sex też jest super. Można powiedzieć , że wszystko jest idealnie, wiadomo drobne rozbieżności są ale mało istotne. Jednak sielanka się skończyła , otóż mój facet nagle oznajmił mi, że jestem wymarzoną jego kobietą ale musimy się rozstać, gdyż /dosłownie powiedział/"rozminiemy się bo jesteśmy na innych etapach życia i tego on nie przeskoczy". Były długie rozmowy . Nigdy tak nie miałam żeby było tyle przeszkód do bycia razem przy jednoczesnym przyciąganiu się pasowaniu do siebie podobnym stylu życia, podobnym patrzeniu na świat itp. i to w mojej głowie się nie mieści. Po niby rozstaniu padło tyle miłych słów, podobnie myślicie i puzzle wyrażnie pasują i co nowy temat to patrzymy w tą samą stronę a przeszkody są nie do przeskoczenia czyli inny etap życia: on ustabilizowany ja rok studiów ale pracuje , stała praca, i kilka takich powodów które nie są zupełnie przeszkodą ale z jego myśleniem i jakąś blokadą nie są do przeskoczenia bo tak sobie wymyślił niczym nie potwierdzając i jego zdanie się tylko liczy bo on wie najlepiej co dla mnie dobre. Po podjęciu zaakceptowałam jego decyzję. Nie wyprowadziłam się z dnia na dzień, dalej mieszkaliśmy razem i dalej było idealnie, długie rozmowy na rózne tematy coraz bardziej otwieraliśmy się na siebie, on przedłużał mój pobyt, bardzo miotał się czułam po jego zachowaniu ze on nie wie czy dobra podjął decyzje.. Jeszcze bardziej zbliżyliśmy się emocjonalnie do siebie, przy każdej okazji słyszałam ze jestem idealna ze jest nam wspaniale ze byłoby nam wspaniale razem no ale przeszkody. W końcu nadszedł czas kiedy się wyprowadziłam. Wiele rzeczy u niego jeszcze zostało, mam klucze. Nasz kontakt esemesowy telefoniczny jest codzienny, zaprasza na kawe , chodzimy dalej razem na tance, siłownie ale para nie jesteśmy. On cały czas chce mieć ze mna kontakt jesteśmy dla siebie przyjaciółmi i bardzo nas ciągnie do siebie. Jednak coś w nim siedzi ,blokuje się miota nie wiem co z nim jest nie tak. Sama sobie nie radzę z tą odpowiedzią nie wiem jak z nim porozmawiac żeby dotrzeć co jest powodem naprawde jego decyzji. Kocham go ale sama tej góry która stanęła w jego głowie nie przeskoczę Bardzo proszę jaką mogę przeprowadzić z nim rozmowę o co pytac żeby się nie zablokował i nie rzucał tych innych etapów zycia bo my naprawde jesteśmy na tym samym i oczekujemy tego samego.
×