Nie da sie zyc z nieskonczonym wyborem, bez ograniczen wlasnego 'ja'. Nie wiem gdzie mam isc ani co robic, pozbylem sie wlasnych drog. Nie mam potrzeb, przestalem pracowac. Siedze w noclegowni I nawet nie chce z niej wyjsc. No I nie wiem co sie dzieje dookola mnie bo nie jestem w stanie ocenic rzeczywistosci, kolejny dowod ze pozbylem sie swojego 'ego'. Zastanawiam sie co robia ludzie, po co pracuja albo w ogole robia cokolwiek. No I nie jestem soba. Nie znam takiego 'schizo699', jestem czyms innym niz bylem przed. Po prostu ktos powstal na moje miejsce, albo wypelnila mnie proznia. Nie jestem pierwszym ktorego cos takiego spotkalo, ale wiekszosc sie chyba zabila, niektorzy moze to ciagna dalej, chyba nawet przez lata.