Skocz do zawartości
Nerwica.com

oxia90

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez oxia90

  1. bittersweet, Takie rady lepiej zachowaj dla siebie, bo nic pożytecznego nie wnoszą. Nie mam aspiracji do powiększenia sobie biustu (lubię swój) ani tym bardziej nie marzę o sesji fotograficznej. W porównaniu do mojej koleżanki nie jestem próżna, która zamiast zaakceptować swoje piersi zrobiła sobie operację i ma w planach kolejne. Sztuczne rzęsy i paznokcie też już ma, więc Twoje rady odpadają.
  2. WinterTea, Pewnie masz poniekąd rację. Na pewno przegadam ten problem z moim psychologiem, ale dopiero za dwa-trzy tygodnie będę miała taką możliwość. Do tego czasu muszę spróbować nie zwariować. Sama nie wiem czym spowodowane jest moje zachowanie. Sama się sobie dziwię.
  3. agusiaww, Dla mnie to nie jest zabawne. ;/ Nie masz racji, nie zazdroszczę pieniędzy, ani tym bardziej nie podniecam się fotografem, równie dobrze mogłaby być z prawnikiem, lekarzem czy aktorem, to nie ma znaczenia. Nigdy nikomu pieniędzy nie zazdrościłam, bo nie to w życiu jest najważniejsze. Mam inne priorytety, nie kasa, prestiż czy ładna dupa. Dla mojej koleżanki zawsze kasa była ważna i zawsze powtarzała, że jej przyszły facet nie może być biedakiem. Nie wiem na jakiej podstawie wywnioskowałaś, że zazdroszczę pieniędzy. ;/
  4. WinterTea, Zdecydowanie tak myślę, że gdyby nie operacja jej życie wyglądałoby inaczej, nie zrobiłaby sobie sesji i nie poznałaby fotografa. Może to przeznaczenie? Ona ma mnóstwo przyjaciół, którzy ją we wszystkim wspierają, wychwalają i podziwiają. Nie wiem co ona ma takiego w sobie, że ją tak wszyscy lubią. Sama praktycznie nie mam znajomych i nie wiem dlaczego tak jest, że jakoś za mną inni nie przepadają. Może jednak w końcu się w nim zakochała? Nie wiem jaka jest prawda na chwilę obecną. Trudno mi ją rozgryźć. Wydaje mi się, że jest szczęśliwa, lepiej jej się trafić nie mogło. Wreszcie ma to, o czym marzyła - faceta, który o nią dba jak nikt inny przedtem. Jeśli chodzi o mnie to wiem, że powinnam zająć się swoim życiem, ale nie potrafię. Porąbało mi się w głowie.
  5. WinterTea, Nie zazdroszczę jej konkretnie sztucznego biustu, ani tego, że jest z fotografem. Chodzi o całokształt, o jej życie w ogóle, o to że spełniają jej się marzenia jedno za drugim po wymarzonej operacji. Do mnie pisała, że go nie kocha, ale na jego profilu na fb cz też na swoim ciągle wypisuje, że go kocha, że poznanie go to spełnienie jej marzeń i dodaje piosenki o miłości, więc nie wiem w końcu co jest prawdą, czy specjalnie do mnie tak pisała, żebym myślała, że aż tak super u niej nie jest, czy o co jej chodziło, nie wiem. Masz rację, jest sztuczna i sama kiedyś mi powiedziała, że nie lubi naturalności. No tak, racja zafiksowałam się na jej osobie, żadne inne argumenty do mnie nie docierają, nie potrafię sobie poradzić z tymi natrętnymi myślami. Kocham mojego partnera i on mnie też, podziwiam go, że znosi moje ostatnie zachowania, ale nie wiem jak długo to wytrzyma.
  6. Witam. Jestem kobietą i mam 26 lat. Od kilku miesięcy męczy mnie chora zazdrość o życie mojej koleżanki, zazdroszczę jej tego, że jej życie tak się poukładało a nie inaczej. Zawsze była lepsza, ładniejsza ode mnie, co chciała to miała. Zawsze czułam się od niej gorsza, a mimo to utrzymywałam z nią znajomość. Jakiś rok temu ta koleżanka poddała się operacji plastycznej piersi (zawsze miała na tym punkcie kompleks) i od tej operacji życie jej się zmieniło o 180 stopni na lepsze. Momentalnie stała się pewna siebie, chyba czasem aż za bardzo, nawet powiedziała do mnie, że ja nigdy balonów nie miałam, a ona teraz ma i na pewno jeszcze większe sobie zrobi, specjalnie wypytywała się jaki rozmiar biustonosza noszę i gdzie kupuję bieliznę, bo ona w ekskluzywnych butikach. Dzięki nowym piersiom zamarzyła sobie o sesji zdjęciowej w bieliźnie, bo jak stwierdziła "teraz odważy się rozebrać przed mężczyzną i po prostu to jej taka zachcianka". No i od sesji zaczęła się moja zazdrość, bo, co się okazało zakochał się w niej fotograf, który robił jej zdjęcia. Dwa dni się widzieli i już wielka miłość, nawet na facebooku ten fotograf pod jej zdjęciami wypisywał, że to jego przyszła żona. Kilka razy koleżanka pisała do mnie i w tych rozmowach pisała, że go nie kocha, że nie jest aż tak zafascynowana nim, jak on nią, ale nie powie mu tego, bo nie chce go urazić i liczy na to, że go z czasem pokocha. Pisała też, że w sumie to on piękny nie jest, może znaleźć sobie innego, a jeśli jej z nim nie wyjdzie to chętnie wróci do byłego. Zazdroszczę jej tego, że jej się tak życie potoczyło, że ma lepiej ode mnie. Zakochał się w niej jeden z lepszych fotografów z Polsce i mimo, że ona ukończyła zawodówkę, on dzięki swoim kontaktom znajdzie jej pracę, gdzie będzie zarabiać kilka tysięcy, a nie najniższą krajową i przy nim nigdy nie będzie musiała martwić się o pieniądze. Ta zazdrość męczy mnie tak, że już nie wiem co ze sobą zrobić, mam nawet czarne myśli i wrażenie, że zaraz zwariuję. Chcę zaznaczyć, że od wielu lat leczę się u psychiatry (epizody depresyjne, tragiczne poczucie własnej wartości). Nie miałam jeszcze okazji powiedzieć o moim problemie mojemu psychiatrze, dlatego póki co postanowiłam napisać tutaj na forum. Jestem w sześcioletnim związku, który wisi na włosku przez tą moją zazdrość o koleżankę. Ranię mojego partnera i odsuwam się od niego, bo ciągle żyję życiem koleżanki. Chciałam też zapytać o radę czy np. powinnam wysłać temu fotografowi te moje rozmowy z koleżanką, żeby trochę przejrzał na oczy? Czy to byłoby podłe świństwo z mojej strony? Jestem na skraju załamania nerwowego. Nigdy nikomu tak nie zazdrościłam. Nie radzę sobie z tym. Bo niby czemu takie życie jest jej pisane, a mi nie? Wychodzi na to, że lepiej być pięknym i głupim, niż brzydkim i mądrym. Widać w dzisiejszych czasach liczy się wygląd i seksowne ciało.
×