Skocz do zawartości
Nerwica.com

jestemwkropce

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jestemwkropce

  1. Zacznę wprost: nie umiem pogodzić się z porażkami, ułożyć sobie życia. Mam 30 lat na karku i po raz kolejny tracę szansę by cokolwiek w nim zmienić. Problem nie tkwi we mnie, niejednokrotnie daje od siebie więcej niż powinnam, a mimo to nie pozostaje mi nic innego jak przyglądanie się co mi pisane. I w tym tkwi moja tragedia, w braku perspektywy na lepsze. Od lat myślę o samobójstwie, nie mam siły na kolejne zranienia, zawody miłosne, utraty pracy, braku znajomych, a w konsekwencji powrotu do wcześniejszej stagnacji i uzależnienia od rodziców. Najgorsza w tym wszystkim jest samotność, łudzenie się ciągłym oczekiwaniem na lepsze i przyglądanie szczęściu innym, otaczającym mnie ludziom. Obiecałam sobie, że nie sprawie nikomu cierpienia, w szczególności matce póki żyje, ale coraz trudniej mi wytrwać w decyzji. Nie znalazłam pocieszenia w religii, jeszcze bardziej mnie "dobiła", ani wśród ludzi. Byłam na terapii poznawczo-behawioralnej jak i tej, w której analizowano od podstaw całe, moje życie i żadna z nich nie odniosła pozytywnych skutków. Dowiedziałam się jedynie w zasadzie od czego są psycholodzy: nie od udzielania porad tylko stawiania diagnozy, więc pacjent, który przychodzi resztkami sił w nawracającej depresji nie usłyszy konkretnych rad jak wyjść z tego bagna, tylko pytanie na zasadzie "z czym Pani dzisiaj do mnie przychodzi?" i w konsekwencji szukania tematu do rozmowy. Trzy razy zmieniałam lekarza, a pięć leki, przy czym jedne mi zaszkodziły. Od tamtego czasu mam dosyć testowania na sobie specyfików na chybił-trafił (a może te byłyby dla Pani odpowiedniejsze...). Jestem już tym wszystkim zmęczona i nie chcę zmian, które przynoszą gorsze.
×