Skocz do zawartości
Nerwica.com

Creatorr

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Creatorr

  1. A ja nie siedzę, cały dzień w domu na dupsku i nic nie robię, a się staram, ale dziewczyn i przyjaciół na targu nie sprzedają.
  2. Witam mam 21 lat. Moim problemem jest wszechogarniająca samotność, w wieku 13 lat gdy byłem sam w domu, zmarł mój tato, dzień przed Wigilią, drugi rodzic nie był zbyt czułym opiekunem, zaś niedogadywaliśmy się i gdy miałem niecałe 18 lat, wyprowadziła się do nowego faceta, który też nie miał zbyt dobrego kontaktu ze mną. Jedyną osobą znającą mnie najlepiej jest mój kuzyn, z którym spędziłem większość dzieciństwa, lecz teraz pracuje za granicą. Ogólnie zależnie od towarzystwa jestem bardziej wygadany lub mniej, i paradoksalnie przy tych najbliższych osobach, które już mi przypięły łatkę "nieśmiałego" jest mi najtrudniej. Ale w liceum było nowe towarzystwo i poznałem 4 przyjaciół, z którymi mam bardzo dobry kontakt do teraz, rok mieszkałem z nimi w kademu ( w zeszłym roku). W liceum także byłem zakochany w jednej z dziewczyn, potem nawet wyznałem jej miłość, ale jakoś nic z tego nie wyszło. Idąc dalej skoro pisałem już o akademiku, a więc muszę studiować jestem na 4 semestrze, studia mnie coraz bardziej irytuję, z takiego powodu, że niezbyt chyba dobrze trafiłem z kierunkiem, wolałbym cofnąć czas i wybrać w liceum bio-chem (a nie mat-fiz i zaś Politechnikę) i iść na medycynę, może jak "mi odbije" to za rok spróbuję jeszcze napisać maturę z biologii, dodatkowo akurat w tym roku, mieszkam z losowymi osobami, które są bardzo zamknięte w sobie, i wytworzyła się tak chora atmosfera, że przez cały rok zamieniliśmy (mieszkamy w 3 osoby, ja i dwie inne, które między sobą też nie gadają) może z sobą z 5 minut rozmowy. W kolejnym roku znów będę mieszkał z przyjaciółmi z liceum, więc sytuacja się poprawi. A tak to w tym roku to przez 5 dni, nie mam nawet do kogo buzi otworzyć, do tego małe pomieszczenie około 15m^2 na 3 osoby, tylko pogarsza mój nastrój. A w weekend mieszkam samemu jak już wspomniałem, kuzyn przyjeżdza co 3 tygodnie z pracy z delegacji, więc kontaktu z innymi też mam mało, poza spotkaniami w sobotę z przyjaciółmi z liceum (bo dość daleko mieszkają) Ale wracając do tematu to o co chciałem zapytać, to czy jest to normalne, że w takich skrajnych sytuacjach, w których jak widać samotność jest wszechogarniająca, jakby wyobrażam sobie nie wiem jak to nazwać po prostu czasami jak kładę się spać, lub rano leżę spoglądam w telefon ze zdjęciem dziewczyny i przytulam poduszkę jakby to była ona. Czasami wizualizuję sobie różne sceny (nie żadne dotyczące sfery seksualnej, a raczej takie przytulania -> brakuje mi bliskości, poczucia bezpieczeństwa i bycia potrzebnym i bycia kochanym tak wnioskuję) -> czy to normalne, czy może takie działania są destrukcyjne i powinienem z nimi skończyć -> jakie działania przedsięwziąć, żeby jakby nie mieć takich negatywnych nastrojów i takich stanów i być po prostu szczęśliwym (poza oczywistym rozwiązaniem, czyli znalezieniem dziewczyny) ...
×