Skocz do zawartości
Nerwica.com

friida

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia friida

  1. CITRIA- niestety nie spotkamy się- jest chory no i nie przyjedzie. Poza tym ważna info- to... napisałam mu w mailu o moich problemach. Napisał, że nie zmienia to w żaden sposób jego podejscia do mnie i dalej chce mnie poznawać.. No ale kiedy my się teraz spotkamy to naprawdę nie wiem..bo wszystkie weekendy w tym miesiacu mam zajete.. Dzięki, że jesteś:) Pozdrawiam!
  2. Hej... Nie wiem czy kogos jeszcze interesuje mój wątek... ale rozmawiam na gg codziennie z tym kolegą.. Miałam jechać do jego miasta i spać u koleżanki, ale nocleg nie wypalił, oczywiscie zapraszał mnie do siebie, ale wiadomo, że to w ogóle nie wchodzi w grę. No ale mamy sie spotkać w ten weekend, więc... prawdopodobnie przyjedzie do mojego miasteczka- spanie u mnie odpada, ale możemy nocować u mojej koleżanki, nie wiem tylko jak ja będę spała i czy w ogóle będę spała. Martwię się bardzo i w momencie jak mi napisał, ze przyjedzie to lek mnie na trochę dopadł, ale jakoś minął.. Macie jakieś sposoby na to, zebym na dzień przed przyjazdem jakos się uspokoiła, wyciszyła, bo bardzo się boję tego, że mnie lęk dopadnie... Dziękuję i pozdrawiam! Citria- cierpliwości i smacznego przyszłego
  3. CITRIA- Skoro zazdrości mi osoba, która sama miała problem z relacjami damsko-męskimi..to coś w tym musi być:) Chyba powinnam bardziej cieszyć się tymi chwilami, bo rzeczywiście (podobno) w związkach najpiękniejsze są początki, poznawanie się, wyczuwanie... Co do jałowości Twojego obecnego życia.. to jest takie powiedzenie- "obiad, na który się długo czeka- smakuje lepiej" na pewno będzie kiedyś jeszcze pięknie! Ja się naczekałam troooochę, jak widzisz po moich latkach, a i tak nie wiem czy będzie smakować A właśnie, nie odniosłaś się do mojego wieku- nie uważasz, że to conajmniej dziwne- pierwszy poważny związek w tym wieku? Ty pewnie dużo młodsza jestes to wszystko przychodzi łatwiej... Ja już mam przyzwyczajenia, nawyki, 100 przemyśleń na minutę, zero spontaniczności... Będę pisać- co tam u "nas"... Na razie ucichł temat spotkania... POZDRAWIAM!!!
  4. seigi, CITRIA - dzięki dziewczyny:) To co napisałaś CITRIA- "Stara prawda - lepiej próbować i potem żałować niż żałować, że się nie spróbowało:)" - to moje tegoroczne postanowienie noworoczne! Zresztą pomyślałam o tym będąc obok niego- bo byliśmy na tej samej imprezie sylwestrowej... Może to jakiś znak;) Wiem, że takie myślenie- "jestem gorsza, nie warta jego" itp. jest myśleniem, które prowadzi do konfliktów i z samą sobą i z innymi. Dobrze wiem, że nie powinnam tak myśleć, zwłaszcza, że nie mam tak naprawdę ku temu powodów, ani tym bardziej on mi ich nie daje... Będę próbować z całych sił! Dziś mam bardzo dobry nastrój po 3 godzinej rozmowie z nim i chyba zaczynam dopuszczać powoli do siebie myśl, że coś z tego będzie:) i czuję, że "i chciałabym i się boję" powoli zamienia się w "choć się bardzo boję to jeszcze bardziej chcę":) Pozdrawiam i wracam do pisania prac podyplomowych- pouczę się trochę i dla siebie i dla niego
  5. widzisz CITRIA, takie dwie zupełnie odmienne "osoby" w jednym ciele to trochę ciężka sprawa.. Ja sama czasem za sobą nie nadążam- tu się wygłupiam, uśmiecham od ucha do ucha, a tu nagle hop i czarna dziura, jak nadchodzi atak to jakbym w studnię spadała czarną i bez dna.. Będę się starać- obiecałam to sobie! Bardziej chyba jednak od powiedzenia mu TEGO i jego reakcji boję się, że ja nie będę w stanie zrozumieć i uwierzyć w to, że on mnie akceptuje.. i pojąć tego, że ktoś mnie "taką" chce. Będę cały czas czuła się gorsza. Zamotałam i znów pesymistyczne podejscie;) Wczoraj dowiedziałam się, że on bardzo dużo czyta... Wiedziałam, że jest madrym facetem, ale on przeczytał chyba wszystkie książki świata! i już choćby przez to czuje się od niego gorsza... W ogóle jest z bardzo mądrej rodziny... Moja jest raczej przeciętna.. to niby nic ważnego- jeden jest taki, drugi taki, ale ja już sobie nakładłam do tej swojej chorej głowy, że nie jestem go warta itp.bzdury... Ale pomyślałam, że to czytanie to byłby dobry sposób, żeby nakierować go na moje "problemy". Tu prośba do wszytskich - znacie może jakąś książkę opisującą problemy osoby chorej na nerwicę?? najlepiej lękową... albo depresyjno- lękową... Poleciłabym mu tytuł, a potem podczas ew. rozmowy byłoby chyba o wiele łatwiej... Dzięki, dzięki CITRIA i Magdalenka81, piszcie do mnie:)
  6. Magdalenko81 oczywiscie, że mnie nie uraziłaś, to wszystko prawda co napisałaś:) Bardzo dziękuję za słowa: "zbiaraj całą odwagę i do dzieła"- własnie cały czas sobie to powtarzam.. i mam cichą nadzieję, że zbiorę.. Przynajmniej nie zamierzam się poddać! Tak, jak pisała CITRIA trzeba się oswoic z meżczyznami, nawet jeśli teraz nic by nie wyszło, to potem będzie łatwiej, a nie powinnam chyba zakładać, że jak nie teraz, to już potem będzie za późno... Jemu jest trudno się domyślić, że mogę mieć zahamowania, lęki, że ciągle się oceniam, krytykuję, nie akceptuję siebie.. bo jak jest wszystko ok- to ja jestem fajną, pewną siebie, otwartą, wesołą dziewczyną.. łatwo nawiązuję kontakty.. itp. więc on mnie tak postrzega i do głowy mu nie przyjdzie nawet jakie są we mnie sprzeczności.. No nic, dziękuję Wam wszystkim bardzo- naprawdę dużo mi dają Wasze wypowiedzi! Pozdrawiam! Friida
  7. Mam 29 lat. W tym wszytskim problemem jestem tylko ja.. Napisałam "wkurzony", bo jak zwykle wszystko odbieram trochę na wyrost.. To chyba nie do końca tak, że wkurzony. Nam się jest bardzo cieżko spotkać, dzieli nas prawie 200 km, ja mieszkam z rodzicami, a do jego miasta (nocuję u siostry albo koleżanki) już nie chcę jeździć bo te wyjazdy mnie dużo kosztują ( i finansowo i psychicznie) więc on chyba sobie pomyślał, że to jest dobra okazja na to, zeby pobyc troche sam na sam. A jak mu odmówiłam to się rozczarował...choć mi wydawało że odebrał to jako odrzucenie.. Poza tym to jest wrazliwy i fajny facet i mam wrazenie, że jesteśmy do siebie bardzo podobni.. no i że on by TO zrozumiał, tylko po prostu za bardzo się boję i za bardzo źle o sobie myślę.. Nie wiem jak takie rzeczy mówic.. Poza tym dla mnie sen jest ogromnym problemem, w nowym miejscu w ogóle prawie nie śpię, poza tym muszę spać w stoperach i opasce na oczach.. straznie się tego wstydzę, w ogóle wielu rzeczy wstydzę się i boję.. Chciałabym w końcu przezwyciężyć te obawy... Próbuję walczyć, próbuję.. Pozdrawiam i jeszcze raz dzięki za wsparcie;)
  8. CITRIA- napisałaś, że nie zwalczę lęku przed mężczyznami inczej niż poprzez spróbowanie byc z nim... Wiem, ale chyba nie dam rady... W moim wieku pogodziłam się z tym, że już zostanę sama i ok. Uważam tak jak ty, że najważniejsze to z niczym się nie spieszyć i odkrywać się nawzajem powoli.. Ja w rozmowach próbuję go naprowadzać po trochu na to, że mam jakieś problemy, ale nie wyobrażam sobie, że miałabym mu to powiedzieć wprost. Ja chcę pomalutku, krok po kroku, żeby lęk się też do tego wszystkiego miał czas przyzwyczaić. Niestety, mimo moich dyskretnych informacji, np odnosnie tego, że nie lubię podróżować, on zaproponował mi wspólny wyjazd z jego znajomymi (małżeństwem) za granicę na 5 dni. Na samą myśl roztrzęsłam się... Zamarłam dosłownie na jakieś 10 minut... Odmówiłam oczywiscie, a on miał jakby żal, pretensje, był wkurzony... My się nie znamy tak naprawdę, nawet nie byliśmy na żadnym spotkaniu sam na sam, rozmawialiśmy 3 razy na żywo + gg... a tu wyjazd za granicę, z jego znajomymi... No ale normalna, zdrowa dziewczyna ucieszyłaby się i zgodziła.. a ja..? I tak sobie myślę, po co mu taki bagaż jak ja.. Nie mam siły na to próbowanie.. CITRIA- co mialas na myśłi pisząc, żeby "kontrolować" sytuacje- próbować nie pokazywać po sobie tych emocji i reakcji fizjologicznych organizu? Dziękuję ci za odpowiedź i pozdrawiam!
  9. seigi wielkie dzięki za odpowiedź.. i diagnozę Na pewno masz dużo racji... czy się zakochałam to do końca nie wiem, bo tak się tego boję, że nie dopuszczam tej myśli do siebie.. Na pewno zależy mi, bo własnie te fizjologiczne reakcje organizmu zawsze pojawiały się u mnie w takich sytuacjach. Nie są to jednak typowe objawy ludzi zakochanych. Są DUŻO przesadzoooneee i rczej negatywne niż pozytywne. Po pierwsze - jak wspomniałeś/aś my nerwusi o wiele mocniej wszystko przeżywamy, ale zniosłabym jeszcze - drżenie rąk, nadmierną potliwość, rozstrój żołądka, przy jednoczesnym ściśnieciu go na maxa przez brak łaknienia, walenie serca, ciśnienie 170/100, itp itd. Wiem, że będę tak reagować w trudnych, nowych sytuacjach... ale niestety zazwyczaj wtedy nadchodzi właśnie TEN okropny lęk, którego nie jestem w stanie opanować i mam ochotę wiać, bo to jest okropne uczucie... jak wiemy tu wszyscy... Tym razem chce się z nim zmierzyć... Pierwszy atak był ostry- około tygodnia.. ale poradziłam sobie sama- szybkie i długie spacery, rozmowy, troche ziół, leków i jest względny spokój... Rozmawiam z NIM codziennie na gg po 2-3 godziny, ale wiem, ze jak będziemy mieli się spotkać to TO znów wróci... Nie chcę żeby postrzegał mnie jak roztrzęsioną nastolatkę- bo to już nie przystoi w moim wieku... a te wszystkie objawy bardzo po mnie widać... No ale na początku znajomości nie bedę mu przecież mówiła, ze mam nerwicę... ? Oj rozpisałam się.. DZIĘKUJĘ ZA ODPOWIEDZI! BARDZO! POZDRAWIAM!
  10. Calineczko- dziękuję za odpowiedź... Ja też próbuję... właśnie się przemogłam i rozmawiam z nim na gg, ale serce mi wali i lęk się wzmaga.. Czy ty powiedziałaś MU o nerwicy? Mówić czy nie mówić? Kiedy? Na początku czy trochę poczekać..?
  11. Jeśli ktoś może mi pomóc... będę wdzięczna... Nigdy nie byłam w zwiazku- zapewne przez nerwicę (mam stwierdzoną od 6 lat- ale była już dużo wczesniej tylko bałam się pójść do lekarza). Moje życie jest nudne, ale w miarę spokojne, dawałam sobie radę- przez ostatnie 2 lata mogę nawet powiedziec, ze funkcjonowałam b. dobrze ( z malutkimi wyjatkami i ograniczeniami (sen, wyjazdy, nowe miejsca, wydarzenia itp., które już pozosatną na zawsze) i wszystko było ok. Ale poznałam kogoś- znam go już długo, ale dopiero teraz coś zaczęło się między nami dziać... nawet ja bardziej naciskałam , bo on był bardzo wstydliwy. No i jak on już zaczął próbować, to nerwica wróciła. Straszne ataki lęku, zmęczenie, co ja będę pisać- już tydzień czasu trwa ten okropny stan. Bardzo chciałabym, zeby z tego coś wyszło- ale nigdy z nikim nie byłam- no i wiem, że ten powrót choroby to "przez niego". Zaczęłam mu mówić, że mam jakieś problemy, ale chyba nie znajdę siły na to , żeby spróbować. Szkoda mi go starsznie, bo wiem, że i jemu było bardzo trudno się otworzyć i przełamać. Mam wrażenie że to moja ostatnia szansa w życiu i mam wrażenie, że jednak nie dam rady. Im blizej z nim- czestsze smsy i rozmowy przez gg- to tym gorzej. Wczoraj było po prostu tragicznie. Nie odzywam się do niego i jest w miarę, ale jak tylko pomyślę, to od razu pikawa. Co robić- próbować mimo silnych lęków, czy dać sobie spokoj- bo zdrowie najwazniejsze..? Pogodziłam się z wizją samotnosci, więc moze lepiej już się "nie wychylać"? Czytałam tu jak zdrowi partnerzy wspierają "nerwicowców", ale widzę, że nie zwsze te zwiazki wychodzą... Będę wdzięczna za odpowiedzi tu lub na mojego maila- friduczcza@wp.pl Pozdrawiam
×