Witam,
Jako, że słaba jestem w sprawy techniczne związane z forum, z góry przepraszam, jeżeli taki wątek już był.
Mam 20 lat, jestem na pierwszym roku studiów. Niecały tydzień temu dowiedziałam się, że moi rodzice się rozwiedli. Tak po prostu. A tak właściwie nie moi rodzice, tylko zdecydowała o tym moja matka. Nie potrafię zrozumieć jej decyzji. Wiem, że nie otrzymywała od Taty jakiegoś specjalnego wsparcia w ciężkich momentach, wiem też, że od dłuższego czasu nie spali ze sobą. Jednak nigdy nie było w naszym domu źle. Tata zawsze traktował matkę z szacunkiem i nigdy nie zrobił jej krzywdy, nigdy nie miała źle. Do tego cały czas powtarza, że ją kocha. Pytając matkę o to, dlaczego tak postąpiła, odpowiada mi, że nareszcie to ona chce być szczęśliwa i chce przestać żyć pod nasze dyktando ( moje, Taty i brata) oraz że nie kocha już Taty. Nie rozumiem jej, bo zawsze robiła co chciała. Nigdy nikt jej nie ograniczał. Ja niestety nie umiem się pogodzić z jej decyzją. Jestem w strasznym dołku. Pragnę zaznaczyć, że moja matka była moją najlepszą przyjaciółką. Teraz czuję do niej nienawiść i odrazę. Jak mogła zostawić 3 najbliższe sobie osoby ? Powiedziałam jej, że jej nienawidzę i że zniszczę jej życie. Lecz ona zachowuje się jakby była jakaś chora. Nie może zrozumieć o co mam do niej żal. Oczekiwała, że pogłaszczę ją po głowie. Od Taty wiem, że powiedziała mu, że nigdy mi tego nie wybaczy. Nie rozumiem jak mogła mnie tak zranić. Powiedziałam jej, że się zabiję, bo chcę, żeby poczuła się tak strasznie jak ja. Sama ze sobą już nie wytrzymuje. Mój Tata to naprawdę dobry człowiek, a jej argumenty są dla mnie żenujące i niewystarczające. Stoję między młotem a kowadłem. Naprawdę nie wiem już co robić. Chciałabym obudzić się w końcu z tego koszmarnego snu. A jeszcze mam do siebie żal o to, że na studia wyprowadziłam się daleko od domu, bo ich problemy małżeńskie zaczęły się właśnie wtedy.