Skocz do zawartości
Nerwica.com

a1234

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia a1234

  1. Witam. Moja historia z nerwicą zaczęła się na dobre w 2015 roku we wakacje. Weszła derealizacja i byłem wyprutym z uczuć człowiekiem. Jedyna myśl to - „musisz przeżyć". Już wcześniej pojawiały się dziwne symptomy jak osłabienia i lądowanie w szpitalu, dostawanie hydroksyzyny, badania wychodziły dobrze. Nawet leczyłem się na serce hiperkinetyczne, bo miałem zbyt wysoki puls. Takie sytuacje zdarzyły się 2 razy i za każdym razem w szpitalu mówili, że nic mi nie jest. Zdarzały się później derealizacje i napady lęku. W galerii na zakupach, czy też w domu. W końcu zacząłem myśleć, że jestem chory psychicznie i już nic mi nie pomoże. Żyłem z „włączonymi podstawowymi funkcjami mózgu". Napędzało mnie tylko to „przeżyj". Nie mogłem znaleźć w sobie nic pozytywnego. Mój sen to było tylko czuwanie. Bałem się, że zwariowałem. Podjąłem wtedy decyzję o wizycie u psychiatry. Dużo czytałem przed wizytą i pojawiłem się, mówiąc lekarzowi, co mi jest i sam określiłem, że mam nerwicę lękową i ulgą było dla mnie usłyszenie, że to tylko zaburzenie i nie jest to aż tak poważne, jak sobie wkręcałem. Opowiedziałem mu, co mi jest i dostałem dwa leki. 1 nazwy nie pamiętam, ale na początku miał mi pomóc normalnie sypiać i wrócić do normy. Oczywiście przy tym leku brałem aciprex. Czytałem książkę „Potęga podświadomości” oraz ćwiczyłem jogę plus codzienne medytacje rano i wieczorem. Siad skrzyżny i patrzenie w jeden punkt powtarzając w myślach, że jestem zdrowy i widziałem siebie jako 100% zdrową osobę. Po jakimś czasie życie zaczęło wracać do normy. Poznałem dziewczynę i jakoś żyłem, przy okazji ucząc się pokory i w tym momencie również się nawróciłem. Wszystko było ok, dopóki nie zaczęły się kłótnie z dziewczyną. Chciałem ją na siłę zmienić, bo nie była taką, jaką ją sobie wyobrażałem. Nie okazywała mi kompletnie uczuć, żadnych miłych słów i zaangażowania. Po pół roku rozeszliśmy się i był lekki nawrót, jednak w tym czasie miałem wsparcie znajomych i jakoś doszedłem do siebie. Przy rozstaniu powiedziała, że to też przez mój wybuchowy charakter i nerwicę co bardzo mnie dotknęło. Matury to też nie był najlepszy okres dla mnie, jednak nerwica nie była dla mnie takim bólem jak kiedyś, Żyło mi się dobrze. W czerwcu 2016 znalazłem stałą pracę i unormowała mi się nawet bezsenność, która nie raz się u mnie pojawiała. W lipcu poznałem wspaniałą kobitę, która okazuje mi uczucie, angażuje się i jest dla mnie kimś ważnym. Za jej namową odstawiłem aciprex zażywając tylko magnez, potas, wapń, witaminę b complex i d. Po 2 tygodniowym zjeździe po odstawieniu aciprexu wszystko wróciło do normy. W pracy jednak zaczęły się schody. Obsługa firm i duże problemy z jedną, zmiana rzeczy, które dotychczas robiłem, stres i napięcie. Od dłuższego czasu też nie medytowałem i zacząłem bardziej szaleć. Wyłączyła mi się pokora, pokłóciłem się z 2 najlepszymi przyjaciółkami, ale jednak było ok. Schody zaczęły się przez niewielkie kłótnie z dziewczyną. Nie akceptowałem, że lubi czasem wyjść się napić a po alkoholu wariowała i nie uważała na siebie. Bardzo się nią przejmowałem i denerwowałem, jak coś takiego miało miejsce. Usłyszałem od niej, że chciałaby za kilka lat spróbować psychodelicznych narkotyków. Było to dla mnie nie do pojęcia i biłem się z sobą, że jak to tak można. Potem znowu załamka, gdy podczas rozmowy powiedziała tak w żartach, że mogłaby się sprzedawać za pieniądze, gdyby nie miała jak zarobić i nie byłaby ze mną. To mnie dobiło i od razu setka myśli, czy się z nią dogadam i jak tak można myśleć. Później sytuacja się wyjaśniła i po rozmowie stwierdziła, że jednak by czegoś takiego nie mogła robić i niepotrzebnie tak powiedziała. Skumulowały się kilka spraw. Debet na koncie bankowym, kłótnie z dziewczyną i ciężka praca umysłowa. Wpadła mi do głowy myśl, że może powinienem się rozstać z dziewczyną skoro ma w kilku sprawach inne podejście. Normalnie bardzo dobrze się dogadujemy. Wrócił lęk. Najpierw myśl, że może ja jej nie zaakceptuję, później po porozumieniu się, że może jej nie kocham oraz wyrzuty, że pomyślałem o rozstaniu. Teraz czuję ciągły lęk i mam blokadę uczuć. Czuję jakby w mojej głowie była uczuciowa blokada do dziewczyny i mam strach, że jej nie kocham, chociaż ona uważa, że zachowuję się tak samo i jest ok. Czuję ogólne osłabienie i najchętniej spałbym, jednak muszę chodzić do pracy. Jestem przybity, mój układ trawienny wariuje. Mdłości i biegunki wróciły jak przy początkach nerwicy i w głębi siebie wiem, że to tylko natrętne myśli, że jej nie kocham i jak mogłem pomyśleć o rozstaniu. Ona to akceptuję i wierzy, że mi przejdzie, jednak powiedziała, że mam nie wracać do leków a jedna ciągnie mnie do powrotu do nich. W mojej głowie jest wkurzenie, że jest ta blokada uczuć do niej i chęci do życia oraz pracy. Czuję się ciągle przerażony tym wszystkim i aż jestem zły, że nie czuję pozytywnych emocji do niej i świata. Nie wiem, czy to nawrót nerwicy lękowej i tylko blokują mnie natrętne myśli, czy naprawdę straciłem uczucie do niej, chociaż wiem, że jest dla mnie najważniejsza oraz motywację do życia. Chcę wrócić do stanu przed tym, co jest teraz...
×