Skocz do zawartości
Nerwica.com

bartek70

Użytkownik
  • Postów

    11
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bartek70

  1. Wiesz, dopóki nie jesteś pełnoletni to faktycznie jest to trudne, bo nadal ona jest Twoim prawnym opiekunem i dochodzi do tego jeszcze obowiązek szkolny. Jeżeli możesz liczyć na pomoc finansową cioci, może warto by pomyśleć o jakimś internacie? Ewentualnie zagryźć zęby, dociągnąć do końca szkoły i wyjechać na studia, ewentualnie za granicę? Wiem, niby tylko 15miesięcy jest do pełnoletności, ale widzę po sobie i boje się czy jestem w stanie pociągnąć dalej taka atmosferę, żyje w strachu co zrobi mama, gdzie uderzy, czym poniży. Dużo bardziej boje się co zrobi i jakie będą tego skutki, a nie samym stanem zdrowia Dziadka, ale oczywiście bardzo dużo o nim myślę. Podam dzisiejszy przykład, który może wydać się śmieszy...mamy dom piętrowy, mama praktycznie nic nie robi, chyba ze wpadnie na "super" pomysł. Dziadek czuje się w miarę dobrze i nie trzeba na razie panikować i spędziłem miłe popołudnie, chciałem pójść wypuścić psa na zewnątrz i po wyjściu na klatkę schodową zleciałem 10schodów pod drzwi, powód? Mama wpadła na pomysł że "umyje" schody i niewykręconym mopem ścierała je, udało mi się zebrać pół wiaderka wody wycierając schody szmatą...Praktycznie jeśli by Dziadek postanowił zejść piętro niżej do spiżarni to przy jego uszkodzonym kręgosłupie mogłoby to oznaczać trwałe złamanie kręgosłupa i paraliż! Wiem jak to brzmi, czepiam się wody na schodach...ale takich sytuacji jest kilka tygodniowo i całokształt tego przeraża. Aktualnie Dziadek utrzymuje cały dom, z jego pieniędzy idzie na życie, media, ogrzewania itd. Mama nawet 1zł nie dokłada. Nie potrafię oddać dziadka do domu opieki, jest to osoba która poświeciła swoje życie aby mnie wychować i wszystkie wspomnienia mam z Dziadkami, to wszystkie rzeczy które się nauczyłem to dzięki nimi. Nie jestem w stanie podjąć takiej decyzji. Muszę znaleźć jakieś inne rozwiązanie aby uspokoić sytuacje z mamą, boje się że ja psychicznie nie wytrzymam tego co robi, robiła i będzie robić.
  2. Zgadzam się w pełni. Przejąłem rolę "dziecka bohatera", ale nie przeszkadza mi to, nie potrzebuje grać w gry, wolę spędzić czas w rodzinie. Mam również siostrę 22 letnią która mieszka z nami, która nic nie robi, kompletnie, nie szanuje domu, osób które go zbudowały itd. Może to jest po części ta rola dziecka "kozioł ofiarny". Ja mam wrażenie ze 70% przejąłem rolę dziecka bohatera, ale również duża cześć innych ról i jestem wszystkim w jednym
  3. A istnieje jakaś możliwość odseparowania od mamy? tak aby nie pomóc tylko Dziadkowi umieszczając go w Domu opieki, ale również mnie? Tylko każda decyzja podjęta "przeciw" jej skutkuje ogromną awanturą, gdzie finał może być bardzo tragiczny. Jest to osoba która potrafi rzucić osobę ze schodów, wybić okna itd.
  4. Jest to osoba która przeżyła czas wojny, komunizmu i walczy cały czas, stara się być silna i nie daje za wygraną. Jest to również osoba bardzo słaba emocjonalnie i na pewno nie wytrzyma pobytu w domu opieki, jestem przekonany że szybko "zmiecie" go z ziemi. Również ja nie jestem w stanie oddać go, będę opiekował się nim, bo zasłużył sobie i uratował mi życie. Nigdy, nie oddam go do domu opieki. To tylko się tak wydaje że mają tam dobrze, a prawda jest taka że tam ludzie zwyczajnie odchodzą bo nie otrzymują pomocy Chciałbym uwolnić się od mamy, od jej ataków
  5. Witam, Jestem aktualnie 16-letnim nastolatkiem(prawie 17), całe życie muszę znosić kłody rzucane przez własną mamę, chciałbym powiedzieć mocne i kategoryczne STOP i uspokoić się wewnętrznie i odseparować się emocjonalnie od toksycznej mamy. Jest to osoba która gra w bardzo przemyślany sposób, godzinę wcześniej obraża i człowiek czuje się jak totalne zero, a za godzinę udaje że wszystko jest OK. Całe życie mieszkamy z Dziadkami, którzy mnie wychowali i to z nimi mam wspomnienia, radosne chwile, to od nich czuje miłość. Niestety w lipcu tego roku odeszła po ciężkiej chorobie Babcia, która była dla mnie mocnym fundamentem i stanowiła dla mnie bardzo mocne oparcie. Teraz został Dziadek(tata), którym się opiekuje i staram się zapewnić Jemu jak najlepszą starość. Niestety zaczyna moja mama posuwać się co raz dalej w swojej "grze". Nadmienię jak wyglądała/wygląda sytuacja pomiędzy Dziadkami a moją mamą. Mieszaka z nimi od zawsze, od 40 lat nie rozmawia z nimi, nie płaci ani 1zł za rachunki, wszystko pokrywają Dziadkowie, mówię również o ogrzewaniu, bieżących naprawach. Babcia chorowała przez 5 miesięcy, wyglądało to tak 5 dni w domu, 7dni w szpitalu, tak na zmianę, ani razu nie była u Babci w szpitalu, przy odejściu Babci też nie było jej. Teraz choruje Dziadek, miał robioną operację kręgosłupa, nie była ani razu z Dziadkiem u lekarza, nie wie nic o leczeniu, ani o chorobie. Jedynie pomaga mi druga córka, która mieszka za granicą i przyjeżdża co jakiś czas do Polski. Bardzo dużo mi pomaga, emocjonalnie i finansowo. Ostatnio mama postanowiła dołożyć i złożyła pismo że nie radzi sobie z opieką nad Dziadkiem i chciała umieścić go w domu spokojnej starości, ponieważ nikt nie pomaga. Rozumiecie? Nic nie robi, nie pomaga, tylko dokłada i złożyła pismo że nie radzi sobie z opieką. Całe szczęście że w tym okresie była drugą córka w Polsce, ponieważ mieliśmy kontrolę MOPSU. Jest to osoba która piszę do mnie smsy ze zrobi awanturę, ma założoną niebieską kartę, tworzy bardzo nie przyjemną atmosferę. Boje się zostawić Dziadka samego w domu, bo nie wiem czy mu krzywdy nie zrobi. Nie robi zakupów, nie zmywa naczyń, nie robi obiadu, nie pilnuje lekarstw Dziadka, nie pali w piecu, nie sprząta...nic nie robi. Nie opiekuje się mną w ogóle, wszystko robię sam(piorę, sprzątam, prasuje...wszystko). Nawet podczas wigilii nie usiądzie z nami. Zaczynają się sprawy spadkowe, powiedziała że wszystko jest jej i będzie wojna. Ona potrafi robić straszne rzeczy. Proszę o pomoc, jak mogę się uwolnić od niej, chcą mnie adoptować(druga córka), jak pomóc ale tak żeby Dziadek nie ucierpiał. Proszę o pomoc, jestem strzępkiem nerwów.
  6. Dobry wieczór, Przepraszam, że nic nie odpisałem ale szczerze mam już dość. Niestety z Babcią nie jest dobrze, wykryli aplazje szpiku i najprawdopodobniej będzie potrzebne uzupełnianie krwi 1/2x w miesiącu + bardzo mało aktywności fizycznej. Są bardzo małe szanse ze szpik zacznie na nowo produkować płytki krwi...Bardzo trudno jest mi to zaakceptować i przyjąć do wiadomości ze tak naprawdę będzie to tylko podtrzymywanie przy życiu a nie leczenie. Babcia jest osłabiona + zdaje sobie sprawę w jakiej sytuacji się znajduje i wie że różnie może być. Była miesiąc w szpitalu, byłem codziennie oprócz dwóch dni, widzę ze Babcia walczy i jest silna, nie poddaje się. Jestem bardzo zdenerwowany, ostatnio wystąpiło u mnie kołatanie serca(chyba tak się to nazywa), przy większym zdenerwowaniu serca zaczęło tak jakby kłóć i nie mogłem nabrać głębszego oddechu. Ostatnio strasznie bolało mnie ramię, nie wiem czy to może być z nerwów. Moje oczy są prawie cały czas mokre, jest mi trudno powstrzymać się od płakania, jak tylko Babcia powie coś w stylu "różnie może być", "co będzie to będzie", to mnie łamie i ryczę jak małe dziecko...Widzę również jak babcia się tym martwi, nie widzę wyjścia z tej sytuacji. Boje się strasznie, boje się. Po za tym staram się jak tylko mogę "ogarnąć" dom, spadło na mnie 3/4 rzeczy zaczynając od zakupów kończąc na skoszeniu ogrodu. Nie, nie narzekam, tylko mam przedsmak tego co może być jutro, za tydzień, miesiąc, rok, lata. Wykonuje to wszystko z świadomością że kiedyś będę to musiał robić wszystko sam. Nawet jak rozmawiam z Babcią to wiem, że może być to ostatnia rozmowa. Nawet nie potrafię powiedzieć co czuje. W sobotę jest maraton rowerowy, na który chciałem jechać i od dawna planowałem wystartować, ale nie dam rady, jeśli mam wybrać jechać na zawody a zostać z Babcią to nie potrafię wybrać czego innego. W sumie odmawiam prawie każdego spotkania ze znajomymi i wracam jak najszybciej do domu. Chciałbym napisać, wyrzucić z siebie to co czuję, ale nie potrafię tego opisać. Nie chce na razie iść do psychologa, nie mam po pierwsze pieniędzy, po drugie buki co nie dotarło to wszystko jeszcze do mnie, boje się, a po trzecie nie mam kiedy. Czy są jakieś tabletki które pozwoliłyby mi odpocząć na chwilę i uspokoić się trochę? takie bez recepty. Czy w dalszej perspektywie mogę mieć problemy ze zdrowiem? może dość np. do zawału? czy jest jakieś wyjście z tej sytuacji? ~Bartek
  7. Przepraszam ze nie odpisywałem, odpisze w najbliższym czasie na powyższą odpowiedź. Mam do Was pytanie, Babcia trafiła dziś do szpitala, od kilku dni źle się czuła. Różny może być finał tego, nigdy otwarcie nie rozmawiałem z Babcią o tym wszystkim dla mnie zrobiła, ponieważ nie potrafię powstrzymać się od łez i od razu się rozklejam. Boje się że może nie wyjść z tego + czeka na bardzo trudną i długą operacje, która jest bardzo ryzykowna. Chciałbym podziękować za wszystko, żeby wiedziała ze jest dla mnie wszystkim, mam taki pomysł aby napisać odręcznie list z podziękowaniem za wszystko i napisać jak bardzo ją kocham, czy myślicie ze jest to dobry pomysł?
  8. Psychiatrzy przede wszystkim leczą, więc możesz spodziewać się pytań o Twoją sytuację: co w Twoim życiu dzieje się takiego, że potrzebujesz leków. Później wypisze receptę. Jeśli trafisz na "lekarza z powołania", to oprócz zebrania wywiadu i wypisania recepty, może wesprze Cię na duchu kilkoma słowami.Psychoterapeuci są bardziej od wysłuchania, wspierania i pomocy w zmianie myślenia (postrzegania różnych sytuacji) na takie, które jest mniej szkodliwe dla klienta. Dziękuje za odpowiedź, może warto spróbować, ale czy nie będzie problemu ze jestem osobą niepełnoletnią? Od jakiś 3 lat chodzę do lekarza sam i z reguły jest mały problem, ale jeszcze nigdy nie odmówił mi żaden lekarz przyjęcia z powodu braku opiekuna, ale tutaj jest trochę "inny" lekarz i czy może być problem z przyjęciem? Przecież z mamą nie przyjdę...
  9. Co mogę osiągnąć po rozmowie z psychiatrą? poczuje się lepiej? Jak wygląda taka wizyta?
  10. Dziękuje za miłe słowa. Kochają i to bardzo, są to wspaniali ludzie. Żyli w trudnych czasach, praktycznie jedynie ciężką pracę i empatią do drugiego człowieka osiągnęli tak wiele. Niestety nawet u kresu swojego życia nie mogą zaznać spokoju, nauczyli mnie tak bardzo wiele, praktycznie wszystkiego, cały czas przekazują mi wiele mądrości. Tak bardzo chciałbym im się odwdzięczyć chociaż w małym stopniu za to wszystko. Odpowiadając na Twoje pytanie, aktualnie oprócz Dziadków nie mam nikogo, mama żyje w swoim świecie, nie interesuje ją. Jeśli chce ktoś powiedzieć żebym porozmawiał z mamą otwarcie co czuje, próbowałem wiele razy, ale ją to nie rusza, interesuje ją tylko ona. Jeśli przychodzi syn do mamy i prosi o trochę miłości i zainteresowania, a w rezultacie zostaje zwyzywany na każdą stronę za nic. Najgorsze jest to ze później często nawet tego samego dnia przychodzi jakby nigdy nic i nie wiem czy szyderczo, czy w sumie sam nie wiem...przychodzi i pyta z uśmiechem na twarzy Co tam? Na razie nie ma potrzeby żadnej opiekunki, czy czegoś w tym rodzaju. Dziadek jest w pełni sprawny, Babcia ma tak jak pisałem wyżej problemy z kręgosłupem i co za tym idzie nogami, ale nie jest jeszcze tak źle ze musi cały czas leżeć, ale od prawie miesiąca nie jest w stanie poruszać się dalej niż w domu. Jeśli będzie taka potrzeba i będę tylko mógł to będę opiekować się Dziadkami to końca! Tak, ale wynika to z całej sytuacji domowej, jeśli widzisz ze Dziadkowie którzy tak naprawdę są moim rodzicami cierpią i nie mogę im pomóż, to serce się łamie. Później przychodzi czas aby się pouczyć, ale człowiek cały czas ma w głowie widok Babci, Dziadka i całej codzienności. Rozważam pójście do psychologa/psychiatry, może coś na uspokojenie dostane. Ale obawiam się ze tutaj głównym problem jest mama, która mam wrażenie ze jest "toksyczną" osobą. Powiedziałem jej, błagałem ją żeby już nie kochała mnie, dała mi tylko normalnie funkcjonować i szanowała dziadków. Ale to nic daje... Jestem samodzielną osobą, może nie do końca, ale sam sobie piorę rzeczy, sprzątam( nie tylko pokój), dbam o ogród, robię zakupy, myje naczynia. Jedynie w kwestii finansowej jestem uzależniony od mamy, a dokładniej w kwestii dojazdów do szkoły, bo często jem rzeczy dziadków(kupione z pieniędzy dziadków). Ja również nie jestem osobą z którą są jakiekolwiek problemy, żadnych nałogów, nigdy nie miałem problemów z prawem, w szkole też ok. Często stawiam sobie bardzo prozaiczne pytanie
  11. Dobry wieczór, Zacznę od kilku zdań o sobie. Mam 16 lat i uczęszczam do szkoły średniej, jest to najlepsze technikum w Małopolsce, a drugie w Polsce. Czemu to mówię? Z racji ze szkoła jest w czołówce, naturalnym zjawiskiem jest ze jest w niej dużo nauki i jest łatwo z niej wylecieć. Dzieciństwo miałem bardzo trudne, byłem bity i poniżany przez rodziców, ojciec zmarł w wieku 4 lat, ale może trudno uwierzyć ale pamiętam jego doskonale, wszystko co się działa, alkohol, kłótnie. Po śmierci ojca razem z mamą zamieszkałem z dziadkami, niestety moja mama kopnęła mnie w "dupe" i od około 6/8 lat rodziców zastępuje mi dziadkowie. Moja mama jest obecna w moim życiu, daje mi na dojazdy do szkoły i na jedzenie, ale często jest tak że tego jedzenia brakuje i dziadkowie pomagają jak tylko się da, jakby nie moi dziadkowie to bym wylądował w domu dziecka... Śmieje się ze mam z mamą dyplomatyczne stosunki, ale jest to śmiech przez łzy. Mama ma najprawdopodobniej zaburzenia emocjonalne/psychiczne, chodź mieszka z dziadkami i zemną to nie utrzymuje z nimi kontaktu, wręcz przeciwnie robi im wiele przykrości, często są kłótnie, życzy im wszystkiego co najgorsze, potrafi iść to łazienki nie spłukać po sobie, przenosić różnego rodzaju przedmioty w domu, na ogrodzie. Ważną kwestią jest to ze nie daje żadnych pieniędzy na utrzymanie, zarówno na media jak i węglu na ziemi a kończąc na sprawach bieżących(usterkach). Potrafię z mamą nie rozmawiać prawie w ogóle przez dłuższy okres czasu, nie mam z nią prawie żadnej więzi. Taka sytuacja trawa już kilka lat, niestety kochani dziadkowie czują się coraz gorzej Dziadek ma 83 lata a Babcia 82, funkcjonują normalnie, babcia gotuje obiady, dziadek dba o dom. Niestety Babcia cierpi na problemy z kręgosłupem(ma narośla, które uciskają na nerwy). Jest to potworny ból i przez ostatni miesiąc stan zdrowia bardzo się pogorszył, nie jest wstanie iść na zakupy, nawet proste codzienne czynności są ogromny wysiłkiem. Nie posiadam samochodu, na wszystkie wizyty trzeba jeździć taxi. Babcia jest na skraju wyczerpania nerwowego, dotąd była w 100% sprawna, robiła dosłownie wszystko, a teraz nie jest w stanie całej nocy przespać, jeszcze do tego doszedł rozwód drugiej córki i widzi ją ciągle zapłakaną. Robię wszystkie zakupy do domu, płace(z pieniędzy babci) wszystkie rachunki, robię wszystko co tylko mogę aby pomóż dziadkom. Chciałbym zapewnić im piękną starość, odwdzięczyć się za to wszystko co dla mnie zrobili, wiem ze nigdy nie dam rady, ale chociaż na tyle ile będę potrafił pomagać dziadkom. Niestety jestem bardzo emocjonalnym chłopcem, nie mogę już znieść cierpienia Dziadków, jeszcze mama która dokłada tylko bólu. Najprawdopodobniej Babcie czeka operacja kręgosłupa, nie wyobrażam sobie ze może...Babcia i Dziadek są prawdziwymi rodzicami, to oni mnie pokochali i dali wszystko co mieli. Zapewnili mi godne życie, dali miłość, pokochali takim jakim jestem. Wiem ze każdy z nas odejdzie, ale nie wyobrażam sobie ze mogę wstać a nie będzie dziadków, nie będę miał do kogo się uśmiechnąć, wyżalić, poczuć to ciepło które od Nich emanuje. Boje się strasznie, od kilku lat proszę Boga aby Dziadkowie żyli 100 lat. Zaczynam mieć problemy z ocenami, mam nad potliwość i zakola, wszystko to przez ciężką sytuacje w rodzinie. Wyobrażacie sobie ze musielibyście wezwać policje do własnej mamy, że jest agresywna i boje się o życie Dziadków. Staram się być jak najwięcej czasu w domu, prawie nie spotykam się ze znajomymi, chce pomóż dziadkom. Napisałem może 10% tego co się dzieje, mam całe oczy spłakane. Proszę powiedziecie co robić, dajcie jakieś rady, proszę! ~Bartek
×