Od najmłodszych lat byłem tchórzem, wstydziłem się, bałem się i tak mi pozostało do teraz, a jestem dorosłym facetem. Jako dziecko w szkole siedziałem w klasie podczas, gdy moi rówieśnicy biegali i bawili się na korytarzu. Mój ojciec to alkoholik. Nie bił mnie, ale bałem się go jak przychodził pijany, kłócił się z mamą... Jak ojciec był w alkoholowym ciągu to do szkoły chodziłem różnymi ścieżkami by tylko go nie spotkać i żeby mi wstydu nie zrobił. Jak byłem starszy i z kolegami wracałem ze szkoły to pijany tatuś będący po drugiej stronie ulicy krzyczał do mnie "CZEŚĆ Janek". Kolega, który nie wiedział, że to mój tata śmiał się i pytał "Co to za żul", a ja na to, że to mój ojciec :) Piękne wspomnienia. Czy on nie zdawał sobie sprawy z tego, że robi mi wstyd? Celowo to robił? Ostatnio powiedziałem mu, że wstydziłem się i bałem, gdy pił, a on zrobił taką zdziwioną minę i nic nie odpowiedział. :) Nie wiem czy to z jego powodu jestem taki jaki jestem. Moje rodzeństwo nie miało z tym bardzo dużego problemu i nie przeżywało tego tak mocno jak ja. Wiem, że nadal towarzyszy mi strach, brak pewności siebie, niska samoocena i kij wie co jeszcze. Niby przystojny ze mnie facet po studiach, ale czuję się jak bezwartościowe gówno bez perspektyw, czuję się głupi i nienawidzę się za to, że boję się, wstydzę się wykonywać normalne czynności w otoczeniu innych ludzi.
Gdy nastaje sytuacja stresująca w pracy to bywa, że czuję taki ból, albo ucisk na gardle i klatce piersiowej. Do tego oczy zaczynają tak jakby piec i czuję, że łzy mi delikatnie podchodzą :) W tym momencie gdyby ktoś do mnie podszedł i zaczął w nerwach do mnie mówić, czy atakować to chyba bym wybuchł, łzy by popłynęły. To uczucie podchodzących łez to nie jest smutek, czy żal. Łzy mi podchodzą ze stresu, nerwów. Boję się, że kiedyś będzie jakaś stresująca sytuacja, a mi facetowi popłyną łzy jak małej dziewczynce hehe Próbuję opanować ten stan, mówię do siebie w myślach, że to nie moja wina i to nie koniec świata itp., ale to nie pomaga. :)
Autobusami nie jeżdżę, bo jakby przyszło kupować bilet i ludzie by za mną stali to zanim bym odczytał jaki bilet kupić, zrozumiał to byśmy przejechali całą trasę haha Oczywiście stresowałbym się w tej sytuacji, a jak stresuję się to głupszego ode mnie ciężko znaleźć. W głowie mam pustkę, nie przetwarzam informacji
Również mam nerwicę natręctw Jak wychodzę z domu to sprawdzam po sto razy, czy wszystko pozakręcane itp. Śmieję się sam z siebie, bo to nie jest normalne, ale zdecydowanie utrudnia normalne życie.
Może macie jakieś metody, które mógłbym wypróbować by wypracować pewność siebie, odwagę, olewanie tego co o mnie pomyślą itp? Nie chcę iść do specjalisty.