Skocz do zawartości
Nerwica.com

fp21

Użytkownik
  • Postów

    2
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez fp21

  1. cześć, mam 21 lat i jestem studentem. od kilku lat zastanawiam się nad swoim życiem i dochodzę do wniosku, że jest do bani. nie chodzi o to, że coś mi się nie układa w życiu osobistym, rodzinnym itd, ale o brak poczucia spełnienia, niewymuszoną radość, brak ścisku gdzieś w klatce piersiowej. Żyję dla innych: od zawsze byłem rodzinnym błaznem, w towarzystwie zabawiałem ludzi i wypełniałem niezręczną ciszę. Znajomi są przekonani o tym, że jestem tym typem człowieka, który potrafi naładować kaźdemu akumulator i poprawić humor. Sam już zapomniałem jaki jestem naprawdę, co lubię, co sprawia mi radość itp. jedyne co sprawia, że ścisk w klatce piersiowej, stres i jakiekolwiek negatywne poczucie ustępują to duża dawka alkoholu (nie mam z nim żadnych problemów, piję średnio 2 razy w miesiącu). Jestem z rodziny lekarskiej, mam świadomość swoich problemów i praktycznie z nimi walczę, ale nic się u mnie nie poprawia. Rodzicom nie chcę mówić, bo wiem, że odbije się to na ich zdrowiu psychicznym. mam dwóch braci po depresji, wkurwiała mnie ich choroba i wiem jak beznadziejnie działało każde zwierzanie się na ich samopoczuciu. Na psychologa mnie nie stać więc piszę tutaj. czy to wygląda na depresję czy wkręcam to sobie?! ma ktoś jakąś PRZYDATNĄ radę, sposób, ćwiczenia odprężające, cokolwiek co mnie uwolni od tego patologicznego stanu? pozdro
  2. cześć, mam 21 lat i jestem studentem. od kilku lat zastanawiam się nad swoim życiem i dochodzę do wniosku, że jest do bani. nie chodzi o to, że coś mi się nie układa w życiu osobistym, rodzinnym itd, ale o brak poczucia spełnienia, niewymuszoną radość, brak ścisku gdzieś w klatce piersiowej. Żyję dla innych: od zawsze byłem rodzinnym błaznem, w towarzystwie zabawiałem ludzi i wypełniałem niezręczną ciszę. Znajomi są przekonani o tym, że jestem tym typem człowieka, który potrafi naładować kaźdemu akumulator i poprawić humor. Sam już zapomniałem jaki jestem naprawdę, co lubię, co sprawia mi radość itp. jedyne co sprawia, że ścisk w klatce piersiowej, stres i jakiekolwiek negatywne poczucie ustępują to duża dawka alkoholu (nie mam z nim żadnych problemów, piję średnio 2 razy w miesiącu). Jestem z rodziny lekarskiej, mam świadomość swoich problemów i praktycznie z nimi walczę, ale nic się u mnie nie poprawia. Rodzicom nie chcę mówić, bo wiem, że odbije się to na ich zdrowiu psychicznym. mam dwóch braci po depresji, wkurwiała mnie ich choroba i wiem jak beznadziejnie działało każde zwierzanie się na ich samopoczuciu. Na psychologa mnie nie stać więc piszę tutaj. czy to wygląda na depresję czy wkręcam to sobie?! ma ktoś jakąś PRZYDATNĄ radę, sposób, ćwiczenia odprężające, cokolwiek co mnie uwolni od tego patologicznego stanu? pozdro
×