Skocz do zawartości
Nerwica.com

perhaps

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia perhaps

  1. Witajcie :) jestem 24 letnią kobietą, młodą mężatką i za dwa miesiące będę mamą. To jest mój pierwszy post tutaj i mam nadzieję, że spotkam się ze zrozumieniem i bardziej doświadczone osoby poradzą mi poradzić sobie z moim problemem. A jest nim niewytłumaczalny strach o rodzinę (a właściwie mamę) od najmłodszych lat. Towarzyszy mi w zasadzie od zawsze. Pamiętam jak w podstawówce wracałam do domu po szkole spanikowana, że coś złego się stało, że był pożar, że kogoś zabrało pogotowie. Gdy rodzice jechali na zakupy i nie wracali dłużej niż zwykle od razu miałam wizję wypadku albo innego nieszczęścia, 8 latka siedziała w oknie ze łzami w oczach i bała się, że jej rodzice nie żyją a pod dom przyjedzie policja powiadomić o śmierci. Chore. Tym bardziej, że nigdy nie zdarzyło się nic przez co mogłabym takie obawy mieć. Potem powodów do zmartwień było więcej, miałam naście lat gdy mój tata wpadł w alkoholizm. Wtedy dołączył do tego strach o jego życie (że się zapije, że się powiesi, że będzie miał wypadek pod wpływem alkoholu) ale głównie strach o moją mamę, że ona psychicznie tego nie wytrzyma, załamie się. Nie potrafiłam być szczęśliwa wówczas, gdy moja mama nie była. Cokolwiek w moim życiu by się nie działo - aby się z tego cieszyć musiałam się upewnić, że moja mama się niczym nie martwi. To jej szczęście było zawsze dla mnie priorytetem, nie moje. Po wyprowadzce z domu rodzinnego myślałam, że nie widząc tego, co się w nim dzieje będę spokojniejsza i szczęśliwsza. Ale ten brak kontroli sprawił, że martwię się chyba jeszcze bardziej. Teraz sporo się zmieniło. Tata sam zadecydował o terapii odwykowej, spędził dwa miesiące w ośrodku zamkniętym i od ponad pół roku nie pije. Jest zupełnie innym człowiekiem, moja mama jest znacznie spokojniejsza. I ja też, ale tylko wówczas, gdy kontroluję sytuacje. Gdy obserwuje ich i widzę, że jest ok. A potrzebę kontroli mam ogromną. Moja mama jest dość aktywna na facebooku. Analizuję linki którymi się dzieli, komentarze aby na podstawie ich wywnioskować czy wszystko jest w porządku czy może nie. Wiem, że zawsze odwiedza portal o określonych porach, gdy jedzie autobusem do pracy, na przerwie w pracy o określonej godzinie. Gdy jest wtedy nieaktywna wpadam w panikę. Wiem, że racjonalnych wytłumaczeń dlaczego jej nie ma jest milion i przecież logowanie się na facebooka każdego dnia nie jest obowiązkiem. A jednak ja uważam, że to dowód na to, że w jej życiu stało się coś złego, że tata znowu wypił, że stało się coś z powodu czego jest nieszczęśliwa. Nie napiszę po prostu smsa pytając, czy jest wszystko ok bo wiem, że to co robię jest chore i nikt tego nie zrozumie. Nawet w kinie staram się zerknąć na telefon chociaż raz w trakcie seansu bo mając wyciszony mogłam nie słyszeć jak mama zadzwoniłaby informując, że stało się coś złego. Mąż śmieje się ze mnie, że jestem uzależniona od mamusi ale nie wie nawet o 1/10 z tego co tu opisałam. Wstydzę się przyznać komukolwiek do tego co czuję, co robię. Wiem, że nigdy nie stworzę mojej córce normalnej rodziny dopóki sama nie uwolnię się od ciągłego lęku.
×