Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cal

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Cal

  1. Był u lekarza i zaczął brać leki. Póki co nie ma jeszcze żadnych efektów ubocznych, a ataki paniki pojawiają się nie tak często jak wcześniej - raz na trzy dni. Wcześniej miał ataki codziennie, po kilka razy, nie mógł ruszyć się z domu. Teraz może wychodzić. Nie wiem na ile to jest zasługa tych tabletek (bo przecież krótko je bierze), a na ile nastawienia czy efektu placebo. Najważniejsze, że się poprawiło.
  2. Dzięki, wieloraki! :) Przede wszystkim wiadomo na początku było to tylko zauroczenie, nie wiem jak to nazwać, strzała amora haha czy coś. Czułam, że go znam, mimo że widziałam go pierwszy raz i dobrze się czułam, gdy był obok. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam. Obłędnie pachniał i ma bardzo niski, głęboki głos. Nie jest jakimś typowym przystojniakiem, wygląda jak Ryan Gosling Później lepiej go poznałam i całkiem się zakochałam. Ma dobre serce, pomaga ludziom, troszczy się o zwierzęta. Słuchał uważnie każdego mojego słowa i zapamiętywał wszystko, co mówiłam. Ma niesamowite poczucie humoru, przy nim nieustannie się śmiałam. Był szalony, tańczyliśmy w nocy na środku ulicy i nie obchodziło go co ludzie sobie pomyślą. Gra na gitarze i śpiewa romantyczne piosenki o miłości. Zabierał mnie na cudowne randki, piknik na plaży, innym razem na szczyt góry nocą, aby stamtąd tylko we dwoje obejrzeć fajerwerki. Były też bardziej tradycyjne randki kino, kolacja, pub, bilard, koncerty, razem graliśmy na PS, oglądaliśmy filmy, nigdy się nie nudziliśmy i nie mogliśmy oderwać od siebie. Przedstawił mnie swojej rodzinie i kumplom, wszystkim opowiadał jaka jestem cudowna. Był przy mnie, kiedy go potrzebowałam, opiekował się mną i czekał, aż poczuję się lepiej. Czyta dużo książek, jego pokój jest nimi zapełniony, studiował zresztą literaturę. Jest inteligentny, nigdy nie brakuje tematów do rozmów. Jest też bardzo otwarty na świat i poznawanie nowych rzeczy/ludzi. Oboje uwielbiamy Terry'ego Pratchetta, mocną muzykę, mamy to samo poczucie humoru, spojrzenie na świat i na różne kwestie. Wspiera mnie i nie ogranicza. Pewnie wiele jeszcze innych rzeczy, o których nie będę tu pisać, bo zanudzę wszystkich I tak już się rozpisałam. Sprawia, że czuję się wyjątkowo, jest między nami chemia, przy nim jestem sobą i jestem szczęśliwa.
  3. Oczywiście napisałam do niego po pijaku, ale tylko "czy wszystko w porządku". Nie odczytał nawet tej wiadomości więc postanowiłam pojechać do niego. Pomyślałam, że jeśli nie będzie go w domu to znaczy, że mnie okłamuje. Po dotarciu na miejsce zobaczyłam, że wszystkie światła w jego domu były pogaszone. Gdy weszłam do środka on siedział na łóżku zwinięty w koc i trzęsł się z przerażenia. Okropny widok. Zapaliłam światło i porozmawialiśmy. Ucieszył się, że przyjechałam. Myślał, że go zostawiłam po ostatnim razie. Wybrałam też trochę niefortunną piosenkę Zeppelinów na profilu, więc był pewien, że to koniec i przez to miał kolejny atak paniki. Namówiłam go na leczenie i na terapię. W poniedziałek umówi się do lekarza. Przeprosił mnie za bycie beznadziejnym partnerem, żałuje, że nie poznałam go rok wcześniej, kiedy jeszcze był normalny. Nie mógł uwierzyć, że przejechałam całą tę drogę tylko po to, aby go zobaczyć. Mówił, że nigdy nie przechodził przez taki syf z tymi lękami jak teraz, że jest przerażony, nie wie co robić, więc się w pewnym sensie ukrywał. Mówił, że nienawidzi tego, w jakim jest teraz stanie, że chciałby być znowu chłopakiem, w którym się zakochałam, a nie przestraszonym wrakiem człowieka. Podziękował mi za wsparcie i powiedział, że mnie kocha. Cieszę się, że was posłuchałam i z nim szczerze porozmawiałam. Dzięki temu wiem na czym stoję, a chłopakowi odpadł jeden lęk. Powiedział, że chce zacząć się leczyć najszybciej jak to możliwe. Chce też zbadać dokładniej przyczyny tych lęków. Powiedział, że są rożne inne choroby, które mogą je wywoływać, dlatego chce zrobić komplet badań. Mam nadzieję, że uda mu się z tego wyjść.
  4. Wieloraki, przyznam, że nie patrzyłam wcześniej na to w ten sposób. Bałam się, że wyjdę na tą łatwą, zdesperowaną, wiecznie zabiegającą o niego laskę. Mówił mi, że nie chce, abym go widziała w takim stanie. Mówił też, abym nie brała wszystkiego tak osobiście. Oczywiście ja mam w zwyczaju rozmyślanie i analizowanie wszystkiego. Myślę, że on może faktycznie czuć się niemęski (co jest zupełnie błędne, bo ja go za takiego nie uważam) i mieć kompleksy. Jeszcze zanim zachorował mówił mi, że dziwi się co ja w nim widzę, że mogłabym mieć kogoś dużo lepszego. Ja studiowalam dwa kierunki i miałam dobrą pracę. On był wówczas bezrobotny i powtarzał ostatni rok studiów (teraz je rzucił). Nie wiem, czy to ma jakiś wpływ na nerwicę, ale czuł się gorszy, że jego rówieśnicy kończyli juz studia i mieli prace. Chyba poczekam jeszcze do wtorku, minie wtedy równo tydzień od naszego ostatniego spotkania.. jeśli do tego czasu się nie odezwie to zrobię pierwszy krok, aby szczerze porozmawiać i wyjaśnić sytuację. Idę dziś ze znajomymi do pubu. Mam nadzieję, że wypity alkohol nie spowoduje, że zacznę do niego wypisywać.
  5. Minou ja zaczęłam się zastanawiać po wypowiedzi "Będzielepiej" i po rozmowie z kolegą. Myślałam, że może facet będzie lepiej wiedział, jak inny facet może rozumować i dlaczego tak się zachowuje. Dostałam też taką odpowiedź: "Przeczytałem dokładnie Twoją wypowiedź. Widze tutaj lustrzane odbicie kogoś z kim miałem juz doczynienia. Pierwsze moje zdanie będzie drastyczne, odpuść sobie i tak nic z tego nie bedzie, jesteś za młoda, żeby sobie marnować życie. Jeśli jednak chcesz pomóc, to twój obecny chłopak wymaga specjalistycznego leczenia, to czym Ty się poczułaś dotknięta to nic w porównaniu do tego co on przeżywa w środku. Ten chłopak Cię czesto ignoruje ponieważ jego stany lękowe nie pozwalają logicznie myśleć. Pytałaś czy używki mają z tym zwiazek? tak mają. Czy farmaceutyki będą działać: tak będą. Czy w połączeniu z używkami?: nie, czy farmaceutyki w tym stanie są konieczne?: nie wykluczone czy nie hospitalizacja, ale tutaj się kłania specjalista a nie forum. Po pierwsze to zalezy z jakim człowiekiem masz do czynienia, ja tego nie wiem, moge tylko mniemać. Upewnij się, że jego nieobecność w stosunku do Ciebie nie jest celowym zabiegiem tak jak to napisałaś. Jak się upewnić? Tego Ci nie powiem Są różne sposoby. Pies na baby lubi inne baby , so think. Jak juz się upewnisz to daj znać." Łatwo jest powiedzieć: "nie myśl o tym, wyjdź do ludzi, ochłoń.." Wiem, że tak powinnam zrobić, ale jest mi bardzo ciężko. Chciałabym nie myśleć, nie angażować się tak mocno, ale nie mam wpływu na swoje uczucia. Już kiedy go pierwszy raz zobaczyłam, czułam jakbym już go znała. Znacie to uczucie? Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułam ani nie przeżyłam, a mam za sobą kilka związków. Później okazało się, że łączy nas wiele rzeczy, takie samo poczucie humoru, spojrzenie na świat, zainteresowania. Wierzę, że on taki jest naprawdę i nawet teraz w środku więziony przez chorobę znajduje się ten sam chłopak, którego poznałam. Chcę, aby wrócił, aby było jak dawniej. Jestem wam wdzięczna za wszystkie odpowiedzi, słowa otuchy, ostrzeżenia. Wiem, że kierujecie się dobrymi intencjami. Dziękuję.
  6. Wieloraki, dziękuję za Twoją wypowiedź. Twoje słowa dodały mi trochę otuchy. Ktoś mi powiedział, że jego milczenie i to, że widywaliśmy się maksymalnie 2 razy w tygodniu może oznaczać, że działa na kilka frontów. Ja raczej wątpię w to, wtedy nie przedstawiałby mnie swojej mamie i nie chciał naszego związku publicznie ogłaszać. Tak podpowiada mi logika, ale z drugiej strony to nigdy nie wiadomo. Jeśli jego milczenie jest spowodowane tym, co podejrzewasz to co powinnam zrobić? Napisać do niego? Nie chciałam pierwsza do niego pisać, bo prawie zawsze to robię i nie chcę wyjść na tę słabszą, która nie potrafi bez niego żyć i zawsze wszystko wybaczy. Mimo, że faktycznie jestem taka słaba, ale chciałam aby to on pokazał, że mu zależy na mnie, napisał pierwszy..
  7. Powiem wam, że po tych wszystkich wypowiedziach mam w głowie więcej pytań niż odpowiedzi. Gdy zadałam pytanie na forum byłam praktycznie pewna, że mój chłopak mnie kocha, a po prostu jest chory. Teraz już sama nie wiem, co myśleć. Ogólnie zauważyłam trzy rodzaje wypowiedzi: 1. Chłopak jest nieuleczalnie chory, nigdy nie będę z nim szczęśliwa i powinnam go sobie odpuścić. 2. Chłopak wykorzystywał mnie jedynie do seksu manipulując mną i powinnam go sobie odpuścić. 3. Chłopak na pewno mnie okłamuje i zdradza, więc powinnam go sobie odpuścić. Zaczynam przez to wszystko wpadać w paranoję. Od czasu kiedy zostawił mnie samą w środku nocy (wtorek) nie odzywa się do mnie, nie dzwoni, nie pisze. Ja od tego czasu nie potrafię się na niczym innym skoncentrować. Tylko śpię, płaczę i zastanawiam się co zrobić. Nie potrafię i nie chcę go zostawić, ale już sama nie wiem czy to choroba czy charakter. Mam mętlik w głowie.
  8. Trochę nie rozumiem dlaczego kobiety często boją się, że mężczyzna ma je tylko dla seksu.. to tak jakby one współżyjąc poświęcały się dla niego. To zupełnie inaczej. My dziewczyny też przecież czerpiemy z tego ogromną przyjemność. Ja uwielbiam być blisko z moim ukochanym, on zawsze dba o to, aby mi było dobrze, patrzy głęboko w oczy. To wzmacnia naszą więź i związek. Myślę, że on nie jest ze mną tylko dla seksu. Wiele razy mówił, jak bardzo mnie kocha. On wszystkim mówił, że jestem jego dziewczyną, nalegał na publiczne ogłoszenie tego na Facebooku, chociaż ja uważałam, że to głupie. Ja nie lubię robić sobie zdjęć, ale on był smutny, że nie mamy żadnych wspólnych, więc też zrobiliśmy. Przedstawił mnie całej swojej rodzinie, zawsze mnie słucha i pamięta co mówię (co jest szczerze mówiąc zadziwiające). Opowiada ciągle o mnie swoim kumplom i bratu. Często organizował romantyczne randki i kierował się tym, co mi się może spodobać. Zależy mu, aby spędzać razem ważne daty, jakieś święta, Walentynki. Nawet rocznice bycia w związku, to dla niego ważna data, a ja nigdy żadnych takich dat nie celebrowałam (bo nawet nie pamiętałam). Ostatnio chciał, abyśmy wyjechali razem na romantyczną wyspę na północy w Szkocji. Jesteśmy już razem prawie 4 miesiące i gdyby to miał być tylko seks to zachowywałby się chyba inaczej. Po prostu jest chory i zagubiony. Wiem, że jest przerażony i nie wie co robić. Nie mogę być egoistką i powiedzieć "jak byłeś zdrowy to było fajnie, a teraz sam sobie radź, papa". Wierzę, że jeśli to przetrwamy to pózniej będzie tylko lepiej.
  9. Tictac, nie zrozumiałam dokładnie.. teraz już jest dobrze czy nadal małe libido i kiepskie orgazmy? Dziękuję Minou, powiem mu, aby zapytał lekarza o te tabletki. Dzięki Kontrast za uświadomienie mi jak to działa. Myślę, że masz dużą więdzę na ten temat. Nie brzmi to zbyt optymistycznie, ale będę walczyć o niego. Boję się, że on może się zniechęcić po tych pierwszych skutkach ubocznych.. Czyli przede wszystkim na początek odpowiednie leki, następnie terapia i na końcu mam nadzieję zmiana trybu życia i nauczenie się życia z chorobą.. Mam nadzieję, że się uda. Bedzielepiej - naprawdę tak myślisz? Przecież on jest chory i powinnam mu pomóc, a nie go odsuwać.. tu na forum wypowiedziały się osoby, które mają za sobą podobne doświadczenia jak mój chłopak. To nie znaczy, że nie kochały i wykorzystywały swoich partnerów. Kocham go, ideały nie istnieją. On jest cudowny i wierzę, że mnie kocha. Teraz ma trudny czas, ale nie można być z kimś tylko wtedy, gdy jest łatwo i przyjemnie. Gdybym była na jego miejscu, nie chciałabym, aby ukochany mnie zostawił w takiej chwili.
  10. Jejku Minou jestem pewna, że jesteś wspaniałą mamą i żoną! Tak bardzo się starasz. To przypomina mi mojego chłopaka, on też się martwi, że mnie zawodzi i powinien być lepszy, kontrolować swój mózg. Ja wiem, że się stara i mimo, że tego nie doświadczyłam, staram się zrozumieć. Wiem, że jest ciężko. Z tym alkoholem to też właśnie zauważyłam, że działa antylękowo. Gorzej na drugi dzień, po całonocnej zabawie ataki były wzmożone plus dochodził kac. Mam nadzieję, że gdy zacznie brać te leki da się namówić na zmianę trybu życia. Dużo czytałam, że pomaga minimum 15 minut dziennie na świeżym powietrzu, sport, zdrowa dieta, picie herbatek (rumianek), odstawienie używek, medytacja, kontrolowanie oddechu, masaże z olejkiem lawendowym i ciepłe kąpiele. Mam nadzieję, że te leki pozwolą mu na zmianę trybu życia i później będzie mógł kontrolować wszystko nawet bez leków. Jest jeszcze jedna kwestia - seks. Czytałam, że kiedy ktoś cierpi na nerwicę lękową to nie ma ochoty na seks. Tymczasem nam zdarza się nie wychodzić z łóżka cały dzień. Seks mu wręcz pomaga, mówi, że od razu czuje się lepiej i go uleczyłam. On obawia się, że przy braniu tych tabletek (jako skutek uboczny), nie będzie miał w ogóle ochoty na seks i ogólnie, że będzie miał z tym problemy. Wiem, że to bardzo osobiste pytanie i zrozumiem, jeśli ktoś nie chce na nie odpowiadać. mój chłopak jest młody więc ta kwestia jest dla niego dosyć istotna, więc byłabym wdzięczna za odpowiedzi. Czy choroba i przyjmowanie leków ma duży wpływ na życie seksualne i jego jakość?
  11. Dziękuję za szczerość Kontrast i Minou. Brzmi to strasznie.. cały czas łudziłam się, że może istnieje jakiś magiczny środek/lek, który wyeliminuje tę straszną chorobę na zawsze. On mówi, że nigdy wcześniej tego nie miał (tych lęków), dlatego zastanawiałam się co może być powodem. Powiedział mi, że to może skutek wieloletniego palenia marihuany. Ja zastanawiałam się właśnie czy to nie są kwestie genów.. Mieszkam w Szkocji, mój chłopak jest Szkotem, pogoda jest depresyjna. Nie wiem za bardzo, gdzie tu szukać pomocy. Cieszę się, że znalazłam to forum. Minou, co poza lekami pomaga Ci kontrolować chorobę? Tictac, czy Ty podczas ataku też odsuwałeś się od swojej dziewczyny, chciałeś być sam?
  12. Dziękuję Wam za odpowiedzi. Szczerze mówiąc też trochę obawiałam się tych leków. Poczytałam o skutkach ubocznych i opinie ludzi, którzy te leki brali i mówili, że tylko pogorszyły sprawę. Nigdy nie zetknęłam się z taką chorobą, dlatego szukam pomocy tutaj. Miałam nadzieję, że znajdę historię kogoś, kto to przeżył i wyszedł z tego.. Zmienił się nie do poznania, aż smutno patrzeć. Z otwartego, zabawnego chłopaka, który był duszą towarzystwa w zamkniętą, przerażoną osobę. Nie mogę znieść swojej bezsilności. Strasznie współczuję jemu i innym osobom na to cierpiącym. To chyba gorsze niż choroby fizyczne.. chciałabym wiedzieć co powoduje tę chorobę. Próbowałam go namawiać na zmianę diety i jakiś sport, ale to chyba ponad jego siły. Albo, żeby chociaż wyjść na zewnątrz w słoneczny dzień i dostarczyć tej witaminy D. Spróbuję go przekonać do tych leków. Lekarz powinien mieć rację. Czy kiedyś będzie mógł je odstawić i żyć normalnie? Czy efekty uboczne znikną? Mój chłopak opowiadał mi o swoim znajomym, który brał długo leki na depresję i jego organizm przestał wytwarzać serotoninę, to straszne. Co do terapii to pewnie będzie ciężko, bo on nie chce nawet wychodzić z domu.. chyba, że terapeuta przyjdzie do niego. Tak bardzo chciałabym, aby był szczęśliwy. Wcześniej nie miał przez prawie dwa lata dziewczyny. Powiedział mi, że kiedy poznał mnie to czuje się szczęśliwszy, bo ma dla kogo żyć i o kogo się troszczyć. Zawsze po naszym spotkaniu mówi, że czuje się lepiej i że mu pomagam. Ale ja zastanawiam się czy to nie ja spowodowałam, że jest w takim stanie. W końcu parę miesięcy po tym jak zaczął ze mną być nastąpiły te ataki strachu i paniki.. może ja coś zrobiłam/robię nie tak?
  13. Witam wszystkich serdecznie. To będzie długi wpis, ale bardzo potrzebuję porady, nie wiem już co robić. Chcę opisać wszystko, bo może jakiś szczegół będzie miał znaczenie. Od lipca jestem z cudownym chłopakiem, ma 22 lata i poznałam go podczas spotkania fanów jednej z gier. Często widywaliśmy się latem, wspólnie spacerowaliśmy, graliśmy, chodziliśmy do pubów, kina, restauracji, spotykaliśmy się ze wspólnymi znajomymi itp. jak większość typowych par. Robiliśmy też dużo szalonych rzeczy i prawie nigdy nie przestawaliśmy się śmiać. Powiedział mi, że rok temu walczył z depresją i wygrał. Mieszka z matką (która kiedyś chorowała na depresję), ojczymem (którego nie lubi) i starszym 30-letnim bratem, który obecnie walczy z depresją. Biologiczny ojciec mojego chłopaka choruje na autyzm i mieszka w innym mieście. Zanim mnie poznał lubił imprezować, spotykać się ze znajomymi, palić dużo marihuany, papierosów i grać na PlayStation. Studiował też literaturę. Do października mniej więcej wszystko było w porządku, a pózniej się zmieniło. Nie jestem fanką żadnych używek, ale nigdy nie komentowałam jego trybu życia ani nie chciałam go zmieniać. Od października przestał palić marihuanę, nie spotykał się ze znajomymi, nie pisał już tak często na Facebooku ani ze mną, ani z innymi. Często skarżył się na ból brzucha i wymioty. Szczerze to jego zwyczaje żywieniowe są okropne, wysoko przetworzone gotowe dania typu frytki, jakieś tłuste mięsa, cola i energetyki. Zasugerowałam zmianę diety i chęć pomocy, ale nie chciał. Lekarz dał mu jakieś tabletki z Omeprazolem, które zawsze mu pomagały. Powiedział mi wtedy rownież, że dostał tabletki na lęki (anxiety), o których mi nie mówił wcześniej. Kiedy się spotkaliśmy postanowiłam zgłębić temat.. powiedział, że nie rozmawia już tak z ludźmi, nie spotyka się, ponieważ ma lęki, które mu to uniemożliwiają. Faktycznie, wcześniej często spotykaliśmy się na mieście i szliśmy gdzieś, a ostatnio chciał tylko abyśmy spotykali się u niego i cały czas spędzaliśmy w łożku oglądając filmy. Objawy, które ma podczas lęków to ból głowy, szybko bijące serce, wydaje mu się, że zemdleje, zbiera mu się na wymioty. Nie chce też nikogo widzieć, nawet mnie. Gdy jestem u niego, a on ma ten atak paniki/strachu, wychodzi do innego pomieszczenia zostawiając mnie samą. Rani mnie to, mówiłam mu o tym, że chciałabym go przytulić, jakoś pomóc, ale on mnie odpycha.. Pózniej, prawie po godzinie wraca i mówi, że mu przykro, że muszę być z takim chorym psychicznie człowiekiem. Ja mowię mu, że go kocham, akceptuję i dla mnie jest jednym z normalniejszych ludzi, jakich znam, po prostu ma chwilowe problemy zdrowotne, ale to w końcu minie i ja chcę mu pomóc. Powiedział, że czuje się winny, że jest taki beznadziejny, że gdy do niego przychodzę chciałby spędzać ze mną czas, a ma ataki i zostawia mnie samą. Powiedziałam mu, że to nie jest ważne, że go nie opuszczę tylko dlatego, że chwilowo ma problemy. To nie jest tak, że non-stop ma atak, mimo, że ma to codziennie. Lepiej się czuje po seksie, mówi, że go leczę. Niestety to nie pomaga na długo. On teraz rzucił studia, bo nie był w stanie na nie chodzić (był na ostatnim roku), nie wychodzi praktycznie z domu, nie odbiera telefonów od kumpli. Kiedyś tak nie było, bardzo mnie to martwi. Spytałam czy jest jakiś konkretny lęk, konkretna rzecz, której się boi, ale nie. Powiedział, że sam nie wie co jest nie tak z jego głową. Lekarz dał mu tabletki - citalopram, ale zdecydował, że nigdy nie będzie ich brał. Czytał o skutkach ubocznych, poza tym jego brat to bierze i mu nie pomagają. Mój chłopak jutro chce iść do lekarza zapytać o alternatywne metody. Wczorajsza sytuacja uświadomiła mi, że problem jest naprawdę poważny. Mieszkam dwie godziny drogi od niego i zawsze kiedy wracałam odprowadzał mnie na przystanek. Mieszka w nieciekawej, słabo oświetlonej dzielnicy i nie puściłby mnie samej. Wczoraj jednak powiedział, abym poszła sama (była noc), bo on nie jest w stanie. Po moich prośbach jednak się ubrał i wyszedł ze mną. Niestety po 3 minutach powiedział, że nie może, że czuje że zaraz zemdleje i błagał mnie, abym pozwoliła mu wrócić do domu. Byłam zaskoczona i zła, jak może mnie tak samą zostawić (wiem, nie powinnam była tak zareagować). Zaczął krzyczeć, że nie rozumiem jak to jest i poszedł do domu, zostawił mnie. Bardzo martwię się o niego, bo nie wiem ani co się dzieje, dlaczego, ani z czym właściwie walczymy.. pomóżcie proszę, czy to jest nerwica lękowa, depresja, co to jest? Jak mogę mu pomóc, albo chociaż wesprzeć w tej walce? Jestem załamana i przerażona.
×