Skocz do zawartości
Nerwica.com

dejection2

Użytkownik
  • Postów

    1
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez dejection2

  1. Jestem z reguly bardzo pozytywna, towarzyska osoba. Otwarta na nowosci nie obawiajaca sie przyszlosci. Ale to chyba powinnam pisac w czasie przeszlym, bo teraz czuje strach, (nawet teraz plyna mi lzy)zalamanie. Dzis po raz pierwszy zaczelam szukac czegos o depresji a z tym zamiarem nosze sie od okolo dwoch miesiecy, staralam sie sama oszukac siebie ze wszystko jest w porzadku a niestety nie jest. Nie wiem nawet czy to depresja. 3 i pol roku temu, po skonczeniu studiow wyjechalam do Anglii. Pierwszy miesiac byl trudny ale dalam rade, zreszta nie w tym problem. W Anglii szybko sie odnalazlam tutaj jest moja przyjaciolka od 20 lat(wole o niej mowic siostra), mam swietna prace w swoim zawodzie i myslalam ze zlapalam "Pana Boga" za nogi. Mieszkalismy razem dwa lata, naprawde sie zakochalam, planowalismy rodzine(a moze ja planowalam a on przytakiwal). Slub mial byc teraz w czerwcu wiec kiedy ostatni raz zapytalam go o przygotowywanie dokumentow do zalatwienia formalnosci powiedzial ze on za pol roku lub rok moze mi powiedziec czy mnie kocha i czy chce spedzic przyszlosc ze mna czy nie, po dwoch latach gotowania obiadkow i uslugiwania mu nie takiej odpowiedzi oczekiwalam. Nie oskarzalam go powiedzialam mu ze dla mnie to koniec choc to naprawde bolalo i boli. Po paru dniach jak sie wyprowadzilam, wprowadzila sie ONA z dwojka jej dzieci. Tak zdradzal mnie. I to mnie boli ze dalam sie zwiesc, ze bylam naiwna.Nawet wolal mojego tate "tato" . Dostalam w twarz z otwartej reki. Wiem ze jest draniem i to juz nie o niego chodzi. Teraz boje sie ze marzenia o mojej rodzinie legly w gruzach. Czuje wielka pustke i samotnosc, zawiodlam sie. Jestem ponoc atrakcyja dziewczyna niestety juz bez tego duzego pozytywizmu i pewnosci siebie...Mam prawie trzydziesci lat wszystkie moje kolezanki maja juz rodziny, niektore dzieci, ostatnia w tym roku bierze slub. Boje sie samotnosci, ona mnie doluje. Zawsze bylam w kregu wielu osob, nigdy nie bylam sama. Gdyby nie moja przyjaciolka juz dawno bym sie zalamala. Ale ostatnio stwarzam przy niej pozory ze juz jest lepiej bo ona sie naprawde o mnie martwi, to juz 5 miesiecy od rozstania. Niestety jest mi coraz trudniej. Teraz widze wszedzie szczesliwe pary, rodziny z dziecmi itp i coraz czesciej mysle ze ja nigdy tego nie doznam i to mnie przytlacza. Dziekuje za jakiekolwiek slowa otuchy. Nawet jesli nie odpowiecie na moj post to i tak dziekuje za ta strone.Wypisujac moje zale i czytajac inne posty czuje duza ulge. PS. Nie mam polskich liter wiec moj post jest troche bledny. Przeraszam
×