Witajcie,
Szukam już wszędzie pomocy bo nie wiem co zrobić, jak sobie poradzić z życiem i problemami.
Historia wygląda następująco,
spotykałem się z kobietą która była w związku, mieszkała ze swoim facetem, mieli ustaloną nawet datę ślubu, trwało to kilka miesięcy za nim odważyła się od niego wyprowadzić, była kompletnie nieszanowana, a jego mama była zawsze ważniejsza od niej, od marca byliśmy "oficjalnie" razem, mijał marzec, kwiecień, i do połowy maja było cudownie, ale stary temat nie zamknięty z byłym ciągnął się, wyczuwałem co raz większy dystans z jej strony, prosiłem aby zamknęła tamten rozdział bo skończy się to tak, że do niego wróci, a on ciągle wydzwaniał, pisał, prosił... W końcu stwierdziliśmy (piątek), że to nie ma sensu, bo widziałem jak się ode mnie izolowała, a ona zmiękła na tyle, że zaczęła spotykać się spowrotem z byłym(tzn. spotkała się z nim w niedziele) i chciała do niego wrócić bo ponoć się zmienił, nie wiem co jej naobiecywał po raz kolejny, w poniedziałek dostałem informację, że jest w ciąży ze mną i pierwsze co słyszałem, to, że ona nie chce tego dziecka, ze mnie nienawidzi, że nie będzie ze mną, że ją wrobiłem w dziecko, że ona chce być z byłym, żebym jej pomógł pozbyć się dziecka. Powiedziałem, absolutnie i nawet niech o tym nie myśli i zagroziłem, że jeśli to zrobi to każdy się o tym dowie.
Mówiłem, prosiłem abyśmy spróbowali chociaż stworzyć rodzinę dla dziecka, a nie przekreślali mu normalnej rodziny na dzień dobry, bo nic między nami nigdy nie było źle, umówiliśmy się, że spotkamy się w czw/pt na rozmowe ustalić wszystko jak sobie przemyślimy.
Dziś budząc się rano, patrząc na telefon znowu zostałem zasypany setkami sms'ów, że jaki to ja jestem, że ją wrobiłem w dziecko, że mnie nienawidzi, że nigdy między nami dobrze nie będzie, że żałuje bycia ze mną, że ją omamiłem, zmanipulowałem. A nic takiego nie było... kocham tą kobietę i zawsze byłem szczery wobec niej, nigdy nikogo nie udawałem.
Chcę tej kobiecie pomóc jak mogę, chcę choć spróbować bo wiem, że się uda, ale jeśli ona będzie ze mnie robić największego wroga, to się to na pewno nigdy nie uda. Nic tej kobiecie nigdy nie zrobiłem, nigdy się z nią nie kłóciłem, a ona cały czas po mnie jeździ teraz.
Momentami już mam chwile zwątpienia na cokolwiek. Dodatkowo jestem na etapie zmian pracy, mam ostatnie etapy rekrutacji w dwóch firmach, gdzie muszę się przygotować dosyć mocno na zadania, a nie potrafię kompletnie się skupić, nowa praca może nawet podwoić moją obecną stawkę i ona też o tym wie.
Cała moja przyszłość może spieprzyć się w ciągu 7dni, kobieta którą kocham i ma urodzić moje dziecko mnie nienawidzi mimo, że próbuje i staram się, nie zmienię pracy na lepszą bo skupić się nie potrafię.
Mimo wszystko co ona pisze, staram się podchodzić do tego z dystansem i mówić, że będzie dobrze, że nie ma sensu mówić takich rzeczy, żebyśmy skonczyli aby ktoś nie powiedział czegoś czego będzie później żałował.
Powiedziałem jej też, że moje zdanie zna w tym temacie, a jeśli nie będzie chciała spróbować to trudno, ale nigdy się od niej nie odwrócę i zawsze będę po jej stronie.
Bo jak mogę się odwrócić od kobiety która ma urodzić moje dziecko i cholernie ją kocham? I wiem, że ona też mnie kochała i była ze mną szczęśliwa bo było to widać po niej.
Pomóżcie co ja mam zrobić, nie chcę ich stracić...
Prawda jest też taka, że planowaliśmy na ten rok dziecko ale dopiero w sierpniu. Ale sentymenty do byłego zaczęły się odzywać i tak się wszystko potoczyło.
Ona ma 28lat, ja 27, oboje pracujemy, dobrze zarabiamy, nie rozumiem nic...