Z lekarzem o tym gadałem i udowodnił że nie ma o czym z nim , gadać. jego zdaniem "dopamina nie podwyzsza nastroju, bo gdyby to było takie proste na depresje można byłoby podawać amfetamine.. " Absurdalności tego rozumowania chyba tłumaczyć nie muszę Koleś mysli że trafił na idiotę , ale jak widac jest nim sam , mimo że ma tytuł dr
Próbowałem na kilka zsposobów juz i nie powiodło sie. Na siłe moge załatwic lewe recki ale to mnie kosztuje i jest na krótko więc nie wiem czy jest sens.
Selegilina oczywiście nie podwyższa nastroju do tego stopnia co dragi na pewno. Chodzi tylko abym mógł czuś sie normalnie i o nic więcej bo mój stan obenzy jest nie do przyjęcia, trudno mi wykrzesac z siebie dopamine. Nie jest to efekt brania, lecz branie jest powodem tego. Byc może jak mówiłem mam przez notoryczne zmienianie leków i ich mi8eszanie nie wrqazliwe receptory, do tego dochodzi często używanie benzosów i ich pochodnych.
Selegilina metabolizuje do amf i meth jednak sa to izomery - , które odpowiadają jedynie za napęd ruchowy , wydzielanie adreanaliny, do tego powstaje ich bardzo mało. Głownym dobrodziejstwem selegiliny jest hamowanie deaminacji dopaminy w układzie limbicznym, jak podaja źródła nawet o 40-50%! Zasadniczą sprawą jest czy deaminacja hamowana jest w całym układzie limbicznym czy tylko w rejonach , które odpowiadają za napięcie mięsni... Ta druga opcja wydaje mi sie mało prawdopodowbna.
Wiem dokładnie jak działaja wszystkie przekaźniki N, D i S. Na początku leczenia ssri (citalem) S czułem bardzo moćno, za to N i D bardzo słabo. N nie czułem prawie wcale, rozleniwiło mnie na maksa. Potem zamieniłem na fluoksetyne, było to samo! Zamieniłem na sertraline i edronax: było tylko minimalnie lepiej, o ile w przypadku citalu nie przejmowałem sie niczym i nastrój miałem fajny mimo lenia, o tyle potem na sertralinie z edro doły były częste. Poszedłem do lekarza specjalisty i dostałem effectin. Jakis czas było dobrze teraz szkoda gadać. Czesto nie moge spac więc biore zolpidem. po nim są doły. Tolerke już mam pewną , więc żeby oszczedzić leki i zoładek sproszkowany zolpidem wciagam do nosa. W dzięn pije yerba mate, w skrajnych przypadkach potragfie wziąc nawet 150mg wenlafaksyny, 8mg edronaxu, 100mg serteraliny, 40mg citalu bo leków tych mam resztki i czuje sie lepiej choc i tak źle , czegos mi bardzo brakuje. Jestem sfrustrofany i nerwowy, brakuje mi dopaminy. Jak widac receptory mam nie wrazliwe. Nie wiem czy jest to efekt leków, hamowania aktywności cyp450 czy czego jeszcze ale od pewnego czasu na mnie amf działa słabiutko! Mnie to praktycznie już nie spiduje wogóle, jedynie delikatnie uspokaja i odpręza. Dzis wziąłem 1g prawie naraz, i dlatego lekko od doał sie odbiłem. A ost raz brałem 3 miechy temu i ogólnie w życiu brałem strasznie mało. Słyszałemże okazyjnym zażywanie neuroleptyków mozna uwrażliwić receptory...
Od poczatku leczenia czułem jedynie S, N ani D naprawde wcale, ale D jest mi potrzebne przede wszystkim.
Od pewnego czasu dopamina jest moja obsesja, od rana nie wiem jak ja podwyzszyć, byle czym mam pod reką alko, kawa, tussipect, yerba mate, po na amf szkoda mi kasy, mija sie to z celem. Czynności co dziennie sa dla mnie problemem Myślenie o dragach nonstop, kojarzenie przyjemności tylko z dopaminom i stymulantami to juz stały obsesyjny schemat mojego myślenia.
Jest lek bupropion co ponoć robi furore w usa , ale to słabe i w cholere drogie.
Musze mieć tylko pewnośc że selegilina podnosi dopamine w całym układzie nagrody , aby moje staranie nie okazały sie daremne.
To chyba ost. deska ratunku, inaczej nie ma sensu przed dragami sie bronic, bo mija sie to z celem.
Pozdrawiam
[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:20 pm ]
Heh żenada Widze że na tym forum nie ma nawet inteligentnych ludzi do podjecia dyskusji