hejka, tu lolek. Powiem, krótko nie wiem co mam jednak cos musi byc na rzeczy. Elemnetem, ktory mnie o tym przekonuje jest derealizacja w ktorej jestem, ale ktora na szczescie jest juz o wiele slabsza niz mialo to miejsce chociazby 2 miesiace temu. Jest godzina 4 a mi sie spac nie chce, czuje sie wypoczety jednak nie jestem zdolny do wykonania jakiejs czynnosci. Chcialbym sie dowiedziec co sadzicie o moim przypadku, nie wiem czy zdolam to dobrze opisac bo jednak lekko mnie zamula. Gdy w swieta moja derealka sie zmniejszyla i w ogole czulem sie super. I tak trwalo to z tydzien a ostatniego piatku mialem lekkie odrealnienie, ale nie o tym chcialbym pisac. To wlasnie w ten piatek dostalem ataku paniki polaczony ze strachem przed depresja. Cholernie sie jej boje i teraz nie wiem czy mam jej objawy czy sobie wkrecam, moze to nerwica. Czuje jakby pustke emocjonalna, nie chce mi sie sluchac muzyki, ktora niedawno byla waznym elementem w moim zyciu i ogolnie ogarnia mnie smutek jak mysle o przeszlosci. Dodatkowo sie nakrecam ze z depresji nie da rady wyjsc, ze juz na zawsze bede zmuszony cierpiec. Jak o tym mysle, o tym cierpieniu to tak mna dygoce, caly sie trzese nie moge sie opanowac. Miałem nawet mysli samobojcze, nie ze chcialbym je realizowac ale taki impuls ze, wyobrazam sobie jak w szybki sposob moge sie pozbyc wszystkich cierpien. Ta sytuacja wydaje mi sie dziwna, bo nie mialem takiego stanu bedac w glebokiej derealce, przyszlo po niej. Waznym odnotowania jest tez to gdy przez okres gdy mialem derealizacje to w czasie przeswitow kiedy to normlanie powinienem sie cieszyc dolowałem sie i zawsze derealka wracała. Teraz siedze, nie mam zadnej motywacji do dzialania, zadnego napedu, zero pozytywnych mysli nawet jak czytam cos co powinno mnie pobudzic. Chce mi sie wyc z psychicznego bolu, a jeszcze bardziej jak sobie pomysle ze nie znam powodu tego stanu. Chcialem jeszcze dodac ze w ten wczesniej wspomniany piatek troche zabalowalem i nawet wtedy nie moglem sie wyluzowac, moj stan po alkoholu nie roznil sie wcale od tego co czulem na trzezwo. I tak, rano lekki kacyk i zupelna obojetnosc ale bez napadow lekowych, tylko pytania po co to wszystko i inne takie mysli egzystencjalne. No i tak sobota to kolejna impreza, wtedy juz bylo nawet spoko ale to cholerne poczucie braku alkoholu, to jest tak ze poprostu pomimo tego ze wymiotowalem i niby powinienem miec odjazd a czulem sie jakbym nic nie pil. Dzis znow kac jeszcze wiekszy i potem pierwsza taka powazniejsza mysl samobojcza. Po niej otworzylem ksiazke telefoniczna i zaczalem szukac jakichs poradni psychiatrycznych, na szczescie sa. No to tak sie prezentuje moj stan. Moze to chwilowe bo niby mam to dopiero 3 dni, ktore totalnie mnie wykonczyly. Przeraza mnie takze takie uczucia braku zapału, braku wiary w powodzenie..prosze napiszcie co sadzicie i co radzicie, bede wdzieczny.