Witam, mam 28 lat i zmagam się z problemem od kilku lat. Z jednej strony chcę skorzystać z pomocy, jednak z drugiej nie do końca. Otóż od kilku lat, nieustannie jestem na diecie. Nic w tym dziwnego, powiecie. Jednak sęk w tym, że okłamuję ludzi, których kocham. Głodzę się, a gdy zdarzy mi się złamać zasady moich ustalonych reguł...przeczyszczam się. Zdarza mi się zażywać od 10 tabletek dziennie. Jednak otwarcie się do tego nie przyznaję. Kłamię i wydaje mi się, że nawet czasami sama w to wierzę. Moja BMI jest w normie, miesiączkuję także nie jestem anorektyczką. Nie chcę sama stawiać diagnozy, jednak ...ciągłe życie w kłamstwie mnie niszczy. Czytałam wiele opinii na ten temat. Znalazłam wiele artykułów na temat zaburzeń odżywiania i niejakiej anoreksji atypowej. Jednak nie wierzę, że może mnie dotyczyć coś takiego jak anoreksja.
Moje BMI jest w normie. Problem w tym, że mi to nie wystarcza.
Moje życie zależy od tego co jem i wagi w danym dniu. Płaczę widząc wynik, który mnie nie satysfakcjonuje. Płaczę widząc swoje odbicie w lustrze.
Wiem, że nie mogę tak funkcjonować.
Nie chcę okłamywać bliskich mówiąc, że mam niestrawność czy rozwolnienie...jednak robię to za każdym razem.
Chcę pomocy, bo niszczy to moje życie. Z drugiej strony nie chcę, bo wiem że wiąże się to z zaprzestaniem tego co robię. Ponadto panicznie boję się przytyć. Z tego powodu świadomie zrezygnowałam z macierzyństwa.
Wiem jak głupio, irracjonalnie i niedojrzale może to zabrzmieć w moim wieku.
Jednak to cała prawda o mnie.
Co robić?