Skocz do zawartości
Nerwica.com

Marcin599

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Marcin599

  1. Byłem na kilku spotkaniach z psychologiem lata temu, pokazał mi kilka technik relaksacyjnych. Potem nie miałem ataków kilka lat, po co miałem faszerować się jakimiś lekami. Dopiero teraz to powróciło. Sytuacja jest o tyle gorsza, że jestem za granicą i musiałbym rzucić świetną pracę, żeby iść na terapię...jak widać zawsze pod górkę...:) jak już dostałem od losu super pracę, to ataki wróciły i mogę ją przez nie stracić. Czasem to już wręcz myślę, że jak mam umrzeć, to raz, a dobrze, a nie mnie męczą takie ataki...
  2. Cześć forumowicze! Mam na imię Marcin i wiele lat temu po pierwszym ataku lęku sporo przesiedziałem na tym forum. Bardzo mi ono pomogło :) Miło wrócić na stare "śmieci" i porozmawiać z ludźmi, którzy tak samo jak ja umierają kilka razy w miesiącu. Podobno reinkarnacja nie istnieje :) Postaram się opisać króciutko swoją historię:) Wiele lat temu, jakieś 6, lub 7 lat (teraz mam 24) siedziałem sobie w domu i czytałem coś w jakiejś gazecie, gdy nagle natrafiłem na artykuł o objawach zawału, czy tam ataku serca, już nie pamiętam. Podczas czytania tego artykułu zaczęło robić mi się gorąco, serce zaczęło bić bardzo mocno, ciśnienie wysokie, jakieś lekkie duszności i szybko z mamą pojechaliśmy na izbę przyjęć. W kolejce do lekarza zacząłem lekko panikować, czułem się co raz gorzej, wydawało mi się, że umieram, że to już po prostu koniec. Wszedłem do gabinetu lekarza, a ten od razu do mnie - uspokój się, w Twoim wieku nie ma się zawałów. Gdy to usłyszałem wszystkie objawy momentalnie zniknęły, niczym za sprawą czarodziejskiej różdżki. Lekarz zrobił mi ekg, zmierzył ciśnienie, osłuchał i oczywiście wszystko było ok. Przepisał mi jakieś tabletki na uspokojenie (chyba ) i kazał znaleźć dziewczynę mówiąc, że to Nerwica. Jako, że miałem już dziewczynę (rozstalem się z nią dopiero półtora roku temu, po 7 latach związku), to postanowiłem zrobić sobie więcej badań. Przez ekg, echo serca, badania krwi, badanie na raka jąder (tak), spirometria, holter ciśnieniowy i jeszcze kilka innych. Wszystkie wyszły idealnie. Okazało się jednak, że to dopiero początek mojej przygody... Kolejny silnik atak zdarzył mi się dopiero 2 miesiące temu. Oglądaliśmy mistrzostwa świata w piłce nożnej, gdy nagle zacząłem się mega źle czuć. Zrobiłem się cały czerwony na twarzy, było mi gorąco, serce biło jak oszalałe, czułem, że umieram. Z każdą chwilą było co raz gorzej. Kumpel zadzwonił po karetkę, przyjechała dość szybko. W szpitalu zrobili mi oczywiście ekg, osłuchali, zmierzyli ciśnienie, porobili badania krwi w wielu różnych fiolkach, zrobili prześwietlenie płuc - nic, wszystko oczywiście ok. Wypisali mnie tego samego dnia. Potem było lepiej, lecz kolejny atak paniki spotkał mnie w pracy tydzień temu. Objawy mniej więcej te same, lecz już nie tak silne jak za pierwszym razem i nie tak silne, jak 2 miesiące temu. Nie wzywalismy karetki, pojechałem tylko do lekarza na izbę przyjęć. Lekarz zbadał, osłuchał - nic, wszystko ok. Dodam, że każdy z tych lekarzy wskazuje właśnie na ataki paniki. Pojechałem do domu. Zapisałem się do rodzinnego lekarza, opowiedziałem historię, zbadał mnie, osłuchał - nic, serce bije bardzo dobrze. Ok. TYLKO NADAL CZUJĘ TO CHOLERSTWO I CHCIAŁBYM WRESZCIE PRZESTAĆ JE CZUĆ! CZYM SOBIE ZAWINIŁEM, DO CHOLERY? TYM, ŻE MIAŁEM CIĘŻKIE DZIECIŃSTWO, OJCA ALKOHOLIKA, BIEDĘ, NIE RAZ NA CHLEB NIE BYŁO, MATKA CIĄGLE PRZYTŁOCZONA, PROSZĄCA OJCA BY NIE PIŁ I MASA INNEGO SYFU? Zamiast dostać nagrodę za to, że nie miałem za ciekawie, ja dostaję po dupie dalej, mimo, że ojciec umarł w Styczniu 2015, a ja wyprowadziłem się z domu i mam świetną pracę że świetną atmosferą i ludzmi, gdzie zarabiam ponad 5 tysięcy złotych (nie chwaląc się ). Jakieś pół godziny przed napisaniem tego posta miałem kolejny atak. Poradziłem sobie z nim dość szybko, zwykłym, spokojnym i głębokim oddychaniem. Nawet nie usiadłem, dalej gotowałem sobie obiad, tylko spokojnie oddychałem. Skłoniło mnie to, by wrócić na to forum, porozmawiać z ludźmi, dlaczego nie? :) Ciężko się z tym żyje, ale jakoś trzeba. A Wam jak minął dzień? Mam nadzieję, że bez większych problemów!:) .
×