Skocz do zawartości
Nerwica.com

Thyria

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Thyria

  1. Cześć. Nie lubię pisać dużo o sobie i wykładać wszystkim swojej historii. Z resztą nie sądzę, by kogokolwiek to interesowało. Także tylko kilka faktów o mnie by było wiadomo w czym rzecz - kobieta 23l - w latach młodzieńczych różne terapie, w tym biofeedback, leczenie farmakologiczne - Concerta i coś jeszcze, ale już nawet nie pamiętam. Zdiagnozowane ADHD, zaburzenia społeczne. - W latach późniejszych diagnozowanie pod kątem depresji, później zaburzeń dwubiegunowych i nerwicy. W sumie nie wiem sama do tej pory co mi jest bo nikt tego jasno nie wyłożył. Biorę Citabax 40 mg i Trittico CR jakieś 2 lata, z przerwami bo nie potrafię regularnie przyjmować leków (zapominam). - walczę z nałogiem nikotynowym, nadużywam alkoholu (piję dla spokoju, nie dużo, ale regularnie - 2-3 piwa codziennie/ co dwa dni) Mam oczywiście mnóstwo problemów ze sobą, ale jeden dość istotnie na ten moment utrudnia mi życie. Od półtora miesiąca mam swoją pierwszą pracę, do której boję się chodzić. Ogarnia mnie paniczny lęk przed pójściem tam. Myślę tylko o tym, że to jest koniec życia, że w ogóle po co żyć jak się chodzi do pracy rano a wraca jak jest ciemno, że w ogóle to straszne taka perspektywa życia. Ludzie w pracy wywołują we mnie agresję, a ja na przemian albo się stresuję, albo denerwuję. Co też u mnie zwykle bywa, nie potrafię wstawać rano. Zupełnie. Mogę chodzić spać o 22, 23 a wstanie o7.30 jest dla mnie niemożliwością. Codziennie spóźniam się do pracy ok. 20 minut. Mogłabym spać milion lat świetlnych i nigdy się nie obudzić. Dodatkowo studiuję, więc wolne mam raz na dwa tygodnie. To też mnie przeraża, bo nie potrafię uczyć się regularnie i wszystko zostawiam na ostatni moment. W połączeniu z pracą nie wiem jak te studia skończę. Cały weekend myślę tylko o tym, że w poniedziałek praca. W ogóle nie mogę się wyluzować i odpocząć. Mój facet mówi, bym rzuciła tą pracę bo się wykończę i znalazła inną. Ale ja wiem, czuję to, że w każdej będzie tak samo. Każda praca będzie wywoływać u mnie ogromny stres, taki do porzygania. Nawet teraz jak o tym piszę, przewraca mi się w żołądku. Przez ostatnie 3lata nie byłam samodzielna, utrzymywali mnie rodzice, facet płacił za mieszkanie. Oczywiście to mnie też okropnie przerażało i czułam się gównem ludzkim i chciałam to zmienić. ALE NIE POTRAFIĘ. Serio nie chce mi się żyć. Mam czasami wrażenie, że w moim życiu każda decyzja, którą podejmuję jest błędna. Może ktoś, coś? Na pytanie czemu nie idę na terapię - bo nie mam kiedy. Studia, praca i zero życia, nawet nie mam czasu i siły zadbać o siebie.
×