Skocz do zawartości
Nerwica.com

ala.ma.koota

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia ala.ma.koota

  1. Jestem nowa i chciałabym się przywitać. Cześć! Jestem Alicja, mam skończone 21 lat i kompletnie nie radzę sobie z życiem. Jestem DDA, chociaż mój dom nie był patologiczny, jak to bywa u chorych na alkoholizm. Mama wszystko trzymała w ryzach, tato nigdy nie był agresywny, ale zawsze były awantury, krzyk i przekleństwa. Przyglądałam się tej chorobie do 14 roku życia, potem za sprawą matki ojciec udał się na leczenie, ale potem miał inne choroby i po 3 latach zmarł. Nigdy nie byłam do niego przywiązana, ale nie potrafiłam sobie poradzić ze śmiercią rodzica. Och, zapomniałam! Jako dziecko urodziłam się z niedosłuchem i nie mówiłam do 6 roku życia - na pewno to ma ślad na psychice, ponieważ do dziś się boję (mimo, iż dzięki chodzeniu do logopedy nie mam problemu z mową), że przekręcę słowo, powiem coś źle, więc zostanę wyśmiana. Przez co mam trudności w nawiązywaniu kontaktów. Dodatkowo do 19 roku życia moczyłam się - strasznie się tego wstydzę, ale od ponad roku nie zdarza mi się, mam skłonności do autoagresji, jestem bardzo wrażliwą osobą, nieśmiałą i wstydliwą. Mam też niską samoocenę, moją pasją jest pisarstwo, ale i tu się poniżam, bo przecież "co to za bazgroły" albo "ja pisać nie umiem" i "nie powinnam się do tego zabierać". Wracając do śmierci ojca, od tego czasu, czyli od 4 lat, nie potrafię pozbierać pozytywnych myśli, wszystko jest szare, potrafię rozpłakać się bez powodu, nie mam ochoty wychodzić z łóżka, bo tylko w swoim pokoju czuję się bezpiecznie. Mam zaburzenia snu, od zawsze miałam trudności z zasypianiem, lecz od 2 tygodni spałam ponad 10 godzin, a od tygodnia sypiam godzinę, 3 lub wcale. Nie jestem też taka silna, żeby stanąć twarzą w twarz z problemami. Uciekam od nich, omijam te tematy, bywa, że kłamię, zakopuję się w kołdrze. Mam też kilka lęków : boję się wysokości, ciemności, dużego zbiorowiska ludzi. Jestem strasznie nerwowa i szybko się stresuje, uczucie niepokoju wróciło i utrzymuje się u mnie już od ponad 3 tygodni, i męczy. Nasiliły mi się myśli samobójcze, boję się zycia i zdecydowanie nie daje sobie z nim rady. Swój smutek zasłaniam głupim uśmiechem, mówiąc, że jest okej. Chciałabym móc opowiedzieć rodzinie o tym wszystkim, o tym co mnie dręczy, że nie widzę sensu swojej egzystencji, ale boję się, że "Ty to poj**bana jesteś, masz za mało obowiązków i w tyłku Ci się poprzewracało", bo nie raz próbowałam delikatnie zacząć temat, męczy mnie duszenie tego wszystkiego w sobie, w środku. Ale takie odpowiedzi sprawiają, że mam poczucie, że na pewno nie zostanę zrozumiana i zamykam się w sobie jeszcze bardziej. Studia też wykańczają mnie psychicznie, miałam problemy z zaliczeniem i wyrzucili mnie, ja nie chciałam wracać, ale mama narzuciła mi, że muszę na nie wrócić i je powtarzać. Teraz siedzę w nowej klasie i to Ci obcy też mnie wykańczają, nie umiem się pierwsza odezwać, podjąć rozmowę, chciałabym, ale mam obawy. No... To miło mi poznać. Jeśli jest ktoś z kujawsko-pomorskiego i mógłby podać namiary do dobry specjalistów, byłabym wdzięczna.
×