Cześć Wszystkim - mam na imię Mateusz, mam 25 lat, mieszkam w małym mieście zwanym Bochnia, skończyłem studia, prowadzę własną działalność gospodarczą, mam silne napady lęku i ewentualnie załącza się dodatkowo hipochondria.
Odkąd wylądowałem w szpitalu z hiperwentylacją (jak się okazało - bo ja myślałem że mam zawał), leczę się u psychiatry (Pani doktor wypisuje jedynie leki), chodziłem 8 miesięcy na terapię do Pani psycholog (po tym czasie trochę mi się w głowie pozmieniało, ale nie nazwał bym tego przełomem). Moja apteczka jest pokaźna (Nexpram, Fluanxol, Aplrox, Trittico CR, wcześniej Doxepin), dzięki nim jakoś się trzymam, ale to raczej balansowanie na krawędzi między zdrowiem a szaleństwem, odkąd choruję zacząłem palić ~2 paczki papierosów dziennie (wcześniej jedna na tydzień).
Czasami świat mnie przeraża, czasami go nienawidzę i nim gardzę, czasami chciałbym zacząć mordować przechodniów (ale to tylko moje fantazje), w normalny dzień tkwię w szarości życia codziennego, odliczam dni do weekendu aby spotkać się ze znajomymi, wypić kilka piwek i pogadać, i tak leci tydzień za tygodniem.
Na koniec chciałbym dodać że czuję się naznaczony genetycznie chorobami psychicznymi, moja babcia miała schizofrenię, moja ciotka też, ojciec niezdiagnozowaną nerwicę.
To chyba na tyle - życzę zdrowia :)