Skocz do zawartości
Nerwica.com

oe242

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez oe242

  1. Mam umowę. Umówiłem się na wizytę z psychiatrą w przyszły czwartek, zobaczę jak będę się czuł do tego czasu. Wczoraj na spotkaniu stwierdził, że prawdopodobnie uzależnienie jest wynikiem tego w jakim otoczeniu się wychowywałem i jak to na mnie wpłynęło. Używki odstawiam całkowicie, bo zdaje sobie sprawę, że dla zmian, które muszę wprowadzić w życie powinienem zrobić jak najwięcej miejsca. Trawa kompletnie blokuje u mnie postęp i tylko utrudnia drogę do rozwoju. Nie chcę, żeby to wyglądało tak, że obwiniam mamę o wszystko złego co mnie spotkało. W zasadzie to nie obwiniam nikogo bo wiem, że nigdy nie chciała mnie skrzywdzić, a problemy z alkoholem dostała w spadku. Wiem, że jedyną osobą, którą potrzebuje aby być szczęśliwy jestem ja sam. Muszę przestać tak dużo analizować i wziąć się do pracy. Jestem bardzo zmęczony, postaram się dzisiaj dobrze wyspać i jutro zastanowię się nad zaplanowaniem wyjścia z tego stanu. Dziękuje bardzo, że odpowiedziałeś na mój post, czułem się dzisiaj wyjątkowo samotny i bezradny, nabrałem trochę dystansu do tego jak może wyglądać terapia. Btw. Świetny cytat w stopce. Dzisiaj oglądałem Vikingów i też była linia warta zacytowania trochę odnosząca się do mojej sytuacji. "Nie patrz do tyłu. Nie zmierzasz w tym kierunku" Ragnar Lodbrok
  2. Dziękuje za odpowiedź. Trawę próbuje rzucić od ponad 2 lat ale abstynencja nigdy nie trwała dłużej niż 2-3 dni (pale codziennie od ok , dzisiaj mija piąty dzień od kiedy jestem trzeźwy i ta myśl, że chociaż to mi wychodzi naprawdę mnie uspokaja i daje jakieś nadzieje. Kocham palić i myślę, że to zwyczajnie kolejny symptom mojej zaburzonej osobowości. Wiem jednak, że palenie to tylko ucieczka przed rzeczywistością, która zwyczajnie mnie przerasta i nie potrafię się w niej odnaleźć. Mógłbym się chyba rozpisać na temat mojej relacji z trawą i wnioskach jakie wyciągam po latach palenia ale chyba nie w tym rzecz. Terapia uzależnień faktycznie jest świetna, jednak stworzenie relacji z moją terapeutką póki co wydaje się jak przepłynięcie oceanu pod wodą na jednym wdechu. Żeby w ogóle dotrzeć na spotkanie muszę sam ze sobą ciężką bitwę, a jeszcze ciężą na samym spotkaniu. Mimo wszystko te spotkania trwają tylko 40 minut i dobywają się mniej więcej 1 w tygodniu, a wygląda na to, że potrzebna jest mi bardziej intensywna terapia skupiona bardziej na mojej osobowości, traumie i ogólnych zachowaniach (mam wrażenie jakbym ciągle porzucał i oszukiwał sam siebie, stawiał pod ścianą) niż na moim uzależnieniu od plenia. Dlatego zastanawiam się nad terapią dzienną albo pobytem w szpitalu, ale mam pełno obaw. Jeśli posiadasz taką wiedzę to proszę powiedz coś o tym jak to wygląda ze od strony ZUS/NFZ/Pracodawca, czy jeżeli dostane 3 miesięczne L4 to będzie mi przysługiwać jakiś dochód? Mam spore długi, które muszę regularnie spłacać, dodatkowo potrzebuje trochę pieniędzy aby opiekować się skórą (200-300 zł/mc na leki i emolienty), no i oczywiście na jedzenie i czynsz. Na pewno nie chcę przebywać w grupie z alkoholikami, najbardziej skłaniam się do tej terapii na, którą chodził bym od 7 do 15 i później wracał do domu, przeraża mnie wizja szpitala. Jedak czy terapia i spędzanie czasu w domu z mamą, gdzie oboje jesteśmy dla siebie emocjonalnie nie dostępni ma sens? Moja mama dosłownie twierdzi, że ją terroryzuje swoim zachowaniem, że okłamuje psychiatrę i terapeutę a koniec końców jestem hipochondrykiem. To mnie bardzo rani, czuje się jakbym był sam nawet wśród rodziny.
  3. Dzień dobry. Mam na imię Maciej i niedługo skończę 25 lat. Potrzebuje pomocy ale nie mam pojęcia gdzie jej szukać. W ostatnich dniach moje samopoczucie obniża się coraz bardziej, a myśli samobójcze towarzyszą mi w tym momencie w zasadzie bez przerwy. Od kilku lat mam silną depresje, stany lękowe i nerwice. Niestety nie mam żadnego wsparcia ze strony rodziny (jestem DDA, którego wychowywała tylko matka, która również jest DDA i cierpi na narwice) Mam również problem z uzależnieniem od marihuany. Całe swoje życie poświęcam ucieczce od tego kim jestem i jak się czuje. Jedyną osoba wobec, której byłem kompletnie szczery w rozmowie w cztery oczy jest moja terapeutka z poradni uzależnień, jednak z racji tego, że mam ogromy problem w kontaktach z ludźmi to nie potrafię okazać emocji i nawiązanie prawdziwej relacji z ludźmi i otoczeniem zdaje się niemożliwe. Wczoraj odbyłem wizytę u psychiatry i opowiedziałem mu jak się czuje i jak wygląda moje życie. Powiedział mi, że to co usłyszał dokładnie pokrywa się z wynikami testu MMPI i stwierdził, że najlepszym wyjściem w mojej sytuacji była by terapia dzienna lub stały pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Chciał zapisać mi leki aby trochę ustabilizować mój nastrój lecz przez najbliższy miesiąc/dwa nie stać mnie na wykupienie leków więc z tą opcją jeszcze zaczekam. Jeśli otrzymam tutaj jakąś odpowiedź to postaram się lepiej naświetlić moją sytuacje, na razie niestety duży problem sprawia mi zebranie myśli i wyartykułowanie tego co mi dolega. Jestem bardzo zmęczony gdyż praktycznie nie mogę regularnie spać ponieważ cierpię również na szumy uszne w postaci wysokiego pisku w lewym uchu, również atopowe zapalnie skóry bardzo utrudnia zaczerpnięcie prawidłowego snu. Moje pytanie jest następujące. Czy ktoś mógłby naświetlić mi jak wygląda terapia na oddziale dziennym lub jak wygląda pobyt w szpitalu psychiatrycznym w przypadku osób z nerwicą, depresją i nieprzystosowaniem do życia w ogóle?
×