Skocz do zawartości
Nerwica.com

Caroline_Caroline

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Caroline_Caroline

  1. Witam. Jestem z rodziny, w której wyróżniano siostrę a ja byłam tym gorszym dzieckiem. Jestem z tego typu rodziny, która na zewnątrz, przed ludźmi wyglądała na normalną. Ojciec na stanowisku, matka jako gospodyni domowa, ekonomiczne warunki dobre. A jednak....Dziś jest tak: mama od 10 lat nie żyje, z siostrą mamy pełen urazów kontakt, a ojciec żyje nowym życiem z nową żoną i jej rodziną. Nie ma ze mną kontaktu. Ojciec zerwał ten kontakt bo kilka razy powiedziałam mu coś co mu się nie spodobało (np. o tym jak mnie traktował w młodości), więc postanowił ukarać mnie milczeniem. Trwa to już kilka lat. Nigdy nie widział mojego dziecka. Nie był na jego chrzcinach, urodzinach. Trudno, jego wybór. W dorosłym życiu zdałam sobie sprawę jaką farsą było małżeństwo moich rodziców, jak bardzo nieszczęśliwą kobietą była moja matka - wiecznie pogardzana przez ojca z powodu nadwagi i braku pracy. Ponadto, moja siostra z racji choroby i o wiele lepszej nauki ode mnie, była lepiej traktowana przez rodziców. Ja byłam ta zła. Byłam wyzywana od tumanów, debili, kretynów, straszona przez rodziców, że do niczego w życiu nie dojdę, że przepiszą mnie z liceum do zawodówki, byłam bita (przez oboje rodziców). Siostra nigdy. Siostra słysząc takie słowa ze strony rodziców w stosunku do mnie, prawdopodobnie już lata temu nauczyła się, że mnie traktuje się z pogardą i nie należy mi się szacunek. Odczuwam to do dziś, a jestem po 30tce. Miesiąc temu napisałam siostrze wiadomość, że jest mi przykro, że mój syn nie dostał od niej prezentu ani na pierwsze ani na drugie urodziny (dodam, że o urodzinach jej synów nigdy nie zapomniałam i zawsze miałam dla nich jakieś prezenty w tych dniach) - co spowodowało atak ze strony siostry, że karmię się nienawiścią, że chcę jej zniszczyć dzień takimi tekstami ale ona sobie na to nie pozwoli, że mam dać jej spokój, i że żebym uważała, żeby się tą nienawiścią nie udławić. Odniesienia się do moich słów o braku z jej strony prezentów urodzinowych dla mojego dziecka nie było w ogóle. Dawno zdałam sobie sprawę, że między mną a siostrą prawdopodobnie nigdy nie będzie relacji opartych na szacunku do mojej osoby (na siostrzane uczucia jak w filmach nie liczę). Bo moja siostra tego nie chce. Bo w domu rodzinnym przez lata nauczyła się jak się do mnie odnosić. A wszystko to "zawdzięczam" rodzicom. Siostra widziała, jak oni traktowali mnie. Ponadto rodzice, dla których zawsze najbardziej liczyła się nauka, wychowywali nas w duchu rywalizacji. A ja na tym polu, zawsze, z racji słabego uczenia się (szczególnie w liceum, w którym groziło mi przez 4 lata niezdanie z klasy do klasy z powodu jednego przedmiotu a z innych przedmiotów miałam bardzo słabe oceny), przegrywałam z siostrą. I co oczywiste, odpuściłam tą rywalizację. W liceum byłam nieśmiałą, szarą myszką, o zaniżonym poczuciu własnej wartości, często płakałam. Cztery lata liceum były dla mnie wielką traumą. Nie mam stamtąd żadnych znajomych, nie mówiąc o przyjaciołach. Jestem do dziś traktowana przez siostrę z wyższością, niejednokrotnie mi umniejsza. Daję sobie jakoś radę, ale obecnie jest mi smutno w imieniu mojego dziecka. Ze strony siostry odnośnie braku prezentu dla mojego dziecka na urodziny nie było słowa, nawet nie "przepraszam" (bo na to nie liczę) ale chociażby: "słuchaj, nie kupiłam mu prezentu na urodziny,ale mogę dać ci 20 zł, coś mu kupisz ode mnie, ok?" Albo: "słuchaj, nie mam prezentu teraz, ale przywiozę mu za tydzień, dwa lub ty za tydzień, dwa do mnie przyjedź po prezent dla niego, okej?". Nie byłoby sprawy. A tak to mnie siostra usiłuje wpędzić w poczucie winy za to, że miałam czelność jej powiedzieć, że jest mi przykro z powodu braku prezentu dla mojego dziecka. Podczas drugich urodzin synka (klika miesięcy temu) powiedziała, że nie ma prezentu i że da go później. Do dziś go nie dała. Ani o nim nie wspomniała. A rozmawiała ze mną od tego czasu wielokrotnie. Dodam, że siostra nie ma złej sytuacji materialnej, ma lepszą sytuację ode mnie. W związku z tym co mi powiedziała czuję się bardzo źle. Jest mi przykro. Odczuwam chęć niekupienia prezentu urodzinowego (po raz pierwszy w życiu) jej młodszemu synowi, który ma urodziny w czerwcu. Przez to wszystko wracają wspomnienia o traktowaniu mnie w rodzinie pochodzenia przez rodziców. Od czasu tamtej rozmowy siostra się do mnie nie odzywa, czego się z oczywistych względów spodziewałam. Podjęłam jakiś czas temu terapię, ale nie uzyskałam od terapeutki odpowiedzi na pytanie co (po takim potraktowaniu urodzin mojego dziecka przez siostrę) mam zrobić odnośnie prezentu urodzinowego dla syna siostry, który ma urodziny w czerwcu - czy powinnam go kupić czy nie. Usłyszałam: "Nie wiem co ma pani zrobić, decyzja należy do pani.". Co o tym wszystkim myślicie?
×