Witam.
Podejrzewam u siebie nerwice.
Mam naście lat (może ma to znaczenie?). Generalnie nie wiem jak to wytłumaczyć, ale często zdarza mi sie coś takiego, ze na przykład widziałam przejeżdżającą karetkę na sygnale i odrazu miałam myśli typu jadą nią moi rodzice, zdarzył sie wypadek itd. Albo oglądałam film gdzie dziewczyna była porwana- zaczęłam bardzo mocno wyobrażać sobie rożne scenariusze porwania gdzie ofiara byłam oczywiście ja, tak mocno, ze opanował mnie lek, a na drugi dzień do przystanku musiał mnie ktoś odprowadzić bo za bardzo sie bałam. 3 Dni temu jednak miarka sie przebrała- pomyslałam sobie co by było gdybym miała chore dziecko. Bardzo dziwna myśl biorąc pod uwagę, ze będę je miała je za kilkanaście lat jesli w ogóle. W każdym razie bardzo długo o tym myślałam, aż wreszcie wmowilam to sobie i od trzech dni ta myśl nie daje mi spokoju. Przekonywałam siebie, ze "na pewno urodzę chore bo z moim szczęściem to szkoda gadać". Wczoraj wieczorem aż sie popłakałam bo od tych wszystkich myśli miałam strasznie cieżko w klatce piersiowej- jakby był w niej kamień czy coś. Pomagało mi wtedy wstrzymywanie oddechu i wypuszczaniu go po paru sekundach. Wiem, ze jak to pisze to głupio to brzmi, ale czasami te napływy myśli da bardzo męczące. Czy ktoś miał podobnie? Czy nie tylko ja zmagam sie z takimi myślami? Czy to jest choroba? Dziękuje za odpowiedzi.
