Sama właściwie nie wiem... Nie byłam u żadnego specjalisty a le już sobie nie radzę. Od zawsze byłam podatna na stres, mocno przejmuje się wszystkim. W zeszłym roku urodziłam synka, po porodzie było w porządku ale zaczęłam myśleć co by było gdybym umarła. Nie były to wtedy natrętne myśli , bardziej przemyślenia nad życiem kiedy pojawił się mój synek na świecie. Na początku roku, wyczulam w piersi zgrubienie i od tego się zaczęło... chodziłam dosłownie ciągle po lekarzach, oczywiście prywatnie bo na NFZ nikt nie chciał mi dac skierowania, bo wszystko było w porządku. Ja jednak calu czas się źle się czułam i cały czas myślałam , że umrę . Wiem jak to brzmi Ale nie mogłam pozbyć się myśli, że zostawię mojego synka bez mamy ;( co poszłam do lekarza, to słyszałam , że nic mi nie jest , tydzień miałam spokój a potem znów się zapisywalam i tak w kółko. Chodziłam po onkologach, więc chyba jest w porządku?? Ale znów odpadły mnie te okropne myśli... widziałam nekrolog sąsiadki i znów czuję się niespokojnie. Nie mogę znaleźć sposobu na to , żeby pozbyć się tego z głowy. Nie czuję się bezpiecznie, tak jakby miało mnie coś złego spotkać a ja nie mam na to wpływu. Najgorzej , że odczuwam ból i nie wiem czy to wina hormonów czy może rzeczywiście coś mi jest, lekarze to przegapili i okaże się, że jest dla mnie za późno ...Nie mogę normalnie funkcjonować przez to wszystko ;(