Gdybym miał tyle odwagi żeby wejść do gabinetu, usiąść na przeciwko, spojrzeć w oczy i powiedzieć "mamy problem,
problem z którego tak łatwo mnie nie wyleczysz, ponieważ za każdym razem gdy patrzę w twoje szmaragdowe oczy wszelkie problemy przestają mieć znaczenie.... ! nope to się nie wydarzy przede wszystkim dla tego że staram się trzymać na wodzy swoje instynkty, po drugie mam wrażenie że to mogło by bardzo popsuć całą resztę naszych spotkań, ciężko by było zbudować jakąś pozytywną relację terapeuta-pacjent w tle mając taką akcje na razie zobaczę jak jej merytoryczne aspekty, na pierwszej wizycie uzewnętrzniałem się tylko ja, na drugiej dowiem się czegoś o terapii, więc dam sobie chwilkę a jak okaże się że podczas terapii zaczynam meandrować myślami w kierunku " nie wskazanym " po prostu wejdę na internety i wybiorę sobie terapeutę na którego widok matki tulą rozpłakane dzieci do piersi a wilki zaczynają wyć do księżyca