Skocz do zawartości
Nerwica.com

Darianna

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Darianna

  1. Ja już właśnie przez najgorsze przeszłam...
  2. Chodziło mi o jakieś Wasze, dodatkowe rady.
  3. Witam. Na początek: mam nerwicę lękową. Aktualnie mam taką sytuację, że wyjeżdżam w maju do Niemiec. Przemieszczę się tam samolotem i cały tydzień spędzę u obcej rodziny. Będzie to wyglądać tak, że będę u nich spać, jeść rano śniadanie, potem chodzić z osobami ze szkoły po Niemczech, i wracać wieczorem znów do tej rodziny na kolację i na noc... Problem jest w tym, że nie wiem jak to będzie w samolocie. Wypije chyba herbatę z imbiru przed wyjazdem na lotnisko, z dwie godziny wcześniej, cały czas będę żuła gumę, najwyżej wezmę jakieś lekarstwo uspokajające, i może jakoś przeżyję... Będę się patrzeć na widoki za oknem i cały ten lot, że się samolot unosi w powietrzu, wezmę jako coś niesamowitego i fajnego. Będę również robić zdjęcia... :) Potem jedzenie... Mnie w domu jeszcze mdli czasem jak jem z rodziną, a co dopiero u obcej... :/ Porozumienie się z nimi... -_- Cały czas ze słowniem. Ogólnie jestem dobrej myśli, i wszystko daje na plus. Mam myślenie optymistyczne. :) Mam nadzieje, ze będzie dobrze. Może macie jakieś rady? Może mieliście podobną sytuację? Czekam na odpowiedzi. :)
  4. Tak... Moimi głównymi objawami są mdłości... Już raz taki nie zbyt miły miałam przypadek, że jadłam obiad i zadzwonił do mnie chłopak, czy mógłby przyjść teraz (on został jeszcze na wf, a ja już byłam w domu) i powiedziałam mu, że może. Akurat byliśmy "pokłóceni", bo ja nie mogłam odważyć się go pocałować, przez nieśmiałość i przez to, że byłam nie przyzwyczajona do chłopaka i on chciał się 'przeprosić'... No i jak się babcia dowiedziała, że zaraz ma ktoś wpaść, to kazała mi szybko jeść, a ja jeszcze się podenerwowałam, bo mieliśmy się 'godzić'... No i ja taka dopiero co napchana poszłam mu otworzyć i pogadać... Oczywiście zaraz mnie zaczęło strasznie mdlić i nie mogłam już z nim nawet rozmawiać... Jak on powiedział coś w stylu... "Nie no, ja dużej nie wytrzymam (bez pocałunku)..." i mnie chciał pocałować, to mój żołądek jeszcze większy stres i myślałam, że zwymiotuje, więc nie chciałam takiego wstydu i zaczęłam mu szybko tłumaczyć, że mam obiad, że jak nie wrócę szybko to mi się dostanie, że nie mogę teraz rozmawiać i zaczęłam przepraszać, i mówić, że jutro w szkole pogadamy... On mówił, że chciał tylko chwile porozmawiać, ale mój żołądek by nie wytrzymał tej chwili, więc mu otworzyłam drzwi i go zaczęłam wyrzucać... Jak udało mi się zamknąć w końcu drzwi przed jego nosem i popatrzyłam przez oczko, on jeszcze chwile czekał, że może znowu otworze, ale ja nie dałam rady... I za chwile z tych nerwów i tak zwróciłam ten obiad... Ale nie mogę sobie do teraz tego darować... Co te nerwy mogą zrobić człowiekowi... Na drugi dzień go zaprosiłam do siebie i mu to wszystko wytłumaczyłam, dlaczego tak zrobiłam (nerwica żołądka) i on powiedział, że rozumie, ale że jest już za późno, i lepiej będzie, żebyśmy zostali przyjaciółmi... Bo chodziło głównie o to, że niby ze sobą chodziliśmy, ale ja go nie chciałam pocałować... I w ogóle okazać jakikolwiek uczuć... ;/ A w szczegóły tego związku nie będę Was już wciągać... ;(
  5. Może sama myśl, że się bierze lekarstwo pomaga... A ja Nervoheel N kupowałam na receptę...
  6. Witam. Mam takie pytanie. Czy na nerwicę lękową jest dobry ten lek: Sédatif PC. Przed wyjściem z domu, bardzo nerwowej sytuacji biorę Hydroksyzyne i ona jakoś tak uspokaja w całych nerwach, i czuje się taki spokój (nie taki jak po narkotykach czy coś... xD) - po prostu się nie czuje tak tego lęku. Jak jestem już w stresującym miejscu (w szkole), biorę czasem Nervoheel N, gdy się zacznę bardzo stresować. Ale on jest na receptę i nie można go sobie tak kupić. Lekarka wie co mi jest i by mi pewnie przepisała, ale chciałam coś spróbować nie takiego może mocnego, ale tak samo, a nawet i bardziej skutecznego. Żeby mnie uspokoiło na miejscu. Bo Hydroksyzyne trzeba połknąć i popić, a Neroheel N, mogłam zawsze wsiąść, w każdym miejscu i szybko, bo jest pod język. Czy Sédatif PC pomoże w tej sytuacji? Braliście, czy może bierzecie? Proszę o odpowiedzi. Jest jeszcze jedno... Ja nie jadam śniadania przed szkołą, bo by mnie jeszcze bardziej mdliło (z nerwów)... A przeczytałam, że bierze się tą tabletkę kwadrans po zjedzeniu... :/ Doszłam do Sédatif PC jak szukałam w googlach czegoś na temat nerwicy i wrzodów... http://www.we-dwoje.pl/sposob;na;stres,artykul,1847.html
  7. Ja tak podobnie kiedyś miałam, ale i tak lepszą sytuację... Byłam z rodzinką na obiedzie restauracji (na stacji benzynowej) i na szczęcie tylko dwie osoby były (albo może 6 po później doszły) i ja jadłam pierogi i na początku jakoś jadłam i się starałam nie denerwować (bo nie ma czym) ale jak już miałam dwa ostatnie na talerzu to jednego jeszcze z trudem zjadłam, ale ostatniego nie dałam rady... Wydawało mi sie po mało, że zaraz to co zjadłam zwrócę i mama chciała jeszcze coś nam do picia zamówić... Ale udało mi się namówić, że w domu możemy wypić... I potem szybko wróciłam do samochodu... I już mi się lepiej zrobiło... A jeszcze nie dawno było mi gorzej, już się martwiłam jak to będzie... A tu nagle to zaczęłam czuć się lepiej :-) Wczoraj poszłam do reala (tak to mnie dopadało) a tu nawet nic :-) Dzisiaj - może nie na lekcjach - ale byłam w szkole, u pani od informatyki, gdzie w tej sali co ja byłam, zgromadziło się chyba z 30 osób na dłuższy czas i tak to ja bym już dawno uciekła chyba z stamtąd, a ja zostałam i nic mi się nie działo :-) Chodzę na terapię, byłam już na trzech zajęciach i pani psycholog mi zalecała: narysowanie lęku, jak go próbuje pokonać, jak sobie radzę na lekcji, żebym za każde pokonanie lęków nagradzała się czymś co mi sprawia przyjemność, w autobusie liczenie kobiet i mężczyzn oraz ile osób jest w czerwonej bluzce. Jak wracałam z jednej terapii... Wróciłam autobusem! Udało się mi wytrzymać (w sumie w takiej sytuacji nie było wyjścia ;-)) Próbowałam się uspokoić przed przyjazdem autobusu. A w autobusie próbowałam liczyć te osoby, ale było ich za dużo... :-D Ale to odrywało trochę moją uwagę... Aha: i ważne jest w autobusie i w innych takich publicznych miejscach patrzeć się na ludzi, a nie zamykać w sobie i patrzeć gdzieś w podłogę, bo wtedy lęk wzrasta. W szkle jak siedzę bokiem do klasy, to też jest lepiej... :-) Zaraz właśnie będę wychodzić na następną terapię... :-) Ale trochę się podenerwowałam, bo nieszczęsne ktoś stuknął w mój (rodziców) samochód... :-/
  8. Już jestem po bierzmowaniu... :-) Wytrzymałam... już na początku mnie przestało mdlić... I dałam radę :-) Teraz wiem, że to jest do pokonania. Ale księża o tym wiedzieli, że może mi się słabo zrobić i cały czas się na mnie patrzyli, nawet biskup się patrzył... ;-)
  9. Jak ja czasami nie mogę jeść to biorę jakąś gazetę do poczytania (tylko ciekawą, żeby się wczytać) lub książkę. Wtedy zapominam, że jem i dopiero wtedy sobie przypomnę, jak na talerzu już nic nie ma :-) Mi z dzieciństwa został "Kaczor Donald" i trzymam tą kolekcje w szafie i jak mi sie coś takiego dzieje, to go biorę i czytam komiksy ;-) Tylko z jedzeniem jeszcze sobie daję radę, ale sobie poradzić z 2 godzinnym bierzmowaniem? :-/ Wczoraj lekarka przepisała "Hydroxyzinum" i ma działać po ok. godzinie i jak na razie czuje, to zaczyna działać... :-) Ale też ważne jest sobie wmówić, że działa :-) Tak będę musiała zrobić na bierzmowaniu...
  10. To jest bardzo trudne niestety do przezwyciężenia... Ja mam po jutrze bierzmowanie i ja go sobie nie wyobrażam... Ja tam zemdleje albo wyjdę (ale się nie przecisnę chyba przez 420 uczniów) i będę sobie mówić wszystko, żebym się uspokoiła, ale nie wiem czy to zwalczę... Wszyscy mi dookoła mówią "nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze", ale oni nie wiedzą co to jest nerwica lękowa... Może wy mi jakoś pomożecie, bo wy wiecie co to jest... Jutro sie zapisze do psychologa, a potem może mi jakąś terapie "przepisze"...
  11. Witam Was. Ja mam to samo co wy. Też mnie ciągle mdli. W szkole, w domu, w Kościele - w miejscach publicznych. Jeśli chodzi o szkołę: wcześniej mnie mdliło przed wyjściem, a potem się uspokajało, a teraz w szkole też. Przed lekcją chodzę do higienistki, która dawała mi krople - pomagały, ale wcześniej... (po paru przyjściach zaczęła mnie namawiać do pójścia do pedagoga szkolnego). I zaczęłam do niej chodzić, byłam dwa razy, i rozmawia ze mną i próbuje mnie jakoś uspokoić i pomaga mi w nauce. Najgorsze są pierwsze lekcję. Jak się zacznie lekcja, to myślę tylko o tym co zrobić, żeby w razie czego wyjść do higienistki lub do łazienki oddychnąć, zaczynam znów się denerwować, np. tym, że jak w stanę i podejdę do nauczyciela to się wszyscy będą na mnie patrzeć i będę mogła dostać jeszcze mocniejszego ataku mdłości... Więc siedzę i próbuję głęboko oddychać i nie myśleć o tym, ale za bardzo nie daję rady... To działa w sposób w sposób mniej więcej taki: ja myślę: skup się na tym co mówi nauczyciel... nie denerwuj się... nie mdli cię...; myśli myślą wtedy: o czym mam nie myśleć? O mdłościach? Mdli mnie...; No i tak to właśnie działa... Dzisiaj się spóźniłam 10 minut na historie, nawet trochę specjalnie (10 minut mniej cierpienia), weszłam do klasy dość spokojna, ale zaraz się to zaczęło... cały czas o tym myślałam... no i w końcu podeszłam do (na szczęście usiadłam z koleżanką i miałam 1 krok) nauczyciela i poprosiłam o wyście do higienistki (choć wiedziałam, że jej nie ma, bo byłam przed lekcją). Poszła ze mną koleżanka i na korytarzu już bym zwymiotowała, ale moje wymioty wyglądają na silny kaszel, tak jakbym miała wszystko zwrócić, ale na szczęście nie zwracam... Ona nawet nie zauważyła niczego podejrzanego w tym kaszlu. Pod pokojem higienistki trochę poczekałam (było jeszcze 13 minut do przerwy) i w końcu poszłam do sali. Jak przyszłam okazało się, że będę pytana... No i nie byłam w stanie nic odpowiedzieć i mówiłam tylko "Nie wiem, naprawdę" i dostałam 1... Na drugiej lekcji była informatyka, więc się uspokoiłam... < Wniosek: nie mogę wysiedzieć i skupić się na lekcji z powodu nudności... W Kościele tak samo... Wole stać jak najbardziej z tyłu, bo tylko tam się czuje najpewniej (mogę w każdej chwili wyjść i tylko ze 4 osoby zauważą...) a jak idę z rodzicami, to mama zawsze woli być z przodu (a ja tam mdleje... - raz już musiałam sie przez wszystkich przepychać, żeby wyjść na świeże powietrze...) I do Kościoła chciałam bym chodzić, ale nie jestem w stanie... (tak jak wy). Za tydzień mam bierzmowanie, będę musiała stać przy ołtarzu... Nie wiem jak sobie poradzę... Biorę lek na uspokojenie, raz pomógł, dzisiaj już nie... Wcześniej pomagała mi guma do żucia, Orbit, ale już przestała... Jak mnie mdli to mam suchość w gardle, nie mogę nic powiedzieć i robi mi się jeszcze słabo... To mam w miejscach publicznych i w domu, szczególnie przy jedzeniu. Zawsze rano jem śniadanie, bo sobie myślę, że jak nie zjem to poczuje się słabo, ale już naprawdę, a nie, że tylko "w moich myślach"... Próbuje sobie z tym jakoś radzić, piłam Neospasmin, ale te wszystkie lekarstwa i pomoce (guma do żucia) są na chwile... Gdzieś na jakieś stronie ktoś pisał o nerwicy, że sobie z nią poradził i zacytował tam słowa Jezusa (nie pamiętam dokładnie) "Jeśli będziecie wierzyć w to o co prosicie w modlitwie, dostaniecie to." Jak napada mnie mdłości, to się też modlę w myślach, żebym o tym zapomniała i się uspokoiła... Ja w to wierze, że mi to przejdzie i pomaga mi to... :-) Lecz czasami nie daje już rady nawet się modlić w myślach... :-/ Napiszcie jakie lekarstwa Wam pomagają? I jakie by były dobre dla młodzieży? Czytam wcześniejsze wypowiedzi i pomagają Wam np. ziołowe tabletki do ssania VALIDOL. Ile one kosztują? Działają na długo?
×