Skocz do zawartości
Nerwica.com

nerwus-86

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez nerwus-86

  1. z czym ja się mam oswajać... z tym, że całe życie udaję twardziela a wewnętrznie czuje się jak c***a. skończone dwa kierunki, obarczone mega stresem. Potem bierność, branie życia takim, jakie dostaje, strach przed jakimkolwiek wyzwaniem ;/ sam sobie jestem winien, że nie potrafię być pewny siebie i uświadomiłem sobie, ze minęła 30, od studiów jakieś 6 lat i nie wiele zostało z tego tematu. Jestem w takim stanie, że nic mnie nie cieszy, syn mnie nie cieszy, żona mnie nie cieszy, mieszkanie moje mi się nie podoba, przestałem chodzić na treningi.... tragedia jednym słowem. A najgorsze jest to, że zacząłem brać leki od psychiatry i to mnie dodatkowo dobija, że sam nie mogę sobie poradzić ze sobą, tylko leki trzeba przyjmować. Życie jest takie po******e. w około ludzie sobie jakoś radzą, a mi się wiecznie coś nie podoba, łącznie ze mną. Terapia niby trwa, jutro mam 4 wizyte (pierwszą po teście i rozpoczynającą terapię). Ogólnie teraz powinienem się rozwijać, jakiś biznes rozkręcać, żeby lepiej było mi, mojej rodzinie itp. Wielu znajomych dookoła ma już w miarę ustabilizowany tryb życia. A ja od pierwszego do pierwszego. W dupę z tym wszystkim. mam ochotę w łeb sobie strzelić, żeby nie fakt , że mam syna to nie wiem co bym zrobił. ale oni cierpią przeze mnie ..... mówię sobie weź się w garść, nie bądź c***a , ale jakoś kurna nie potrafię. I to w tym roku coś pękło. wcześniej dawałem radę sobie ze wszystkim, łącznie z kompleksami. nie wiem co nagle się stało ;/
  2. jeszcze bardziej mnie dołujecie ;/
  3. w zawodowym może nie, ale w prywatnym powinien, tak sądzę. A że z żoną mi średnio wychodzi, to mnie to dobija. Muszę odbudować relację z żoną, coś wymyśleć, ale przez mój stan w jakim jestem to mi się nie chce nawet do pracy chodzić. Mam ochotę leżeć i beczeć. Wiem, użalam się nad sobą, ale jestem tak dociśnięty, że nie wyrobie chyba. Wczoraj miałem takie małe spotkanie majowe ze znajomymi. I były rozmowy o przeszłości, w sensie przypominaliśmy sobie dobre śmieszne czasy. I zdałem sobie sprawę, że ja pamiętam tylko złe rzeczy. Dobrych nie pamiętam, tak jakbym całe życie miał złe doświadczenia, ale przecież to nie jest prawda. Pi******ne wyolbrzymianie złych wspomnień i cech. To samo się tyczy mnie , żony i wszystkiego dookoła. Dlatego pewnie też mi się małżeństwo pierniczy........ mam dość tego na prawdę. Boże, żeby ta terapia pomogła , bo podniosę niechlubne statystyki. Jak dojdzie nie daj boże do rozwodu i stracę rodzinę, to nic więcej dla mnie nie ma sensu, w dupie mam karierę , pieniądze i inne materialne tematy. Jak nie będę szczęśliwy w domu, to chociażbym miał miliony to co z tego. "Jeżeli nie potrafisz się cieszyć z małych rzeczy, to nie będziesz potrafił cieszyć się z dużych i nigdy nie będziesz szczęśliwy!" Ja to wszystko wiem, rozumiem, ale mam porąbaną psychikę i nie potrafię się cieszyć. Miałem przejścia w szkole, na studiach i nie wyrabiałem z emocjami. Nawet nie wiecie jak ja żałuję, że wtedy nie poszedłem do specjalisty, ale to były inne czasy. Z rodzicami niestety, chociaż ich bardzo kocham i wszystko mi byli wstanie dać, nie miałem kontaktu, nie potrafiliśmy rozmawiać szczerze, całe życie tłumiłem wszystko w sobie. Wtedy był czas na specjalistę na jakieś porady i zmiany w życiu, walkę z wewnętrznymi duchami. Teraz, ponad 30 lat na karku, a jakieś fobie się odzywają. Patrzę na znajomych dzieci rosną, wszyscy zadowoleni, szczęśliwi, a ja wiecznie w swoim świecie, w swoich myślach... A ja chcę się tylko cieszyć życiem i tym co mam.
  4. ogólnie rzecz ujmując, brak zadowolenia z życia, z tego co mam. ukończone dwa kierunki studiów i ch***** robota, zdolność wkręcania sobie dziwnych faz - że jestem głupi, że nie kocham swojej rodziny, że może coś ze mną jest nie tak, wariat itp. Poleciało nawet po orientacji seksualnej, a całe życie miałem dziewczyny i żaden chłop mnie nie pociągał - dużo jest wątków tutaj na ten temat. Po prostu mam od powiedzmy roku czy dwóch takiego doła związanego z tym, jak potoczyło się moje życie, że już nie wyrobiłem i poszedłem do psychologa (głównie przez ostatnie wkręty/natręctwa czy jak to nazwać). Leki dostałem od psychiatry przez objawy somatyczne, które doprowadzały mnie do szału - nieprzespane noce, bóle serca, bóle w klacie itp. Postanowiłem , może za późno , zrobić porządek z głową i może z przeszłością. Mam ponad 30 lat, rodzinę, prace, samochód i wiecznie mi się coś nie podoba. De facto wszystko jest okej, a ja nie rozumiem o co mi chodzi. A najgorsze jest to , że cierpi na tym moja rodzina. Dlatego zgłosiłem się do psychologa. Przy okazji, patrząc z perspektywy czasu, to chyba dużą rolę w moim dołku/depresji odegrał FB i podziwianie innych ludzi. Ale człowiek nie był świadomy tego.
  5. To jakby takie cztery osoby w jednym organizmie? takie dysocjacyjne zaburzenie osobowości? Ale przeyebane, pewnie psycholo każe Ci płacić za każdą z tych osób osobno może źle to ująłem. osobowość bierno-zależna na bank pamiętam. Reszta to wyszły takie cechy, brak dojrzałości emocjonalnej ( w wieku 30 lat!) , histeryzowanie (wyolbrzymianie, wpadanie ze skrajności w skrajność, coś jest białe albo czarne nie ma nic po środku), stany depresyjno lękowe jako konsekwencja powyższych (natręctwa myślowe i deprecha ). Tak jak pisałem czeka mnie długa psychoterapia. Chciałbym się jakoś wspomóc, szybciej wyjść z tego gówna. Nie wiem, poczytać jakieś książki, coś to pozwoli mi spojrzeć inaczej na moje życie, może jakoś przestawić myślenie, ,bo inaczej nie wyrobie i sobie coś zrobię.
  6. witajcie. mam pewne spore problemy. byłem z tematem u psychologa i robiliśmy test 500 pytań. wyszło masakra.... 1. osobowość bierno-zależna 2. osobowość depresyjno-lękowa (natręctwa, nerwica) 3. osobowość histeryczna 4. osobowość niedojrzała emocjonalnie. terapia zaproponowana, raz w tygodniu po godzinie. może trwać nawet rok. Wcześniej była propozycja miesiąca na oddziale z terapią całodniową i grupową, ale ze względów zawodowych nie ma szans. macie jakieś sugestie, jak sobie radzić z tym wszystkim , jakieś ciekawe lektury polecacie, może wątki lub inne fora. Chciałbym szybko temat załatwić bo szkoda życia na depresje (biorę leki). Generalnie jestem po 30tce, mam żonę, dziecko, pracę, mieszkanie samochód itp. niby powodów do depresji brak, a jestem w takim dole, że szok. zamiast być przykładem dla syna i pewnym siebie osobnikiem to mam jakieś chore problemy. najgorsze jest to, że mam problem z tym, że to gdzie jestem, co robię i z kim jestem stanowi teraz dla nie mega wyzwanie, tzn. myśli non stop krążą po głowie i analizują całe życie, wszystkie etapy i wyłapują błędy. zastanawiam się czy dobrze postępowałem , czy dobry zawód wybrałem, czy żona jest odpowiednia itp. jakaś maaaasakraaaaaaa! Faktem jest, że miałem to od bardzo dawna, kilka lat. ale jakoś to zlewałem, tłumaczyłem sobie, widziałem plusy i byłem szczęśliwy (nie na 100%, ale mam tak od dziecka, że zawsze znajdę wyłom w świeżo wylanym asfalcie... ;/ taki chory typ.). Dzięki za sugestię. P.S. Jestem tutaj nowy i mam pytanie, czy na forum są psycholodzy lub psychoterapeuci , którzy wypowiadają się w wątkach, czy jest to raczej dyskusja między zaburzonymi ?
  7. ja również. wysłałem wiadomość na priv, ale nie doszła. Lockheed please daj jakiś namiar
×