Nie odważyłbym się czegoś definitywnie podpowiedzieć. Może warto jednak pojechać na jakieś dni skupienia i zobaczyć, jak się odnajdujesz w ogóle w takich klimatach, bo to też trochę mówi. Dla mnie małżeństwo bez dzieci nie ma sensu, ale kobiety chyba czasem łapią bakcyla macierzyństwa właśnie dopiero po urodzeniu dziecka. Jest ponoć nawet jakieś wytłumaczenie tego pewnym hormonem (mówią na niego chyba też hormon miłości), który wytwarza się w ciąży i po po porodzie, ale i bez biologii jest to zrozumiałe. Jesteś relatywnie młoda, więc jeszcze możesz trochę się zastanowić.