Skocz do zawartości
Nerwica.com

Marusia

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Marusia

  1. Nie mam komu tego powiedzieć i piszę to Wam, bo wiem, że mnie zrozumiecie. Dziś przeanalizowałam swoje życie, aby dotrzeć do przyczyny mojego lęku. Ja już chyba ten lęk miałam od dawna tylko był głęboko ukryty. Zawsze mówiłam w żartach, że chciałabym, aby mój narzeczony wywiózł mnie nagle do Kościoła, postawił pod ołtarzem bez szansy ucieczki. Wtedy nie miałabym czasu, aby się choć trochę zastanowić. Od dziecka najlepszym sposobem na szybkie podjecie przeze mnie decyzji było przyparcie mnie do muru, ponieważ zawsze byłam i jestem wielkim myślicielem, który ciągle coś analizuje. Jestem bardzo ostrożna, zawsze zakładam, że może zaistnieć porażka, dlatego wszystko muszę dokładnie przemyśleć zanim cokolwiek zrobię. Jestem osobą dokładną, perfekcyjną, dążę do doskonałości. Najlepiej, żeby wszystko było po mojej myśli. Mam dokładnie wyznaczone granice mojego postępowania, których nie mogę przekroczyć, a jeśli to zrobię jest to „grzech” i muszę ponieść za to konsekwencje. Boję się zmian, nowych wyzwań, odpowiedzialności itp. A jak się do czegoś przyzwyczaję to pilnuję tego jak oka w głowie.. Zostałam wychowana pod kloszem, niczego nie mogłam dotykać, bo mogę sobie zrobić krzywdę. Bardzo przywiązałam się do rodziców, to oni nade mną zawsze czuwali. Pozostawianie mnie samą było dla mnie bardzo bolesne. Często ludzie boją się mojej osoby, pewnie dlatego, że na zewnątrz pokazuję swoją stanowczość i pewność siebie. Jest to maska ukrywająca moje prawdziwe oblicze – słabość emocjonalną. Mam świadomość tego jaka jestem i strasznie nad tym ubolewam. To pewnie główna przyczyna moich obecnych zaburzeń. Bardzo pragnę wyjść za mąż, założyć rodzinę z moim narzeczonym. Zawsze o tym marzyłam. Teraz kiedy to mam przed nosem panicznie się boję, co nie pozwala mi to się tym cieszyć. Wartości tj. rodzina, miłość zawsze były dla mnie najważniejsze w życiu i właśnie dlatego lęk zaatakował w ten mój czuły punkt  Jest mi bardzo przykro….
  2. Witam Was a macie czasem tak jakbyście żyli w jakimś nierealnym świecie? Czasem mam wrażenie, nawet jak się dobrze czuję, że udaję, gram w jakimś teatrze, wszystko jest mi obce, inne niż kiedyś, zanim mnie to spotkało ;/ Najbardziej drażni mnie to, ze tą obcość czuje czasem wobec ukochanego to takie bolesne, już nie mówiąc o analizowaniu jego osoby, charakteru, wyglądu itp. Zamówiłam sobie książkę: "Oswoić lęk. Pokonać lęki i fobie." Ponoć pomogły innym w walce z tą przypadłością. Mam nadzieję, że mi i wogóle nam się uda...
  3. Apsik84 jesteś żywym przykładem na to, że można z tego wyjść :) bardzo mnie pocieszyłaś. Ja jestem dopiero na początku tej trudnej i długiej drogi, którą przeszłaś, ale wierzę, że mi się też uda :) Ja także chodzę od m-ca na cotygodniową terapię, biorę do tego leki Xetanor (paroksetynę). Minął dopiero krótki okres, ale widzę już lekką poprawę, oby była coraz większa. Masz rację, że trzeba tą chorobę zaakceptować, w naszym przypadku stworzyć własną definicje miłości, a nie bajkowej, wyimaginowanej miłości, o której się marzyło. Także jestem perfekcjonistką, mam dobrze określone własne zasady, granice i pewnie to mnie ogranicza mam nadzieję, że mi się też uda osiągnąć to co Tobie :) bardzo mnie pocieszyłaś Pozdrawiam Cię serdecznie twoje posty są pełne pozytywnej energii!!
  4. Kapralis twoje pocieszające słowa są takie same jak od mojego terapeuty :) utwierdzaja mnie tylko w przekonaniu, że to tylko cholerne choróbsko, często potrzebuje takiego potwierdzenia, bo czasem wątpię w to co mi jest. Może sie powtarzam, ale to takie straszne uczucie, że muszę sie wygadać a szczególnie osobom, które mnie rozumieją. Rzeczywiście zaakceptowanie tych natręctw sprawia, że powoli znikają. Trzeba się z tym pogodzić a nie walczyć, bo im bardziej sie walczy, tym lęk przychodzi ze zdwojoną siła ;/ znam to z doświadczenia, ale czasem naprawdę przez te irracjonalne wątpliwości, myśli, które robią mi sieczkę z umysłu, człowiek chce po prostu uciec, bo wtedy twierdzi, że to jedyne rozwiązanie ;/ ale to jest ucieczka przed samym sobą, przed lękiem a nie przed ukochanym Decyzje o slubie podejmowałam będąc 100 % pewna i bedę sie tego trzymać! Kaprlis święte słowa!! Dziekuję :) Inni moi drodzy jak sobie radzicie?
  5. dzięki za ciepłe słowa Mieciu, Mariuszu i Kapralis. Wasze i innych posty dodawają mi otuchy. Powiedźcie mi jak sobie z tym radzicie? Ja od miesiąca chodzę na psychoterapię i od 3 tyg biorę leki Seroxat, ale efekty są naprawdę niewielkie. Czzasami mam dobre dni i wtedy myślę, że powoli wracam do normy, ale po np 2 dniach dopada mnie taki stan, poddcina mi to wtedy skrzydła i wmawiam sobie, że z tego nie wyjdę, poddaję się, mam jeszcze większe wątpliwości co do miłości do niego itd. Czas mi ucieka (ślub we wrześniu) a ja się boję, że nie dam rady i będę musiała uciec, czego nie chcę robić. Ale czasem wydaje mi się, ze to jedyny spośob, zeby sie tego pozbyc. Mam swiadomośc, ze będę tego wtedy żałować ale uwierzcie mi czasem nie mam już siły walczyć, nawet kosztem mojego 10 letniego związku Co ja mam robić moi kochani weterani? [ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:54 pm ] cookie tez miałam dziś fatalny poranek ;/ one są najgorsze, myśli ucztują w wypoczętym umyśle ;/ już trochę lepiej się czuję, ale.... mam wrazenie, ze to nie odejdzie ;/ [ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:56 pm ] cookie tez miałam dziś fatalny poranek ;/ one są najgorsze, myśli ucztują w wypoczętym umyśle ;/ już trochę lepiej się czuję, ale.... mam wrazenie, ze to nie odejdzie ;/
  6. Witam ponownie jest to forum, na które zaglądam codziennie kilka razy, bo wiem, że tutaj wszyscy siebie wzajemnie rozumieją i wspierają. Znalazłam ostatnio forum o podobnym temacie, na którym także się zalogowałam. Jeśli macie ochotę to przeczytajcie sobie te historie, niektóre są przyjemne niektóre nie, ale tak czy inaczej może ktoś z was znajdzie jakąś cenna informację dla samego siebie. Dziewczyna, która załozyła to forum jest w prawie takiej samej sytuacji co ja, z tymże tak naprawdę nie wie co jej jest. Powiedzcie mi proszę czy macie tak jak ja, że mimo świadomości, ze jest to choroba, często w to wątpie i wmawiam sobie, że ja go jednak nie kocham i powinnam odejść? A mój narzeczony staje się dla mnie zupełnie obcą osobą? Nie mogę tego znieść! Jeszcze 2 m-ce temu było wszystko w porządku, a po podjeciu decyzji o slubie znów to do mnie wróciło. Chcę uciec gdzie pieprz rośnie! To mi próbuje zrujnować życie i szczęście, które budowałam 10 lat!! Nie pozwole na to, ale czasem naprawdę brak mi sił i chce się poddać ;( nie kocham go jednak i chce zerwac zareczyny, odwolac, slub i calkowicie sie odizolowac ;/ te myśli zatruwają mi mój umysł, życie i wszystko! [ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:15 am ] http://www.kafeteria.pl/ustalmyjedno/obiekt.php?id_t=476
  7. Witam serdecznie jestem tu nowa i z takim samym problemem jak wy. Po przeczytaniu waszych historii doszlam do wniosku, ze lepiej nie mogliscie opisac slowami tego co ja przezywam ;( Moze pokrotce opisze swoja historie. Stalo sie to pierwszy raz 4 lata temu, kiedy to bedac w szczesliwym 4-letnim zwiazku podjelismy z moim ukochanym decyzje o slubie. No i w jednej chwili nieoczekiwanie dopadly mnie te mysli czy ja go jeszcze kocham ;/ No i zaczelo sie pieklo. Nie bede tu opisywac jak to wygladalo, bo wszyscy dokladnie wiecie o co chodzi. Trwalo to kilka m-cy, po czym nie wytrzymalam, odeszlam i ucieklam za granice plujac sobie w twarz, ze moglam cos takiego zrobic, przeciez wczesniej czulam milosci i bylam szczesliwa. Nie rozumialam tego! Tylko wtedy tak naprawde nie wiedzialam, ze to te chorobsko! Po jakims czasie jak lęk odszedl, wrocilam do ukochanego, z mysla, ze tak naprawde nigdy nie przestalam go kochac. Stworzylismy na nowo szczesliwy zwiazek. 2 m-ce temu podjelismy ponownie decyzje o slubie, obydwoje bardzo tego chcielismy i znow sie zaczelo!! Tym razem poszlam do specjalisty, bo stwierdzilam, ze jak 2 raz w tych samych okloicznosciach sie to stalo, to znaczy, ze ze mna jest cos nie tak ;/ Chodze teraz na psychoterapie i biore leki. We wrzesniu wesele i mam nadzieje, ze do tego czasu to minie!! Nie chce drugi raz popelnic tego samego bledu, bo tym razem 2 szansy nie dostane. Jest mi bardzo ciezko, bo osoba, ktora kocham przez te mysli staje mi sie zupelnie obca ;/;/;/ Nie wiem jak sobie radzic. Dlaczego to nas spotkalo?
×