Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kingar

Użytkownik
  • Postów

    7
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kingar

  1. Skoro wtedy brak komunikacji Ci przeszkadzał, to czy teraz mogło by być podobnie? Pewnie, że tak. Nie ukrywam jednak, że na początku się potrafiliśmy komunikować i to bardzo dobrze. "Doświadczenie to rzecz, którą nabywam po tym jak było nam potrzebne", mądre zdanie. :DD
  2. Szczerze to początki nic takiego nie zapowiadały. Dopiero w trakcie wszystko wyszło. Brak komunikacji mnie uwierał i doprowadzał do szaleństwa, dlatego pewnego dnia postanowiłem przerwać błędne koło i poinformowałem jej rodzinę przez brata, który jest moim najlepszym przyjacielem. Powiem szczerze, że temat zaburzeń dotychczas dla mnie nie istniał. Moje poprzednie związki były bardzo zdrowe, a rozpadały się, bo na pewnym etapie rozmijały się cele życiowe moje czy moich partnerek.
  3. Twoje słowa o litości coś mi przypomniały. Kiedyś (niedługo przed rozstaniem) mieliśmy taką rozmowę, bardzo się otworzyła ze swojego cierpienia, płakała. Dosłownie drżała. Przytuliłem ją wtedy mocno i powiedziałem, że ją kocham. Potem jeszcze odbyliśmy taką rozmowę, w której jej powiedziałem, że kiedy mi pokazała swoje słabości, to ją pokochałem jeszcze bardziej. Ona tylko odpowiedziała "szkoda, że w taki sposób...". Chyba mogła to odbierać jako litość. Mądrzy ludzie są tu na forum.
  4. Możecie mi pomóc zrozumieć jeszcze jedną kwestię? Od naszego rozstania minie niedługo rok. Myślę, że to całkiem sporo czasu, aby sobie pewne rzeczy w głowie uporządkować, a mimo to mam problemy. Co jakiś czas dopada mnie jakiś amok psychiczny, tj. mam ogromne wyrzuty sumienia, że ją zostawiłem, że nie wytrwałem. Z drugiej strony ona pod koniec związku sprawiała dosłownie wrażenie jakby mną gardziła i męczyła się w moim towarzystwie. Czasem też się gubię w tym jak ją postrzegam - raz widzę w niej biedną, skrzywdzoną osobę, a czasem wyrachowanego człowieka. Próbuję naprawdę wszystkiego, ale jak te myśli mnie dopadną, to nie mam sposobu by je odgonić. Czy to ja jestem wariatem? Kilka związków w życiu przeszedłem i nigdy tak po żadnym nie reagowałem...
  5. Macie rację. Tylko jest we mnie taki irracjonalny strach, że jak wyjdę z taką rozmową, to mnie po prostu wyśmieje. Prawda jest taka, że w sumie to wszystko opiera się na przypuszczeniach. To, że kilka razy przyłapałem na obserwacji mnie nie uprawnia mnie do wymyślania nie wiem jakich interpretacji. Najgorsze jest to, że z dziewczynami sobie zawsze dobrze radziłem i wynikało to z tego, że dosyć dobrze umiałem odczytywać sygnały - np. wiedziałem kiedy dziewczyna mnie ignoruje, bo chce zwrócić uwagę, a kiedy olewa, bo po prostu chce mnie spławić. A tutaj? Nieprzenikniony mur.
  6. To prawda, ale to dlatego, że rzeka płynie i nigdy nie jest taka sama. Inaczej, wszystko się zmienia. :-)) Ludzie często zapominają o prawdziwym znaczeniu tego przysłowia.
  7. Cześć. Mam niezły mętlik w głowie i potrzebuję rady kogoś bardziej ogarniętego. Historia jakich wiele, z małym specjalnym dodatkiem. Niecały rok temu zakończyłem swój związek z dziewczyną, byliśmy raptem 3-4 miesiące. To było wielkie zakochanie, masa emocji. Po drodze jednak wyszły na wierzch jej problemy z bulimią. Starałem się ją wspierać jak mogłem, ale zaczęła mnie coraz bardziej odpychać, aż w końcu uznałem, że nie ma co tego męczyć i odszedłem. Przez kolejne kilka miesięcy mieliśmy sporadyczny kontakt. Spotkaliśmy się po wakacjach żeby się pogodzić. Dowiedziałem się, że była na skraju wygłodzenia, wszystko wyszło na jaw i podjęła (przymuszone leczenie). Potem spotkaliśmy się jeszcze kilka razy a to na moich urodzinach,a to byliśmy razem na też na studniówce. No właśnie... Generalnie podczas tych spotkań, gdzie się widzieliśmy przez grono wspólnych znajomych, to zawsze ją przyłapuje na tym, że często na mnie zerka, a raz czy dwa to było takie celowe obserwowanie mnie. Kilka razy też zauważyłem, że żartując patrzy jak zareaguje. Powiedzenie, że ona jest nieśmiałą osobą, to jest za mało. To jest tak kompletnie zamknięty człowiek, po którym ciężko zobaczyć jakiekolwiek emocje, dlatego mi trudno cokolwiek z niej wyczytać. To ten typ, że potrafi siedzieć na imprezie dwie godziny milcząc, jeśli go o coś nie zapytasz. Kiedy jakiś czas po studniówce napisała sama z siebie "jak tam?" to szczęka mi opadła. Nic wielkiego, ale jak na nią to naprawdę "wow". Mam mętlik totalny, bo nie wiem czy ona może coś jeszcze czuć? Z jednej strony już z dwa razy wspomniała, że musimy iść się czegoś napić dla rozluźnienia, a z drugiej strony mam wrażenie, że to trochę za mało, by sobie robić nadzieje na cokolwiek. To jest naprawdę najbardziej nietypowa dziewczyna jaką znam...
×