Skocz do zawartości
Nerwica.com

Krystian2

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Krystian2

  1. Widzisz ... kiedy moi znajomi zauważyli, że znów zaczynam "eksperymentować" z używkami za wszelką cenę starali mi się pomóc. Wiele razy obiecywałem, że skończę z tym, zacznę w końcu chodzić do szkoły, normalnie żyć ... jednak obietnicy nie dotrzymałem. Bardzo ich wszystkich zawiodłem. Jak myślisz, mam szukać pomocy u jakiegoś specjalisty? Z jednej strony chciałbym, z drugiej zaś ... nie umiałbym z takim kimś rozmawiać ... nie chciałbym ... Boję się ..
  2. Dzień dobry.Od niedawna przeglądam to forum, jednak dziś postanowiłem napisać. Od małego byłem osobą bardzo wesołą, żywiołową, może trochę roztargnioną. Nie potrafiłem przed dłuższą chwilę przebywać sam. Do czasu. Rozpoczęło się jakiś rok temu ( może nawet troszkę więcej, niepamiętam). Zacząłem bardzo często mniewać doły. Przy rodzinie czy znajomych tego w ogóle nie okazywałem. Wychodząc np. rano do szkoły ot tak, poprostu cofałem się i wracałem do domu (siostra w szkole, rodzice do późna w pracy także wracałem do pustego domu, mając całkowity spokój). Powoli wszystko przestawało mnie interesować. Z natury jestem raczej tą osobą, która mając jakiekolwiek problemy woli od nich uciekać (chociażby np poprzez alkohol) anieżeli je rozwiązywać. No i zaczęło się na dobre. Najpierw dużo alkoholu, z czasem brnąłem troszeczkę dalej, tzn leki. Swego czasu moja matka brała dość dużo leków (benzodiazepiny), także dostęp miałem. Z biegiem czasu brałem praktycznie wszystko co mi w ręcę wpadło. Zatracałem się kompletnie.Jakimś cudem skończyłem szkołę (a raczej mnie wypchnęli). Wtedy właśnie dostałem olśnienia. Pragnąłem innego życia, zamknąć w końcu ten stary rozdział w życiorysie. Szedłem do nowej szkoły także problemu nie było (wiadomo, inne towarzystwo, inni ludzie). Zaczeło się nieźle. W szkole super, w domu jeszcze lepiej (chodzi o kontakty z rodzicami).Wreszcie poczułem, że naprawdę żyję. Poznałem nawet wspaniałą kobietę. Jednak wszystko co piękne, szybko się kończy. Słabe oceny w szkole, kłótnie z rodzicami/znajomymi, używki ... Przestałem wychodzić z domu. Całe popołudnia przesypaiłem. Będąc w szkole całe przerwy spędzałem sam. Uciekałem od ludzi. Za każdym razem kiedy na ulicy z daleka widziałem, że zbliża się ktoś znajomy skręcałem w boczne uliczki. Najgorzej jest właśnie teraz. Straciłem marzenia, staraciłem to, co było dla mnie piękne. Przez ostatnie tygodnie nie chodzę do szkoły. Męczą mnie Ci ludzie. Najgorsze jest to, że zawiodłem dziewczynę na której mi cholernie zależy (a raczej zależało do niedawna, bo dziś jestem robotem bez jakichkolwiek uczuć).Nie rozmawia ze mną. Zawiodłem również znajomych/przyjaciół. Już teraz wiem, że nie ukończę szkoły. To pewne. Coraz częściej myśle, aby raz na zawsze to wszystko zakończyć. Jednak chyba jest we mnie malutka iskierka nadziei (chociażby dlatego, że napisałem właśnie tutaj). Najgorzej jest rano. Budzę się ... i co dalej? Dodam jeszcze, że ciąży na mnie kurator ("drobne" przewinienie z "poprzedniego" okresu) także nie jest za ciekawie. Do kogo mam się zwrócić z pomocą? Dawniej miałem kilka wizyt u pani psycholog, ale raczej z miernym skutkiem. Boję się co będzie dalej. Boję się ludzi, boję się siebie.Wypalam się. Wiem, że może wam się wydawać, iż za przeproszeniem gówno wiem o życiu, że zachowuję się jak dzieciak. Zrozumię to. Liczę jednak, że ktoś mi odpiszę, ewentualnie doradzi co dalej ... Pozdrawiam. Trochę tak bez ładu i składu. Przepraszam, humanistą raczej nie jestem.
×