Skocz do zawartości
Nerwica.com

Gabix

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Gabix

  1. Dzień dobry! Bardzo prosiłabym o radę, ponieważ sama nie mogę sobie poradzić z tą kwestią. Mam 18 lat, dotychczas byłam bardzo wesołą, pozytywną i radosną dziewczyną. Nie miałam problemów, zmartwień, moja rodzina jest pełna i bardzo mnie wspiera, nauka szła mi bardzo dobrze. Ostatnie wakacje były dla mnie czasem czystej euforii, ponieważ znalazłam pracę ze starszymi osobami, miałam 18naste urodziny, zaczęłam spotykać się z chłopakiem, którego od dawna chciałam mieć. I tutaj wynika mój problem, który powtarza się już drugi raz. Moje relacje z chłopakami są dla mnie interesujące, dopóki nie stanę się oficjalnie dziewczyną tego kogoś. Dopóki jesteśmy w sferze poznania się, jestem zachwycona tą osobą, ale gdy związek staje się formalny, przestaje odczuwać radość i tracę zainteresowanie drugą połówką, staję się sztywna. Pierwszy taki przypadek spotkał mnie w wieku 16 lat, kiedy po 2 miesiącach codziennych spotkań i rozmów zdecydowałam się zostać dziewczyną Rafała. Ale niestety od kiedy się na to zgodziłam nie potrafiłam czerpać radości z tego faktu, nie czułam chemii czy euforii. Obudziłam się za to z bólem w klatce piersiowej w nocy. Nasz "zwiazek" potrwaŁ dwa dni, ponieważ ja nie byłam w stanie zachowywać się swobodnie. Później byłam smutna z tego powodu, ale jakoś się otrząsnęłam, zaczęłam nową szkołę, szybko przełknęłam porażkę. Kolejną próbę znalezienia partnera podjęłam niedawno. Na początku wakacji zaczęłam gadać z chłopakiem ze szkoły, byłam bardzo swobodna i wesoła w jego towarzystwie. Potrafiłam pisać z nim godzinami, a nasze spotkania mijały mi w mgnieniu oka. Jednak kiedy od 14 września staliśmy się parą, znowu poczułam ten sam stan. Nie czułam stanu zauroczenia, miłosnej euforii, wręcz szybko zaczęłam mieć chęć, aby go unikać. Przestałam spać w nocy, znowu pojawił się niepokój. Tym razem mój dwutygodniowy związek zakończył się o wiele poważniej dla mnie: doprowadziło mnie to do DEPRESJI, która została zdiagnozowana przez psychiatrę. Zastanawiam się teraz, czy wszystko ze mną jest tak jak trzeba, bo straciłam kompletnie radość i motywację, wręcz nie chcę mi się żyć. Jestem w klasie maturalnej, a nie potrafię się uczyć i pogodzić z tym, że sytuacja, która powinna być genezą mojej afirmacji świata przyczyniła się do depresji. Dodam, że moi rodzice przechodzili depresję reaktywną, związaną ze stresem w pracy, mam ich wielkie wsparcie. Ale dręczy mnie kwestia mojego zachowania się wobec związku, strachu i sztywności, które we mnie wywołuje taka relacja. Moje wzorce rodzinne są dobre: moi dziadkowie żyją ze sobą w zgodzie od 50lat, a rodzice od 25 lat są udanym małżeństwem. Ale ja nie potrafię się zakochać, kiedy chłopak staje się "mój" zaczynam panikować, nie czuję pozytywnych emocji. Rozumiem, że miłość nie pojawia się od razu, ale moje zainteresowanie zamiast stać się zauroczenie zmieniło się w zaburzenie depresyjne, które sparalizowało moj świat. Proszę o pomoc, ponieważ rodzice twierdzą, że to kwestia tego, że wzięłam sobie na głowę zbyt dużo zobowiązań i nie byłam w stanie im sprostać. Ja uważam, że to coś więcej i jest to związane z moim dysfunkcyjnym podejściem do związku. Przez 1.5 miesiąca brałam 75 mg Asentry, teraz biorę Seronil w dawce 10 mg, na sen 100mg Trittico. W tym momencie zaczęłam bać się ludzi i się izolować od nich, mam poczucie,że świat nie jest realny, ciągle jestem senna, mam zupełny brak uczuć i emocji (napisanie tego tekstu zajęło mi długo, a wcześniej nie miałam problemu z.napisaniem dobrego tekstu w moment). Nie potrafię się śmiać, prowadzić luźnej rozmowy, czasami mam problem, aby przypomnieć sobie, co.robiłam 5 minut wcześniej. Wolne dni spędzam w łóżku, nie mam chęci do życia, funkcjonowania w ogóle. Nie mogę sobie pozwolić na psychoterapię, ponieważ rodzice są przeciwni, zostaje mi tylko psychiatra i dobre leki. Co mogłabym zażywać, żeby przestać być trupem za życia?
×