Skocz do zawartości
Nerwica.com

rundak

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez rundak

  1. rundak

    Nerwica a narkotyki

    Witam wszystkich "znerwicowanych"!! hehe :) Jestem tutaj nowy. Mam na imię Dominik i 23 sierpnia skończe 22 lata. Mieszkam w Bochni. Obecnie studiuje w Krakowie i pracuje w firmie zajmujacej sie recyklingiem. To tyle o mnie wiec przechodze do sedna mojego problemu, ktorym jest nerwica wegetatywna. Jak to się zaczeło?? Hmm... pod koniec lutego br. dostałem prace i byłem bardzo zadowolony. Po pierwszym dniu pracy z kumplem postanowilismy jakos ubarwic wieczorek dobrym filmem, 4 browarkami i gramem marihuany. I wszystko było pieknie ładnie. Wróciłem do swojego mieszkania ok. godz 22-ej i zjadłem "co nie co", umyłem ząbki i położyłem sie spac. Usnąlem momentalnie. Około godziny 2-ej w nocy nagle sie obudziłem, dusząc się a serce waliło mi jak "dzwon". Nie mogłem złapać oddechu wiec szybko podbiegłem do okna i otwierając je "łapałem" świeze powietrze i gdy oddech powrócił zaczeły sie okropne drgawki, puls serca czułem aż w głowie. Po chwili poczułem że zbiera mnie na "kibelek"(biegunka). Tak czułem się przez ok. godzine - straszne. Rozmyślajac przez tą "straszna" godzine doszedłem do wniosku, ze to od marihuany wiec nie wzywałem pogotowia myślac że zaraz przejdzie. Po godzinie troszke sie uspokoiłem wiec powiedziałem do siebie spróbuje zasnąc lecz to sie nie udało i zaczeło sie wszystko od początku. W koncu obudziłem ojczyma(ma problemy sercowe) aby dał mi jakas tabletke na uspokojenie(NITROGLYCERINUM), która pomogła na szczescie. Obudziłem się około godz 13:30 czując sie świetnie. Tak wyglądał mój pierwszy a zarazem najgorszy atak. W przeciągu nastepnych dni czułem sie prawie normalnie tylko ciśnienie strasznie mi skakało i ciężko było mi usnąc(aby usnać pilem przed snem 2-5 piwek i było okay). Pewnego dnia(Poniedziałek Wielkanocny) znów zapiłem sie alkoholem(bez marihuany, bo uswiadomiłem sobie ze to przez nia mialem ten atak) i na drugi dzien zamiast kaca miałem atak nerwicowy od 7 rano do 16 i o tej godzinie nie wytrzymałem(drgawki, zmiana cisnienia, biegunka, niepokój, skurcze miesni, zamotanie w głowie) i poszedłem do szpitala. Dostałem zastrzyk(nie pomógł). Miałem 2 razy robione ekg, krew, rentgen płuc i okazało sie ze wszystko wporzadeczku. Tylko ciśnienie miałem troszke wyższe (140/80). Dostałem w końcu "mixtura sedativa" i 25mg Metocardu i dolegliwości ustąpiły. Diagnoza: Nerwica. Neuralgia międzyżebrowa. Zalecenia lekarskie: Propranolol 10mg 1 tab. doraźnie i Hydroxyzinum 10mg 3X1 tab. oraz rade abym poszedł do lekarza rodzinnego. Poszedłem po jakims tygodniu. W przeciągu tego tygodnia codziennie miałem ataki jak próbowałem zasnąc. W ciągu dnia było spoko. Lekarz przepisał mi Neurol 1,0(bardzo skuteczny na ataki, ale uzależniajacy) oraz Polsen na noc abym szybko usnął(nie brałem jeszcze ani razu bo na ulotce zostało napisane że nie wolno brać kiedy wystepuja duszności wiec sie przestraszyłem). Od tej wizyty mineło 2 tygodnie i zamiast się polepszać jest coraz gorzej. Ataki mam coraz częściej tzn. w ciągu dnia, na uczelni, autobusie i zawsze przed snem(Neurol pomaga). W ten poniedziałek planuje kolejna wizyte u lekarza i chciałbym aby przepisałby mi cos na przewlekłe leczenie ale zobaczymy. Nocki dla mnie są najgorsze. Pdsumowujac chciałbym dodac, że nerwice mieć jest nieciekawie ale dzieki takim ludziom jak wy wiem ze nie walcze z nia tylko sam. Mam nadzieje, ze wszyscy tutaj zebrani szybko pokonają ją siła umysłu, woli i jakimis "wspomagaczem" medycznym wracając tym samym do normalnego, radosnego życia. Tego wam życze. Napiszcie cos o mojej sytuacji i podzielcie się swoimi niemiłymi doświedczeniami z nerwica(to uspokaja) i napiszcie jak dajecie sobie z nią rade. To tyle o mojej sytuacji. Ide wziąc połóweczke Neurolu i do spania. Zycze rychłego powrotu do zdrowia wszystkim. Do jutra! Papa. [ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:06 pm ] Witam wszystkich "znerwicowanych"!! hehe :) Jestem tutaj nowy. Mam na imię Dominik i 23 sierpnia skończe 22 lata. Mieszkam w Bochni. Obecnie studiuje w Krakowie i pracuje w firmie zajmujacej sie recyklingiem. To tyle o mnie wiec przechodze do sedna mojego problemu, ktorym jest nerwica wegetatywna. Jak to się zaczeło?? Hmm... pod koniec lutego br. dostałem prace i byłem bardzo zadowolony. Po pierwszym dniu pracy z kumplem postanowilismy jakos ubarwic wieczorek dobrym filmem, 4 browarkami i gramem marihuany. I wszystko było pieknie ładnie. Wróciłem do swojego mieszkania ok. godz 22-ej i zjadłem "co nie co", umyłem ząbki i położyłem sie spac. Usnąlem momentalnie. Około godziny 2-ej w nocy nagle sie obudziłem, dusząc się a serce waliło mi jak "dzwon". Nie mogłem złapać oddechu wiec szybko podbiegłem do okna i otwierając je "łapałem" świeze powietrze i gdy oddech powrócił zaczeły sie okropne drgawki, puls serca czułem aż w głowie. Po chwili poczułem że zbiera mnie na "kibelek"(biegunka). Tak czułem się przez ok. godzine - straszne. Rozmyślajac przez tą "straszna" godzine doszedłem do wniosku, ze to od marihuany wiec nie wzywałem pogotowia myślac że zaraz przejdzie. Po godzinie troszke sie uspokoiłem wiec powiedziałem do siebie spróbuje zasnąc lecz to sie nie udało i zaczeło sie wszystko od początku. W koncu obudziłem ojczyma(ma problemy sercowe) aby dał mi jakas tabletke na uspokojenie(NITROGLYCERINUM), która pomogła na szczescie. Obudziłem się około godz 13:30 czując sie świetnie. Tak wyglądał mój pierwszy a zarazem najgorszy atak. W przeciągu nastepnych dni czułem sie prawie normalnie tylko ciśnienie strasznie mi skakało i ciężko było mi usnąc(aby usnać pilem przed snem 2-5 piwek i było okay). Pewnego dnia(Poniedziałek Wielkanocny) znów zapiłem sie alkoholem(bez marihuany, bo uswiadomiłem sobie ze to przez nia mialem ten atak) i na drugi dzien zamiast kaca miałem atak nerwicowy od 7 rano do 16 i o tej godzinie nie wytrzymałem(drgawki, zmiana cisnienia, biegunka, niepokój, skurcze miesni, zamotanie w głowie) i poszedłem do szpitala. Dostałem zastrzyk(nie pomógł). Miałem 2 razy robione ekg, krew, rentgen płuc i okazało sie ze wszystko wporzadeczku. Tylko ciśnienie miałem troszke wyższe (140/80). Dostałem w końcu "mixtura sedativa" i 25mg Metocardu i dolegliwości ustąpiły. Diagnoza: Nerwica. Neuralgia międzyżebrowa. Zalecenia lekarskie: Propranolol 10mg 1 tab. doraźnie i Hydroxyzinum 10mg 3X1 tab. oraz rade abym poszedł do lekarza rodzinnego. Poszedłem po jakims tygodniu. W przeciągu tego tygodnia codziennie miałem ataki jak próbowałem zasnąc. W ciągu dnia było spoko. Lekarz przepisał mi Neurol 1,0(bardzo skuteczny na ataki, ale uzależniajacy) oraz Polsen na noc abym szybko usnął(nie brałem jeszcze ani razu bo na ulotce zostało napisane że nie wolno brać kiedy wystepuja duszności wiec sie przestraszyłem). Od tej wizyty mineło 2 tygodnie i zamiast się polepszać jest coraz gorzej. Ataki mam coraz częściej tzn. w ciągu dnia, na uczelni, autobusie i zawsze przed snem(Neurol pomaga). W ten poniedziałek planuje kolejna wizyte u lekarza i chciałbym aby przepisałby mi cos na przewlekłe leczenie ale zobaczymy. Nocki dla mnie są najgorsze. Pdsumowujac chciałbym dodac, że nerwice mieć jest nieciekawie ale dzieki takim ludziom jak wy wiem ze nie walcze z nia tylko sam. Mam nadzieje, ze wszyscy tutaj zebrani szybko pokonają ją siła umysłu, woli i jakimis "wspomagaczem" medycznym wracając tym samym do normalnego, radosnego życia. Tego wam życze. Napiszcie cos o mojej sytuacji i podzielcie się swoimi niemiłymi doświedczeniami z nerwica(to uspokaja) i napiszcie jak dajecie sobie z nią rade. To tyle o mojej sytuacji. Ide wziąc połóweczke Neurolu i do spania. Zycze rychłego powrotu do zdrowia wszystkim.
×