Witam.na nerwice lekowa choruje od 10 lat.Bywaly lepsze i gorsze okresy mojej nerwicy.Jakiś czas temu nasiliła sie do stopnia strasznym ataków paniki gdzie myślałam ze juz koniec ze umieram,a nadal żyje :)Postanowiłam walczyć o powrót do normalnego życia mam meza i dwójkę dzieci.Moje objawy to strach przed śmiercią,chorobami.Miewam derealizacje,jakieś otępienie,uczucie zamierania ciągle wkręcam sobie nowe choroby,dziwnie uczucie lewej strony ciała,które przechodzi.Chwilami czuje jakbym miała przestać oddychać i mogłabym te objawy wypisywać w nieskończoność...Walka moja polega na tym ze kiedy przychodzi atak a raczej jego początek mowie sobie"Tak chce teraz mieć atak paniki"miewałam ich dużo i nigdy nic mi się nie stało.I wiecie co lek tak jakby nie uaktywnia sie...Wiem ze nie zawsze to podziala ale im szybciej pojmiemy ze to tylko lek tym szybciej go pokonamy.Zaakceptujemy go,pozwólmy mu wejść a w pewnym momencie znudzi mu się odwiedzanie Nas.
