Jest to mój pierwszy post wiec chciałbym z tego miejsca wszystkich pozdrowić i życzyć szybkiego powrotu do zdrowia .
Na nerwice cierpie już ok. 15 miesięcy, a lecze się gdzieś od 9. Leki jakie zażywałem, to [ nie wiem czy dobrze będe pisał nazwy więc sorrki]: Cloranxen, Alprox, Chloropernazinum, a obecnie zażywam Paxtin. Wszystkie leki oprócz chloroczegoś tam pomagały mi w miare normalnie egzystować większość obiawów ustępowała [duszność, szybsze bicie serca, drżenie ciała, uczucie spętania itp.]. Ale leczenie farmakologiczne z tego co wiem leczy tylko objawy a nie przyczyne choroby, i tu jest pierwsze moje pytanie czy mozna to cholerstwo jakoś sensownie wyleczyć czy jestem skazany na chemie do końca życia [ psychiatra mi mówił że potrzeba conajmniej roku aby to wyleczyć, ale coś nie chce mu wierzyć że to można wyleczyc tabletkami]?
Kolejne pytanie jak radzicie sobie ze swoją chorobą, bo ja np. słucham muzyki kłade się mysle o czyms przyjemnym.
Kolejne czy mozna mieszczać psychotropy z alkocholem bo nie wiem w sumie teraz wypiłem piwo ale nic mi nie jest [ albo jest wrecz wspaniale :)] ale chodzi mi o większą ilość alkocholu bo w końcu jestem studentem no i omijają mnie wszystkie imprezy .
Ostatnio wydaje mi sie że popadam w depresje, jak kiedys nigdy nie miałem zadnych kompleksów tak teraz mi się ich sporo nazbierało, nie wiem jak sobie z tym radzic, ciąglle wydaje mi się że coś jest ze mną nie tak, jestem brzydki, gruby, mam krzywy nos, itp. [ nie jestem chyba naprawde tak brzydki bo ostatnio kilka dziewczyn się ze mną umuwiło i było całkiem nieźle .
Pozdrawiam