Samo uświadomienie sobie ,że to TYLKO mysli nie powoduje ,że boli mnie mniej. Iiii zapisuje sobie bolesne wspomnienia ,trudne emocje w danej chwili i kiedy to czytam w stanie równowagi to nie wierzę ,że to ja ! Czasami czuje się jakby wstapilo we mnie coś diabelskiego i mówilo mi,że nikt mnie nie kocha ,że nie mam celu życiowego ,sensu,że nikt mnie nie zechce z taka choroba ..wlasnie jaką? Od prawie dwóch lat próbuje zrozumieć co się ze mną dzieje i dlaczego . Męczy mnie to strasznie. Moje stany zmieniaja się czasami z minuty na minutę ! W jednej chwili siebie uwielbiam ,by potem mówić sobie w myślach ,że powinnam się zabić ,że jestem chora,zepsuta. Czasami potrzebuje drugiej osoby,czułości ,a czasem jestem zimna jak lód. Mam trudności z okazywaniem uczuć,boję się być kochana ,a jednocześnie tego pragnę jak nikt na świecie. Od dziecka mam przeswiadczenie,że rodzina mnie nie akceptuje i nie chcę. W domu wiecznie krzyki,ojciec to tyran,matka ofiara,niedostępna i chłodna. Nie pamiętam bym jako dziecko była przytulana. Stale wymagania ,zero pochwal. Wiadomo,że nie wszystko było takie złe,ale zawsze od zawsze brakowało mi bezpieczeństwa,troski,zrozumienia,rozmowy i przede wszystkim akceptacji. Mam wrażenie już jako osoba dorosła ,że zawsze byłam na ostatnim miejscu . Chodząc na terapię odkryłam mnóstwo bolesnych rzeczy,one się wylewaja ze mnie !