Skocz do zawartości
Nerwica.com

noamy

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez noamy

  1. wiec moze wmowienie sobie akceptacji pomoze go uciszyc? Trudno jest mi samemu zaakceptować moje upodobania, a to ma być dopiero początek długiej drogi. Co do akceptacji innych to mogę sobie jedynie wyobrazić jakiś świat, gdzie takie zachowanie jest uznane za normalne i zwyczajne. Wyobrażam siebie ubranego w damskie ciuchy, żyjącego w ten sposób, chodzącego po ulicy i traktowanego tak jakby to było normalne. Fetysz z tym związany pewnie by się wypalił. Zniknęłoby wszystko to co odczuwam, przebierając się w ukryciu. Może nie wszystko, ale większa część tych emocji, chyba te mocniejsze. Pewnie większe znaczenie miałyby zwykłe odczucia jakie są związane z noszeniem konkretnych ubrań czy nakładaniem butów, bez znaczenia, że damskich. Damskie buty nie są obiektywnie specjalnie wygodne i to odbierałbym jako zwykłe codzienne doświadczenie pozbawione obecnej całej tej atrakcyjności i sile odczuwania. Fetysz pewnie by się skończył lub osłabił. Być może pojawiłby się jakiś inny, przekierowany. Ale to jest tylko gra wyobraźni, od samego wyobrażania, czy wmawiania nic się nie zmieni.
  2. problem w tym, ze nie doceniasz jak bardzo ludzi "dotyczy" to czym jestes, kim jestes; Gdyby spacery faceta w damskich ciuchach na nikim nie robiły wrażenia, może nie miałbym w ogóle takiego problemu. Wśród kobiet nie ma takiego zjawiska, bo nikogo to nie dziwi, że kobieta chodzi w męskim ubraniu. Na kobietę nie zadziała to jak fetysz. Ten mój fetysz jest zbudowany na braku akceptacji dla inności.
  3. Co za bezsens . noamy źle czuje się ze swoją przypadłością, więc co mają do tego inni :/ Chyba to czy moja przypadłość jest szkodliwa dla innych lub nie, ma jednak znaczenie. Zakładając nawet jakieś częściowe powodzenie terapii, to i tak mój odchył zostanie ze mną na zawsze, może w zmodyfikowanej lub jakiejś łagodniejszej formie. A z tego co się zdążyłem dowiedzieć, powinienem na początku pogodzić się z tym i zaakceptować swoje odchylenie, żeby móc nad nim w ogóle pracować. Jest mi jednak łatwiej zaakceptować moją przypadłość, wiedząc, że nikogo innego nie krzywdzę. Nie pokazując się nikomu, nikogo na nic nie narażam. Jest w moim odchyleniu jakaś niewielka doza ekshibicjonizmu, ale chyba nad tym sam potrafię zapanować. Potrzeba bycia przyłapanym w przebraniu jest tylko śladowa, mogę się w tym ograniczać. Jest nieporównywalnie mniejsza od samej istoty, czyli potrzeby nakładania damskiej garderoby. A to już może krzywdzić tylko mnie w mojej własnej przestrzeni.
  4. tak z ciekawosci chetnie bym spytal: 1 czy noszenie tego bez masturbacji nie wchodzi w gre? 2 czy przyjemnosc z noszenia ustaje (czesciowo, calkowicie) po szczytowaniu? 3 myslales o tym zeby sie pozbyc testosteronu aby to opanowac? (to dziala wylacznie na seksualna czesc potrzeby) Kiedy nakładam damskie buty same lub z jakimiś dodatkami, to zawsze wiąże się to z napięciem i podnieceniem, ale nie musi kończyć się masturbacją. Bez masturbacji mogę wytrzymać i samo noszenie tych rzeczy jest dla mnie przyjemne. Czasem jetem tak przebrany i pół dnia. Jednak kiedy jestem przebrany napięcie nie ustaje nigdy, dopiero po masturbacji. Wtedy wszystko zdejmuję i wtedy nie ma już żadnej przyjemności z przebrania - przyjemność ustaje. Co do pozbycia się testosteronu to chyba za duży kaliber ingerencji w organizm.
  5. To jest chyba trochę szersze niż seks i dlatego uwiera. Gdyby to był tylko seks to byłoby prostsze.
  6. mi terapeuta mowil ze to sie da i moze pomoc w tym (podejzewal cos takiego u mnie), takze szukaj terapeuty seksuologa imho; wspominal tez o "utrwalaniu"; A ten terapeuta to pewnie mial nadzieję ładną kaskę zarobic na tymże "przekierowywaniu", oszust i tyle. Jeżeli miałbym przekonanie, że jest szansa na powodzenie, to bym się nie wahał. Mam taki zamiar od dawna, żeby się zwrócić o pomoc. Problem w tym, że nie znalazłem specjalisty, który na wstępie powiedziałby mi cokolwiek nowego, ponad to co już się sam zdążyłem dowiedzieć. Ale szukam dalej.
  7. a mowi sie ze to faceci traktuja partnerki jak przedmioty noamy, mnie kiedys mowiono na terapii, ze takie rzeczy nie mozna wymazac, mozna je tylko zastapic czyms innym, ale analogicznym; Nie wymażę, to wiem raczej na pewno. Takie zatąpienie czy przekierowanie na coś neutralnego dla innych, a działającego na mnie to jest chyba wszystko co chciałbym osiągnąć. To się nawet czasami poniekąd działo. Ale gdy moje odchylenie wracało w pierwotnej postaci, było znowu bardzo intensywne i mocne. Wątpiłem wtedy czy te przekierowane fascynacje mogą w ogóle się utrwalić, na tyle mocno, że zastąpią mój prawdziwy fetysz.
  8. Z przeczytanych w różnych źródłach tekstów, wynika potrzeba zaakceptowania przypadłości, która nie jest chorobą i o ile nikomu nie szkodzi, nie wymaga leczenia. Trzeba z nią żyć i cieszyć się życiem. Rzadko takie przypadki są poddawane terapii. I to jest zrozumiałe. Postaram się się opisać jednak dokładniej dlaczego czuję potrzebę zrobienia czegoś ze sobą. Po pierwsze ciąży mi, że wszystko dzieje się w tajemnicy, co w pewnym sensie można pewnie wytłumaczyć cechami mojej osobowości. Trudne jest odczuwanie takiego wewnętrznego przymusu do przebierania. Ten przymus jest jak lekkie natręctwo, które w pewnym stopniu męczy. Jest to innego rodzaju odczucie niż popęd do kontaktu z kobietą. Samemu przebraniu towarzyszy ciągłe napięcie. Dodatkowo czuję potrzebę podtrzymywania tego napięcia poprzez zapewnianie sobie dodatkowych bodźców. Po wszystkim mam też chyba w jakimś sensie poczucie winy. No i pewnie coś co jest najmniej ważne, ale kłopotliwa jest wreszcie konieczność ukrywania tych damskich gadżetów, jak też ich kupowanie. Są jeszcze jakieś niedogodności, które ciążą ale te, wymienione ciążą najbardziej. Jest kilka dolegliwości, których nie wyeliminuje moja pełna akceptacja dla mojego odchylenia. Dokładnie nawet nie wiem co miałaby znaczyć ta pełna akceptacja. Jeżeli bym się nie ograniczał moje życie stałoby się w końcu chyba jeszcze bardziej skomplikowane, a ja nie wiem czy szczęśliwy, raczej nie.
  9. Może i miała. Starałem się opisać szczegółowo.
  10. W sumie nad próbami bycia przyłapanym jest mi najłatwiej zapanować. To jest chyba taki dodatkowy, trochę poboczny bodziec. Ale oczywiście widok faceta w damskich ciuchach (właściwie tylko butach) może kogoś urazić. Zdarza się mi to robić, pewnie po to żeby poczuć te dodatkowe bodźce, ale chyba na tyle ostrożnie żeby faktycznie nie zostać przez nikogo zauważonym.
  11. Twój odchył jest społecznie nieszkodliwy tak więc nie widzę powodu do udręki Może i to nie jest udręka ale czuję chyba coś w rodzaju upośledzenia. Jest to dla mnie jakieś utrudnienie w funkcjonowaniu związane z uczuciem zaniepokojenia, popędu, które nakierowują mnie na fetysz. Chociaż dobry związek i dobre współżycie jest na to lekarstwem. Wtedy też jestem podatny na jakieś fantazje, ale wystarczają fantazje i to niezwiązane ze mną przebranym. Jak zabraknie współżycia, po jakimś czasie pojawiają się moje potrzeby innego rodzaju.
  12. Jakie emocje wzbudziłoby zostanie przyłapanym? Jak zareagował Twój tata? Twoja luba wie? Ja np. chciałabym wiedzieć i popatrzeć gdybym miała partnera lubiącego przebieranki Po przyłapaniu nie zostałem ukarany, nie było krzyku, ale nie pamiętam szczegółów. Może zostałem w jakiś sposób dodatkowo zawstydzony. Nie pamiętam dokładnie swoich odczuć. na pewno był wstyd, duże emocje, jakiś rodzaj dreszczu. A teraz przyłapanie wzbudziłoby taki sam dreszcz, zawstydzenie, rozładowanie napięcia. Po przyłapaniu emocje i rodzaj napięcia seksualnego zaraz ustępują. Zaraz też zdejmuję moją damską garderobę, tak samo zresztą jak po masturbacji, która kończy przebierankę. Faktycznie uświadomiłem to sobie dopiero dzisiaj, że te emocje po tych dwóch akcjach są takie same. Po przyłapaniu dodatkowo zaraz chcę na stałe pozbyć się tej garderoby. Moje spóźnione wnioski są chyba stąd, że miała miejsce tylko jedna wpadka i to w wieku nastoletnim, do tego niepełna. Może i byłem widziany ale z daleka, pewnie bez szczegółów. Były jeszcze dwie, ostatnia kilka miesięcy temu, ale obie okazały się moją nadinterpretacją. Sprzed tych kilku miesięcy pamiętam jednak doskonale co i jak czułem. Tak więc takie emocje spotkały mnie tylko trzy razy w ciągu wielu wielu lat. Co do mojej lubej to nie wie. To byłoby ponad moje siły, żeby jej o tym powiedzieć. Nie mówiłem tego nigdy i nikomu. Nie odważyłbym się jej pokazać w przebraniu. Nawet gdybym się teoretycznie miał odważyć, to czułbym się wtedy bardzo niekomfortowo. Przebraniu nie towarzyszyłoby napięcie seksualne, a tym samym czułbym dyskomfort i zakłopotanie.
  13. Po prostu znalazłeś złoty środek i w etapach samotności, jesteś w pewnym sensie samowystarczalny Kurczę, a tak swoją drogą to zawsze myślałam, że faceci nienawidzą balerinek Jestem samowystarczalny, ale niepogodzony z tym i trudno jest mi to zaakceptować. Chociaż wiem, że w jakimś stopniu muszę zaakceptować mój stan. Gdybym był całkowicie pogodzony i szczęśliwy z tym, to rzeczywiście mogłoby to wyglądać na swego rodzaju złoty środek. Co do facetów i balerinek to ja wręcz przeciwnie. Do tego stopnia, że aż sam je nakładam. Może jest w mojej osobowości większy niż średnia pierwiastek żeński To akurat jest chyba taki ślad z dzieciństwa, moich pierwszych fascynacji, a później doświadczeń Nie wszystkie damskie buty działają na mnie w ten sposób. Jest ich w sumie kilka rodzajów o określonych cechach. Chyba nigdy nie próbowałem nakładać tych, które nie są dla mnie fetyszem. Ale wyobrażam sobie, że po nałożeniu takich, które nie łączyłyby się to z podnieceniem, chyba czułbym się niekomfortowo czy dziwacznie. Tak samo nie nakładam, żadnych elementów damskich ubrań, niezwiązanych z nogami. W sukience, staniku czy damskiej bluzce raczej czułbym dyskomfort.
  14. To jest przypadłość, która zaczęła się gdzieś w dzieciństwie i towarzyszy mi do dzisiaj. Mój fetysz to damskie buty, a jako dodatek także rajstopy, pończochy, bielizna, to co od pasa w dół, w młodości także czasami manicure. Po nałożeniu tego wszystkiego czuję coś co jest mieszanką podniecenia, odprężenia, dreszczu, a wszystko rzadko kiedy kończy się inaczej niż masturbacją. Takie przebierane sesje trwają kilka godzin, mogą trwać cały dzień, zdarza się wyjazd samochodem w balerinkach na nogach, różnie. W młodości takie sesje były częstsze, później ustawały, wracały, tak na zmianę. jeszcze później pojawiła się kobieta wtedy przebieranie ustało, nie było potrzebne. Później jeszcze wracało, a okresy pomiędzy były dłuższe i bardzo długie. Teraz akurat wróciło. Wszystko zaczęło się gdzieś w 5-6 roku życie. Pamiętam dokładnie wspólne wakacje i gołe stopy w białych tenisówkach starszej o 6-7 lat koleżanki. Był to magnetyczny i na swój sposób podniecający wtedy dla mnie widok. Chciałem mieć takie same białe buty i nosić na gołych stopach. Ta sama koleżanka w czasie wakacyjnych zabaw przebrała mnie kiedyś w dziewczyńskie ciuchy, korale i umalowała usta i/lub oczy. Nie pamiętam czy to było tylko raz i czy się na to chętnie zgadzałem, ale pamiętam, że zostałem tak przyuważony przez tatę. Złapany poczułem chyba dreszcz emocji, tak to teraz pamiętam. To wszystko razem tak odbiło się we mnie, że zostawiło trwały ślad i tak zostało, tak to sobie tłumaczę. Pewnie były też jakieś inne czynniki, ale istota to chyba te dwa wydarzenia. W czasie moich przebieranych sesji czasami był jakiś krótki spacer - to w dzieciństwie/młodości, później wyjazdy samochodem. To pewnie jakaś podświadoma chęć bycia przyłapanym. Generalnie mój fetyszyzm nie komplikuje mi współżycia z kobietami, budowania relacji itd. Fetysz nie jest mi potrzebny do seksu z kobietą, chociaż czasami w czasie seksu pojawiają się jakieś fantazje związane ze stopami lub butami partnerki. Ale są okresy, że moja druga strona się odzywa i zmusza do kupienia szpilek/balerinek, a późnej ich nakładania i noszenia, które kończy się zaspokojeniem. Teraz taki okres trwa już pół roku po kilkuletniej przerwie. Może jest spowodowany pewną fazą w związku, który już trochę trwa i nie daje mi tyle doznań co na początku. Od czasu gdy sam siebie zdiagnozowałem, noszę się z zamiarem poddania się terapii. Jednak czuję związany z tym lęk. Może ktoś potrafi coś podpowiedzieć, a może ktoś o podobnej przypadłości, może podzieli się swoim doświadczeniami z terapią. Najbardziej interesuje mnie czy można się całkowicie lub prawie całkowicie z tego wyleczyć
×