KrzysztofMeras
-
Postów
44 -
Dołączył
-
Ostatnia wizyta
Odpowiedzi opublikowane przez KrzysztofMeras
-
-
Trzeba sobie radzić samemu - nie liczyć na niczyje wsparcie. Już kiedyś gdzieś pisałem ale przypomnę że
mnie wyśmiewano i nadal się wyśmiewa z powodu moich dolegliwości - ataki nerwicy, duszności, kołatanie serca
ślinotok, pocenie się były powodem do śmiechu i złośliwych komentarzy zarówno od rodziny jak i znajomych.
Nie wiem jak Wy ale ja nauczyłem się radzić sobie z tym samemu, zaciskam zęby i cierpię w samotności. Już do
nikogo nie chodzę się wyżalić bo jedyne co z tego przyszło do drwiny ze mnie, i status wariata wśród najbliższego
otoczenia, dobrze że psychotropów nie biorę bo już w ogóle by się mnie bali
-
Czuje ogromna potrzebe, zeby sie podzielic tym co przezylam dzis i przez ostatnie kilka tygodni. Teraz w efekcie wszystkich wydarzen, ktore mialy miejsce zostalam tylko ja, moje lozko i xanax. Perspektywa nie za piekna.
Pare tygodni wstecz zamowilam wakacje z moim chlopakiem, w planach byla wyprawa gdzies dalej, w piekne egzotyczne miejsce (tak jakos sie trafilo, ze oboje dalismy z siebie wszystko, zeby uzbierac na to pieniadze). Jednak biorac pod uwage moj strach przed lataniem, wybralismy Rodos, chyba trzy godziny lotu - niewiele. Pomyslalam, ze jakos wytrzymam. Oprocz tej fobii przed lataniem, mam tez nerwice natrectw i generalnie chyba wszystkie jej odmiany. Oczywiscie odwiedzam psychiatre, psychologa w ramach terapii. Staram sie walczyc jakos.
Przed lotem mialam zalecane wziac xanax (czyli dzis) oczywiscie nie wzielam go (nerwica natrectw), bo czulam, ze napewno cos zlego sie wydarzy.
Lęk mna zawladnal, ataki nerwicy mialam juz regularne od dwoch tygodni, zylam w ciaglym napieciu. Dzis rano stwierdzilam, ze uciekne z domu i nigdzie nie polece. Tak tez zrobilam. Wyszlam z domu i nie wrocilam. Wylaczylam telefon, ominal mnie lot. Cala rodzina przezyla szok moim zachowaniem, rodzice Piotra maja mnie za psychopatke (w zasadzie chyba sie im nie dziwie). Piotrek przez lzy pyta sie mnie, jak moglam mu to zrobic, nie chce ze mna utrzymywac kontaktu. Jak juz wczesniej wspominalam moj stan jest taki, ze lyknelam xanax (bo przeciez juz katastrofy nie bedzie) samolot do naszego zajebistego hotelu dolecial szczesliwie, a ja zaszokowana tym faktem (bo przeciez bylam pewne, ze zgine, ze to wlasnie ten samolot zawiedzie) utknelam w jeszcze gorszym stanie, wszyscy sie ode mnie odwrocili. Bo kto chcialby byc z kims tak nieobliczalnym. Kims kto spierdala przed cudownymi wakacjami na rodos w pieciogwiazdkowym hotelu. Nie chce mi sie zyc - a tak panicznie boje sie smierci. Co za paradoks.
Jesli chcecie cokolwiek napisac na ten temat to bede wdzieczna, za kazde slowo, to zle i dobre. Moze ktos z Was mial podobnie i chce o tym porozmawiac. Bo ja bardzo.
To oczywiscie ogromny skrot tego co przezywalam, ale musialabym chyba napisac ksiazke, zeby wszystko dokladnie zobrazowac.
Ja tak robię z pracą :-) chodze na rozmowę kwalifikacyjną - wygrywam konkurs a pracy nie podejmuje, w czasie przygotowań wkręcam sobie lęki i rezygnuje zanim podpisze umowę.
Xanax nie pomoże Ci na lęki, moim zdaniem to nerwica lękowa i wymaga zdecydowanie innego leczenia.
-
Witam.
Minęło 6 miesięcy odkąd dopadła mnie nerwica - na dzień dzisiejszy wszystko przeszło.
Od kilku tygodni czuje się super. Nie brałem leków, nie chodzę na terapię. Piąteczka dla
Carlsberga który od początku doradzał unikanie leków, jak widać z nerwicą można wygrać siłą woli :-)
-
Tak, to nerwica lękowa... Ja pół roku tak miałem, nieustannie potykałem się podczas chodzenia - o każdy krawężnik (za nisko podnosiłem nogę).
W sklepie nie potrafiłem ustać w kolejce, gdziekolwiek gdy stawałem w miejscu wydawało mi się że się chwieje - w rzeczywistości nie poruszałem się
Wejście do Auchan czy Tesco kończyło się zawsze tak samo, minute szedłem po sklepie po czym była ucieczka bo wydawało mi się że zaczynam
się chwiać i miałem zawroty głowy. Generalnie, miałem problem z koordynacja ruchową, ruszałem się jak oferma, ze 100 razy bym upadł ale jakoś
dziwnym trafem nigdy się to nie wydarzyło.
Mnie po pół roku przeszło - nie byłem u psychiatry, nie brałem antydepresantów, nie brałem benzodiazepin.
Co prawda nie do końca, w ciemnościach gdy nie widzę gdzie idę - szczególnie po schodach to trochę wraca
nie zapomniałem tego uczucia.
Czy było warto? nie wiem, to co przeżyłem wolałbym zapomnieć.
-
ano widzicie moi drodzy, takie dzisiejsze spostrzeżenie. Poprawiła się pogoda, lepsze ciśnienie, brak burz, chmur i od razu
wszystko przeszło. Od rana spokój, te skoki ciśnienia i reakcja na warunki pogodowe też mocno podejrzana sprawa
-
Carlsberg, hehe no ja genezę problemu znam.
Tu nie potrzeba Psychiatry, było wszystko super do chwili wypadku. Czy potrzebna tu Psychoterapia? Nie sądzę, bo czego nauczy mnie lekarz?
Nie wiem czy cokolwiek sprawi że przestanie mnie boleć serce jak mocno pracuje fizycznie. Jedynie chyba leki będą w stanie sprawić że uwierzę
w siebie gdy nerwica odpuści i zacznę na Maxa się wysilać.
Z drugiej strony nadal nie mamy pewności co to jest...Wypadek był, wyczynowo uprawiany sport, jest możliwość chorób serca itd.
Nie zasłabłem jak wielu w sklepie, w łóżku tylko na 8km dystansu podczas intensywnego biegu.
-
Monika, ja wiem co jest przyczyną. Upadłem w środku lasu podczas biegu długodystansowego, i od tamtej pory
ZAWSZE podczas wysiłku, chodzenia długo itd zaczyna mnie łapać kołatanie serca itd. Nie ma innej podstawy
moich dolegliwości. Powstały i nadal trwają podczas wysiłku.
Ludzie chorują na NL z powodu traum, katastrof życiowych a u mnie nic sie nie wydarzyło poza tym że sądziłem
że się przekręce w środku lasu.
Walcze z tym, SAM bez terapeutów, boli mnie a ja na siłę ide biegać albo jeżdze rowerem. Chce sobie wmówić
że to pokonam, no i zazwyczaj wygrywam :-) Potem pójdę do marketu i w kolejce nie moge ustać bo mnie chwieje
na boki, masakra.
Czuje że to będzie mega skomplikowana sprawa.
-
no ja słyszałem że pomaga, ale nie było problemów w pierwszych tygodniach przyjmowania?
Wszędzie trąbią że pogłebia lęki, wzmacnia kołatania i strasznie pobudza przez około 2-3 tygodnie
stad moje pytanie :-)
-
niestety nie przyspieszę całego procesu. RTG miałem wczoraj - w sensie płuca. Czas oczekiwania na wynik....2 TYGODNIE, szok. Holtera dostane 30 Czerwca, Echo być może za 2-3 tygodnie.
Szkoda mi hajsu na prywatne leczenie, byłem już u Neurologa, Psychiatry gdzie nie dowiedziałem się NICZEGO. 15 minut se posiedziałem, bierz Pan Effectin i bajo super lekarz.
Carlsberg rozumiem, pewnie ja też tak skończę, pytanie kiedy się poddam i uderzę w tabsy, jak znam siebie to będę się jeszcze długo stawiać.
Agusia , rezonans? nie wiem co musiałoby się wydarzyć żebym dostał na to skierowanie a prywatnie to są duże koszta.
Izolda, u mnie aż tak źle nie jest. Ja sobie normalnie wszystko robię, te kołatania powodują lekki brak oddechu, niepokój na 3 sekundy?
Potem przechodzi, nauczyłem się z tym funkcjonować.
Trochę to jest męczące bo siedzę np z uczniem i szarpnie mnie w klatce, lekki bezdech, dławica i ostatnio mi pot wszedł
na czoło i plecy ale daje rade się uspokoić samemu.
Mówicie że te zawroty głowy, nogi jak z waty, chwianie się (rzekome, bo ja chyba jednak stoję w miejscu a wydaje mnie się
że się kołysze) to standard dla Lękówki? To nie dobrze.
Z innej beczki, jak Wasze reakcje na antydepresanty? Duże skutki uboczne? Ja to się tego boje strasznie.
To co piszą w ulotkach i czytam w Internecie to jakaś masakra. Jak Wasze 'inicjacje' z tymi lekami przebiegały?
Miewaliście pogorszenie objawów? Senność , omotanie, tycie w szybkim tempie?
Ktoś bierze Effectin lub Venlectine? Jakie Wasze opinie?
Pozdrawiam as serdecznie, dzięki za czas poświęcony na odpisywanie:-) Postaram się na bieżąco
pisać co u mnie i czy się wygrzebałem z tego.
-
miałeś i olałeś jak radzisz ? czy podjąłeś kurację farmakologiczną?
-
Wyklucz możliwości chorób ciała. Wszystko jest ok - olej sprawę i wszystko wróci do normy.
Co wróci do normy? Jeśli wykluczą wszelkie możliwości, a on nadal będzie wrakiem, to naprawdę uważasz, że powinien to olać?
Tak właśnie uważam. Moim zdaniem najlepszą bronią przeciwko nerwicy, jeśli mówimy tutaj o nerwicy umiarkowanej, takiej która nie eliminuje nas z normalnego życia, jest po prostu olewka. Pod warunkiem, że jest się fizycznie zdrowym. Nie twierdzę, że każdemu to można polecić. Ale jemu 90% objawów zniknęło po kilku tygodniach bez leków. Więc co to za choroba?
Nom przeszło, ale zostały najgorsze, te które były w sumie od dawna, czyli bóle i kołatanie serca, lekkie bezdechy no i problemy z koordynacją ruchową.
Ciekawy jestem bardzo, czy kiedys cos znajde, czy wydam 4 cyfrową kwote na wizyty i okaże się że nadal NIC, hehe
-
przyjmuje 'naturalny' magnez, jem dużo słonecznika , pestek dyni, Potas w postaci bananów ale zasadniczo to ja elektrolity badałem, mocz krew 100% normy, wyniki morfologii, tarczycy itd
jak 14 latek :-) powiem więcej, po diecie w czasie której schudłem 30kg w 4 miesiące tez miałem 100% normy, groziło mi zakwaszenie - ciałka ketonowe przekroczone, stąd basta z dietą i węgle
wrzuciłem do jadłospisu, ale to było 2 lata temu, od 2 lat jem wszystko. Nigdy żadne badanie nie wyszło mi źle, nawet próby wątrobowe mimo że w Akademiku działo się konkret :-)
Nadal nikt nie napisał nic na temat tych zawrotów głowy - czy problemy z chodzeniem, nogi jak z waty, np jak w kolejce stoję w sklepie to się lekko chwieje to nerwica? Mówiłem to kardiologowi
że 3 miechy temu rowerem z zamkniętymi oczami bez trzymanki jeździłem, a teraz 20 metrów nie przejdę bo mnie znosi lekko.
Ktoś z Was takie coś miał?
-
Reyneven masz strasznie pesymistyczne podejście. Jakim wrakiem? Z tym wrakiem to już chyba mam za Sobą. Nie przesadzaj
aż tak źle nie jest, dzisiaj dobre kilka godzin popracowałem, teraz wracam z rowerku (lekkie kardio 60
minut 5-10km/h). No i odezwała się pikawa, zabolało z 5 razy, teraz usiadłem i niby looz, jak odpocznę to przejdzie.
Mimo wszystkich tych dolegliwości w domu sie nie zamknąłem i nie schowałem pod kołdrę. Walcze z tym.
Nie ma się co kłócić, napisze Wam za jakiś czas co to było - jeżeli uda się znaleźć przyczynę :-)
Carlsberg masz racje, to zamierzam zrobić, wykluczyć choroby ciała, tylko ile to zajmie jak nawet
prywatnie jak pójdę to siedzi tuman za biurkiem ? Olać nie mogę, jak nie ciało to znaczy że w deklu
jest problem i będzie trzeba działać w tym kierunku.
-
Agusia czemu żałujesz? przeszło Ci i miałaś nawrót po latach? tym mnie najbardziej straszą, że bagatelizuje sobie sprawe
i że to wróci bla bla bla :-) narazie to nie wiem nawet co ma wracać, Psychiatra postawiła diagnozę w 15 minut nie zadając ani
jednego pytania, ach ta Nasza służba zdrowia :-)
Jeśli medycyna konwencjonalna nie zna odpowiedzi na Twoje pytania, to znaczy, że jesteś hipochondrykiem i powinieneś się truć psychotropami. Nie daj się!
nie jest chyba aż tak źle. Dopiero zaczynam rajd po gabinetach lekarskich :-)
Leki uważam za ostateczność, mam pół szuflady tabletek i nie łykam ich.
Effectinu też nie kupiłem mimo że kazali :-)
a propos: znacie kogoś kto brał Effectin lub Venlectine? jak opinie? bo spośród wszystkich
SSRI to chyba ma najgorsze efekty ubczone i opinie.
Agusia, to współczuje w takim razie Oby mnie sie udało wyjść z tego w jakiś łagodny sposób
-
Reynevan poczytam, ja cały czas łudzę się że to będzie coś innego niż nerwy, trochę głupio to brzmi bo cokolwiek to jest, oznacza potrzebę leczenia i różne inne komplikacje.
Mimo wszystko wolę się leczyć na serce czy inne dolegliwości niż ładować w siebie benzo czy ssri.
Agusia czemu żałujesz? przeszło Ci i miałaś nawrót po latach? tym mnie najbardziej straszą, że bagatelizuje sobie sprawe
i że to wróci bla bla bla :-) narazie to nie wiem nawet co ma wracać, Psychiatra postawiła diagnozę w 15 minut nie zadając ani
jednego pytania, ach ta Nasza służba zdrowia :-)
-
Dzięki za odpowiedź :-) Nie pije od 2 miesięcy nic. Od wystąpienia dolegliwości całkowita basta. Nie pale od 9 lat, kiedyś 'popalałem' dla szpanu, ale przestałem bo tylko śmierdział człowiek po tym. Narkotyków nie biorę żadnych i nie brałem nigdy, żadnych tabletek suplementów na odchudzanie NIC. Do Kardiologa pójdę rzecz jasna, liczyłem że wcześniej ktoś coś podpowie, może ktoś miał takie same przeżycia :-) Leków nie połknę żadnych chyba że w ostateczności, samo słowo 'psychotrop' mnie odrzuca, więc jak już nie będzie ratunku to może wtedy.
-
Witam.
Mam na imię Krzysiek, mam 30 lat, mieszkam w Łodzi. Na wstępie powiem iż jestem a raczej byłem osobą niesamowicie aktywną fizycznie.
Tygodniowo potrafiłem przejechać na rowerze około 400km, biegałem dość długie dystanse 5-10km dziennie , dodatkowo
spacerowałem - krótko mówiąc była to obsesja na punkcie treningu, uzyskania dobrej sylwetki. Aktywność ta utrzymywała się około 2 lat
w czasie których odżywiałem się w zasadzie samymi produktami wysokobiałkowymi, unikając węglowodanów, piłem 3-4 mocne kawy
w ciągu dnia, nadużywałem alkoholu. Schudłem ze 103kg na 72kg, obecnie ważę 82 kg. Mimo tak głupiego postępowania do Marca 2016
wyniki elektrolitów, próby wątrobowe , w zasadzie wszystkie możliwe badania wychodziły idealnie. Czułem się świetnie. No i stało się.
14 Marca 2016 roku poszedłem biegać (dzień wcześniej mocno popiłem) , biegło mnie się dobrze, po koło godzinie treningu zasłabłem.
Nastąpiło kołatanie serca, uczucie jakbym dostał zawału, lekka utrata świadomości. Nie byłem w stanie zrobić kroku. Cała sytuacja
wydarzyła się w lesie, nie miałem telefonu, sądziłem że już po mnie. Brak możliwości wezwania pomocy, a nawet gdyby takowa była to nie
wiedziałem gdzie się znajduje. Udało mnie się z tego wybrnąć, przyjechał po mnie samochód, pojechałem do domu, zjadłem obfity posiłek
- zbagatelizowałem sprawę, sądziłem że spadł mi cukier. Dzień później czułem się słabo, bolało mnie serce, nie miałem siły przejść 100 metrów.
Pojechałem na EKG - wynik w normie. Następnego dnia wchodząc po schodach doszło do drugiego ataku, identycznego jak ten w lesie.
Pojechałem na SOR , seria badań krwi, EKG - wykluczono wszelkie objawy kardiologiczne, diagnozą był nerwoból , kuracja? Ketonal Forte
i Hydroksyzyna 10mg. Przyjmowałem je tydzień czasu - nie działały w ogóle, po Ketonalu zbierało mnie na wymioty i gorączkowałem , sądziłem
że tak musi być. To był dopiero początek koszmaru.
Przez dwa następne tygodnie w zasadzie nie próbowałem wychodzić daleko z domu, nie miałem siły. Bolało mnie serce , miałem problemy
z utrzymaniem równowagi, kręciło mnie się w głowie, żadne inne objawy nie występowały.
Po tych dwóch tygodniach polecono mi Magnez , kupiłem ten mocny od Doppel Hertz'a , no i niestety jestem uczulony na jakiś składnik leku.
Dostałem silnych bólów głowy, przeszywały mnie prądy nerwowe zaczynające się w okolicach skroni i przemieszczające się w dół po plecach itd.
Magnez odstawiłem , niestety ze strachu? bądź ze zmęczenia pojawiły się objawy Nerwicy Lękowej. Nie potrafiłem usiąść nawet na 2 minuty.
Wstawałem około 7 , jadłem na stojąco, wychodziłem z domu, do 22 szukając sobie zajęcia. Spacerowałem, jeździłem na rowerze, pracowałem,
w nocy leżałem z otwartymi oczami od czasu do czasu przysypiając. Pojawiły się drgawki, prądy nerwowe, pojedyncze tiki w nogach i rękach
powodujące ruch kończyny (jak to określił znajomy, wyglądało to jak u śpiącego psa lub kota który trzęsie się we śnie). Trwało to około dwóch
tygodni, wytrzymałem bez leków, Hydroksyzyna nie dawała rady, natomiast Alprox-u który dał mi rodzinny nie odważyłem się łykać.
Reasumując po około 5 tygodniach ustało 90% objawów - poza tymi które występowały od początku, od ataku w lesie.
Dziś 30 Maja czuje się dobrze, funkcjonuje zwyczajnie, śpię bardzo długo, jestem wyluzowany, chodzę do znajomych itd.
Cały czas jednak boli mnie serce - tylko serce. Nie jest to kłucie, to ból - który od Marca pojawia się zazwyczaj po wysiłku
fizycznym lub w jego trakcie. Sa to pojedyncze szarpnięcia, czuje pojedyncze kołatanie serca, tracę oddech na chwile
i tak kilkanaście razy dziennie. Boli tylko w okolicach serca. Do tego dochodzą zawroty głowy, niepewne chodzenie, zazwyczaj
kiedy wejde do sklepu, stojąc w kolejce nie moge ustać w miejscu, znosi mnie, musze się poruszać.
Moje pytanie do Was jest takie:
Byłem u Psychiatry - prywatnie , stwierdziła że to Nerwica Lękowa, zapisała Venlectine, ALE zaznaczyła że IDENTYCZNE
objawy mają choroby serca, np Zespół Barlowa - wypadanie płatka zastawki serca , charakterystyczne dla biegaczy, ludzi
wyniszczonych brakiem magnezu itd.
Mam zrobić echo serca, Holtera itd. Dopiero później zacząć ewentualną kurację farmakologiczną.
Czy sądzicie że nerwica od tak by przeszła? bez leków itd? Ja od początku obstawiałem serce, to Ono bolało
i po 2-3 tygodniach i tej reakcji na magnez chyba ze strachu pojawiła się nerwica a nawet lekka depresja.
Dla mnie wygląda to okropnie, jest wszystko okej, nie mam żadnych dolegliwości, popracuje , przejadę się rowerem
lub pochodzę godzinę no i się zaczyna. Lekkie kołatanie, brak oddechu, przechodzi, i tak co jakiś czas.
Co o tym sądzicie? Proszę o Wasze opinie, pytania, dopisze więcej szczegółów.
Dla mnie to niezwykle ważne, nie sztuką jest zacząć łykać anty-depresanty od razu. Co jeśli
wkope sie w kurację która nie jest mi potrzebna?
Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)
w Nerwica lękowa
Opublikowano
Ja już wyszedłem z dołka. Nie mam już żadnych objawów somatycznych, humor też dopisuje, brak jakichkolwiek problemów. Nie mogę za to przełamać lęków.
Najgorsze jest że mam duży problem ze znalezieniem pracy, każda próba kończy się stwierdzeniem że się nie nadaje, i szukam od nowa....