Skocz do zawartości
Nerwica.com

Irja

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Irja

  1. Irja

    Zakończenie terapii

    Witam wszystkich :) Znalazłam forum przypadkiem poszukując informacji i dziś zdecydowałam się poprosić o opinię tutaj bo już sama nie wiem co myśleć. Chodzę na terapię indywidualną już ponad dwa lata (w lipcu albo w sierpniu minęło dwa). Jest to terapia na NFZ. Spotkania co tydzień (z małymi wyjątkami). Chodzę również na terapię grupową DDA. Do mojej terapeutki trafiłam początkowo w związku z problemem współuzależnienia (tata pił). Próbowałam oczywiście skłonić również rodziców do terapii ale nie wyszło. Oni nie chcieli - ale ja zostałam bo chciałam sobie pomóc. Z tym że współuzależnieniem zajmowałyśmy się naprawdę rzadko i pobocznie. Tak naprawdę robimy psychoterapię. Trochę czasu nam zajęło wypracowanie zasad jakie odpowiadają obu stronom (m.in spotkania co tydzień). Od lipca tego roku terapeutka zaczęła wspominać o końcu terapii, jak sama powiedziała aby powoli oswajać temat. Powiedziałam jej wtedy że moim zdaniem żałoba wydłuża czas terapii (jestem w świeżej żałobie mój tata zmarł na koniec kwietnia). Zgodziła się wtedy ze mną. Ale temat końca co jakiś czas powracał. Miałam wrażenie że ona chce się mnie pozbyć, że ma dosyć. Jestem (według słow innych psychoterapeutów którzy sporo o mnie wiedzą bo pracujemy razem) trudnym i wymagającym pacjentem. Takie mam zdanie o sobie stąt też moje obawy że moja terapeutka może mieć mnie dość. Od kilku tygodni omawiamy temat zakończenia. Zaskoczyła mnie ostatnio bo powiedziała że rozmawiała na mój temat na superwizji i usłyszała że żałoba wydłuża terapię zatem powinnyśmy się spotykać jeszcze conajmniej pół roku jak nie lepiej (cytuję). Skoro pytała chyba miała wątpliwości (czyli jak dla mnie uważa że można kończyć niedługo, ja się z tym nie zgadzam). Próbowałam nakreślić plan (plany dają mi poczucie bezpieczeństwa), jakieś ramy czasowe i jak to zakończenie będzie wyglądało) ale powiedziała aby na sztywno się nie umawiać. Powiedziałam też że uważam że ja poczuję moment kiedy będzie można zmniejszać intensywność spotkań i że można zbliżać się do końca. Ona się ze mną zgodziła że uważa że tak będzie oraz że ona również to poczuje. Nie ukrywam że mam obawy że mogę nie poczuć potrzeby końca. Nie chciałabym chodzić na terapię do końca życia ale to jest takie moje bezpieczne miejsce. Jestem po dwóch dużych stratach, nawet trzech (babcia, tata, moja mama wyprowadziła się, zostałam sama). Boje się straty również jej. Mówiłam jej o tym. Zaskoczyła mnie również stwierdzeniem że ona nie wyobraża sobie abym na tym zakończyła pracę nad sobą. Że uważa że mam jeszcze poważne kwestie do przepracowania ale to poleci mi jakiegoś psychoterapeutę. Wtedy dopiero zaczęłam ją dopytywać o kompetencje i okazuje się że jest psychoterapeutą ale od uzależnień. Że aby prowadzić inną psychoterapię brakuje jej jeszcze stażu. Po kija zaczynała ze mną pracę jakiej właściwie nie powinna...? (nie odważyłam się zadać jej tego pytania). A jeśli ją już zaczęła to dlaczego w takim razie ma być zmiana terapeuty na innego? Wyjaśniła to tak że to zawsze nowe spojrzenie, (inny nurt prawdopodobnie). A jeśli się nie będzie się kleiło u kogoś innego to mogę wrócić. Bez sensu moim zdaniem jak kończymy to kończymy a nie takie latanie w te i we wte. To nie sklep i takiej relacji nie buduje się łatwo. W moim odczuciu nie bardzo wie jak dalej mnie poprowadzić (w głębsze obszary DDA) i chce mnie odesłać. Ale ceniłabym ją gdyby potrafiła to powiedzieć wprost. Mam wrażenie że kiedyś się przestraszyła (bo zareagowałam mocno emocjonalnie na jej hipotezę) i dlatego czegoś takiego mi wprost nie powie. Boli mnie to. I próbuję ją zrozumieć. Czasem mi to przeszkadza że ja jestem szczera i tego mnie uczy a ona stosuje uniki (albo to tylko ja tak to projektuję i sobie dopowiadam). Wiem że może to nie o to chodzi że muszę rozumieć jej pobudki ale brak pojęcia o co właściwie biega rodzi moją frustrację. Wiem że każda terapia kiedyś się kończy, ale kończyć jedną i zaraz znów zaczynać nastepną? Nie wiem czy to doby pomysł. Cała ta sytuacja sprawia że mam wątpliwości czy to wszystko ma sens. Czy ja osiągam któryś z moich celów? Chyba jeden po trochu.
×