nie wiem co mi się dzieje
od półtora roku myślę o samobójstwie. nie mam jakichś większych problemów, jednak stałam się obojętna na wszystko. wszystko mnie bardzo denerwuje, nienawidzę kiedy ktoś mnie dotyka, choć chciałabym się do kogoś przytulić. mam straszne huśtawki nastroju, śmieje się a za chwile jestem albo bardzo wkurzona albo płakać mi się chce
jedyne co się wydarzyło w ostatnim okresie czasu było związane z chłopakiem co jeszcze bardziej spotęgowało moją niechęć do życia
dzisiaj oglądałam film '2:37' i w momencie popełniania przez dziewczynę samobójstwa o mało nie straciłam przytomności, a potem zwymiotowałam
czy coś mi jest? czy to może przejściowe, normalne, czy wiele osób tego doświadcza?