Witaj! Jestem tutaj nowa, podobnie jak Ty. Odkąd pamiętam, zawsze miałam nerwicę, czy depresję, nawet specjalista nie jest zgodny co do definicji. Gdy byłam w Twoim wieku przechodziłam podobny etap i wiesz co się stało? Zaczęłam się odzywać najpierw do jednej osoby, później pojawiało się ich coraz więcej. Odkryłam, że łatwiej jest rozmawiać z facetami, niż kobietami, chociaż ostatnio odnawiają się i zawiązują także kontakty z koleżankami. Nie musimy być super duszą towarzystwa, czasami mniej oznacza lepiej. Nadal towarzyszy mi stres, ale tylko gdy go do siebie dopuszczam - bo ze słabości można zrobić atut i szukać pozytywnych stron, a wtedy luz i reszta sama przyjdzie.
Mogę się teraz z Tobą podzielić dalszą częścią mojej historii? Od dwóch lat leczę się, ale we wakacje przerwałam terapię - zwątpiłam w psychologa, poza tym znalazłam chłopaka i uważałam, że wszystko już jest ok, że nie potrzebuję leków. Teraz żałuję tej decyzji. Chłopak wie o wszystkim, poza tym, że przed kilku laty byłam molestowana psychicznie i fizycznie, co trwało 5 lat. Dla niego i dla siebie chciałam wyjść z tego, ale lęki ciągle wracają i nie zawsze udaje się nad nimi zapanować. Dzisiaj np. popłakałam się. Inni mają dużo gorzej, a mnie niczego nie brakuje, a mimo to mam nerwicę, tylko potęguje wyrzuty sumienia i błędne koło.
Dlatego jeżeli brakuje Ci pewności siebie, masz lęki, twój wewnętrzny głos przypomina sędziego i chcesz coś zmienić to działaj. Pomyśl o rozpoczęciu terapii u psychologa, to pomoże Ci bardziej pozytywnie otworzyć oczy.
Dziękuję za cierpliwość w czytaniu tego posta i pozdrawiam!