Dziękuje Wam bardzo serdecznie!
Nie mogę spać... Ciągle się dręczę tym wszystkim... Mam poczucie samotności,a może i nawet pustki... Noc jest dla mnie najgorsza,bo gdy zamykam oczy i próbuję usnąć to ciągle się zastanawiam,dlaczego mnie tak okłamał. Wiecie,co jest najlepsze w tym wszystkim i w dodatku najbardziej bolesne? Że on mi okazywał swoją miłość,swoje oddanie,spędzaliśmy razem mnóstwo czasu,naprawdę byliśmy szczęśliwi..
Po prostu to jest idealny przykład na to,że w życiu nigdy nic nie wiadomo...
Jakoś to będzie,z początku zapewne ciężko,ale może jeszcze trafi się coś dobrego w życiu :) jestem taką marzycielką,chciałabym kiedyś założyć rodzinę,mieć dzieci... Ale w tym momencie sobie tego po prostu nie wyobrażam..
Teraz nastały takie dziwne czasy... Ludzie są nieszczęśliwi,często muszą sięgać po leki,żeby w ogóle funkcjonować... Wiele ludzi,których poznałam to po prostu egoiści... Oczywiście,każdy z nas ma w sobie trochę egoizmu,musi mieć,żeby nie zostać "zdeptanym" przez innych,musi się troszczyć też o siebie,ale wielu zatraca się w tym,raniąc bliskie im osoby...
Faktycznie,nie warto tracić sensu życia. Myślę,że to czas na to,żeby zainwestować w siebie,wzmocnić się pod względem psychicznym. Tylko,że jak mam taki słomiany zapał,mówię sobie,że chce coś w swoim życiu zrobić,a ostatecznie kończy się na bezczynności...
A jak Wy sobie radzicie/radziliście z tym,żeby powrócić do stanu normalnego w sytuacjach kryzysowych?