Skocz do zawartości
Nerwica.com

bajan

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bajan

  1. witajcie, natrafilam na to forum poszukujac informacji o problemach zdrowotnych jakie mnie trapia,... znalazlam taki oto wpis: "Czasami mam wrażenie, że jest we mnie morze złości i cierpienia. że gdybym zaczęła to wylewać z siebie, to pękłoby wyobrażenie o tym kim jestem, ludzie by mnie opuścili. po części już tak jest, odkąd praktycznie nie wstawiam postów (działam społecznie) bo nie czuję tego tak jak wcześniej. kiedy przestałam pomagać innym kosztem siebie. jestem bardzo zmęczona ciągłym graniem, udawaniem, taką uważnością, żeby jakieś moje kłamstwo nie wyszło na jaw. mam wrażenie, że każdy postrzega mnie inaczej, bo pozwoliłam im wybudować sobie jakieś wyobrażenie a potem czuje się zobowiązana je podtrzymać. jakbym ja była zbyt durna, zbyt prymitywna, prosta, pełna wad, rzeczy nie od zaakceptowania... jestem zmęczona tym graniem. chciałabym skończyć z tym, powiedzieć komuś.. Chciałabym wiedzieć kim właściwie jestem. nie czuć tego ciągłego przygnębienia. nie popadać w skrajne stany, czuć się dobrze we własnej skórze. wpadam w szał, bo prowadzę chore życie którego nie chcę prowadzić. robię głupie rzeczy, by chwilowo poczuć się lepiej, ulżyć sobie.tak naprawdę krzywdząc siebie. to sprawia, że tracę do siebie resztki szacunku i tylko upewniam się w tym jaka beznadziejna jestem. [...] cbciałabym zacząć normalne życie, ale nie wiem jak ono ma wyglądać? nie mam matury, nie dam rady jej zrobić żeby pójść na studia. studia nawet nie wiem jakie mogłabym zrobić. czuję się za głupia. że nie dam rady. jeśli nie studia, to kurs. ale jaki? czy poradze sobie? czy dobrze wybiore i nie wyrzuce pieniędzy w błoto? mam takie poczucie, że jest tyle możliwości do wyboru, że nie wiem co wybrać. że nie wiem w czym byłabym dobra, co powinnam. jakbym nie umiała się określić, sprecyzować. tkwię w martwym punkcie, i tak bardzo chciałabym i czuję się gotowa by zacząć się uczyć, pracować, żyć, a z drugiej strony boje się cokolwiek zacząć i nie rozumiem dlaczego. boje się spojrzeń ludzi, oceny, boje się wszystkiego. boje się kontaktu z ludźmi i tego, że nie umiem sobie z tym kontaktem radzić. wkurwia mnie, tak cholernie ta moja niemoc, bo przecież mam siłę, wewnętrznie. skąd się bierze ta słabość? poczucie, że nie zdołam niczego dokończyć? nie mogę się na niczym skupić, czasem pochłania mnie jedna myśl i natrętnie męcz cały dzień, nie potrafię funkcjonować jak normalni ludzie, nie popadając w te cholerne skrajne stany, nie przeżywając cały czas tylko tego co intensywne. tak bardzo chciałabym normalności, takiej formy stabilności. nie wiem co mam robić, czuję, że nikomu nie mogę o tym powiedzieć nikogo nie moge się poradzić. czuję sie taka samotna.. " ktory swietnie oddaje co czuje... kazdy dzien stanowi ogromne wyzwanie,w zasadzie to nawet noc, bo mam powazne problemy z zasypianiem, potem z pobudka, moj sen jest kiepskiej jakosci, zawsze gdy sie tak mecze obiecuje sobie,ze poloze sie wczesniej i wstane wypoczeta i szczesliwa... problemow doklada moj partner ktory jest cudownym czlowiekiem i martwi sie o mnie, jednak widzac ze sobie z czyms nie radze probuje mnie wyreczac,a gdy mu mowie,ze odbiera mi w ten sposob sile sprawcza i poczucie wartosci on niby to rozumie po czym dalej wraca do utartych schematow.... czasem mysle czy on nie bylby szczesliwszy z kims innym,czy moi bliscy nie byli by szczesliwsi gdyby mnie nie bylo...a za godzine gdy sie zmecze mysleniem o tym postanawiam,ze tak zalosnie nie skoncze i nie odpuszcze w tak slaby sposob.... pelna euforii ide planowac nowe zycie i zmiany po czym nastepnego dnia juz nie pamietam co sobie zaplanowalam i znowu wstaje tak zmeczona ze nie mam sily zyc. dodam,ze bylam u psychologa, i to nie jednego, nikt mi zadnej diagnozy nie postawil, a ostatnia psycho powiedziala,ze to bez sensu zebym do niej chodzila bo mam szczesliwe zycie i wiem czego chce wiec szkoda moich pieniedzy... w teorii mam szczesliwe zycie.... model ktory sobie zakladam do realizacji jest wspanialy a rzeczywistosc to zupelnie co innego...
×