Skocz do zawartości
Nerwica.com

or_ka

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia or_ka

  1. dzieki Amelka, chyba zaryzykuje po raz trzeci, w koncu do trzech razy sztuka....ja tez poszukiwalam sama rozwiazania, odpowiedzi (po rozczarowaniach zwiazanych z terapia i lekami), pochlanialam ksiazki, psychologia, filozofia itp., pomogly zrozumiec pewne mechanizmy i pojac "o co biega", ale chyba w pewnym momencie nastapil przesyt bo nijak nie potrafilam przelozyc tego wszystkiego na zycie.....moja depresyjna natura w polaczeniu z zyciowymi kopniakami, z ktorymi ludzie zdrowi jakos sobie radza, znowu dala o sobie znac. No ale masz racje, dentystow tez juz kilku przerobilam i w koncu trafilam na swietnego fachowca i fajnego czlowieka. Problem jest w tym, ze mieszkam w malym miescie i mozliwosci sa ograniczone, na palcach mozna policzyc tzw specjalistow, a podobno bylam u najlepszych w okolicy. No ale moze ci, pozostajacy w cieniu beda bardziej pomocni. Pozdrawiam
  2. z jakim podejsciem???? co Ty mowisz??? faktycznie szkoda Twojego czasu... gdybym tryskala optymizmem, energia i checia zycia to na tym forum bym sie nie pojawila, a moze ja faktycznie pomylilam fora....poszukam takich dla samobojcow! chcialam tylko wiedziec czy ktos rowniez zawiodl sie na psychiatrach i psychoterapeutach, a mimo wszystko znalazl droge wyjscia. p.s. - a objawy mam wszystkie mozliwe, nie bede wymieniac bo to dluga lista, no i juz sie zamykam
  3. wiesz, Loris, w moim przypadku rozstrzyganie teraz jakie depresja ma podloze nie ma wiekszego znaczenia, to trwa za dlugo, na pewno zaczelo sie od przezyc w dziecinstwie, nikt wtedy nie pomogl, pozniej kiedy zdalam sobie sama sprawe z tego ze cos jest nie tak, szukalam pomocy, ale widocznie trafilam na niewlasciwe osoby i stracilam zaufanie do specjalistow. Czasami niestety nie sa w stanie pomoc. Smutne ale tak bywa.
  4. co od tego zalezy, czy sie przezyje i zupelnie nie zatraci albo ze soba nie skonczy? ja mialam nadzieje, ze specjalisci pomoga mi uporac sie ze soba bo sama nie bylam w stanie ogarnac tego co sie ze mna dzialo (i dzieje nadal), po raz pierwszy zglosilam sie do psychiatry ok 10 lat temu i przez kilka lat jechalam na fluoksetynie, chwilowe poprawy nastroju, lekarz przez lata nie zmienil mi leku mimo ze sama to sugerowalam, pozniej psychoterapia, ktora okazala sie tylko marnowaniem kasy, bylam bardziej swiadoma przyczyn mojego stanu niz psychoterapeuta, wiem ze ma zwiazek z dziecinstwem i trauma, ale ten temat nie byl nawet dotkniety. Probowalam sama sobie z tym poradzic, ale z marnym skutkiem niestety, zamknelam sie w czterech scianach, nie mam juz sily ani ochoty zeby walczyc.
  5. witajcie, jestem ciekawa czy jest tu ktos kto "przerobil" i leki i terapie i ani jedno ani drugie nie przynioslo ulgi....a mimo wszystko podniosl sie, przetrwal i zwyciezyl....? cierpie na depresje od lat, psychotropy na chwile poprawialy nastroj, ale okazaly sie jedynie dopalaczem, psychoterapia (2 psychoterapeutow) byla tylko pogawedka, nie dotarli do moich wewnetrznych jazd, moze mialam pecha i nie trafilam na profesjonalistow, tylko na ludzi pochlonietych wypelnianiem worka z kasa....smutne walczylam o siebie, nadal walcze, ale brakuje mi juz sil, dolaczyl alkohol, a to tylko droga do zupelnego zatracenia........przestrzegam, nie probujcie...... zycze wszystkim (sobie tez, mimo ze samotnych) spokojnych i wypelnionych nadzieja swiat! trzymajcie sie
×